Zamknij

Łączone weekendy szansą na rozwój kobiecych skoków? [KOMENTARZE]

20:32, 28.07.2022 Łukasz Serba Aktualizacja: 10:10, 29.07.2022
Skomentuj

Już po raz drugi z rzędu na skoczni im. Adama Małysza w Wiśle rywalizowali jednocześnie mężczyźni oraz kobiety. Czy ten trend ma szansę przyjąć się na dłużej i co najważniejsze, czy może przynieść realne korzyści dla rozwoju kobiecych skoków narciarskich? Oto zapytaliśmy zarówno same zawodniczki, jak i trenerów oraz działaczy.

fot. Mateusz Król/screen- Eurosport

Rozwój kobiecych skoków cały czas trwa

O chęci zwiększenia popularności skoków narciarskich w żeńskim wydaniu mówi się już od dawna. Prekursorami w tej kwestii są m.in. Norwegowie oraz skoczkini z tego kraju - Maren Lundby, która wielokrotnie zabrała głos w tej sprawie. To właśnie głównie dzięki jej zawziętości udało się przekonać włodarzy Międzynarodowej Federacji Narciarskiej do zorganizowania konkursu lotów narciarskich na słynnej Vikersundbakken (HS 240) już podczas zbliżającej się zimy. Jeszcze innym pomysłem jest z kolei organizacja Turnieju Czterech Skoczni, którego premiera nastąpić na w sezonie 2023/24. Już w minionym sezonie zorganizowano również Turniej Sylwestrowy oraz rywalizację o tzw. Koronę Alp, gdzie na zawodniczki czekały atrakcyjne nagrody finansowe.

Organizacja zawodów kobiet i mężczyzn w jednym miejscu

W ostatnich latach bardzo popularne stało się również organizowanie konkursów najwyższej rangi kobiet oraz mężczyzn w jednej miejscowości.

Minionej zimy w taki właśnie sposób odbyły się konkursy w niemieckim Klingenthal, Willingen oraz w norweskim Lillehammer i Oslo w ramach turnieju RAW Air. Przy okazji zmagań na Muehlenkopfchanze (HS 147) oraz Holmenkollbakken (HS 134) byliśmy również świadkami tzw. konkursów mieszanych (mikstów).

W ramach inauguracji Letniego Grand Prix 2022 na skoczni im. Adama Małysza w Wiśle po raz drugi z rzędu również wzięli udział zawodnicy oraz zawodniczki. Dodajmy, że podobny kierunek obrano w niemieckim Klingenthal, gdzie minionego lata byliśmy świadkami "wspólnego" zakończenia cyklu, a w tym roku będzie podobnie. Niemcy chcieli zorganizować konkursy łączone już w 2018 roku, jednak rywalizacja została odwołana z powodu zbyt silnego wiatru. Ponadto, we wrześniu w takiej formule odbędzie się również weekend w rumuńskim Rasnovie (17-18.09).

W przypadku sobotniej rywalizacji jako pierwsze szerszej publiczności zaprezentowały się panie. Dzień później z kolei musiały one ustąpić miejsca mężczyznom.

Sandro Pertile ostrzega: "Tego typu konkursy niosą ze sobą pewne ryzyko"

O tego typu pomyśle wypowiedział się niedawno m.in. dyrektor Pucharu Świata mężczyzn - Sandro Pertile. Zdaniem Włocha sam pomysł jest dobry, jednak wymaga pewnych usprawnień.

- Jest to kwestia, na którą trzeba spojrzeć z różnych perspektyw. Tego typu konkursy niosą ze sobą pewne ryzyko. Mężczyźni zwykle rozpoczynają rywalizację później - o 16 lub 16:30. Chcąc jednak zachować równowagę organizacyjną, a także biorąc pod uwagę rynek praw telewizyjnych, ewentualna zmiana nie wchodzi w grę. Dlatego też, aby uniknąć potencjalnych kolizji, zawody kobiet należy rozpocząć co najmniej 3,5 h wcześniej. Powstaje wtedy też inny problem, gdyż statystycznie w godzinach porannych podmuchy wiatru się zdecydowanie najsilniejsze. Poza tym publiczność narażona jest na śledzenie rywalizacji przez 8-10 h często na silnym mrozie. Alternatywą w takiej sytuacji byłoby rozgrywanie konkursów kobiet w piątek wieczorem oraz w sobotę rano. Z kolei w przypadku mężczyzn byłoby to sobota wieczór oraz niedziela po południu. W taki oto sposób piątkowa rywalizacja byłaby świetną przystawką do weekendowej rywalizacji. Będziemy rozmawiać na ten temat z nadawcami, gdyż zależy nam również na zwiększeniu zainteresowania kobiecymi skokami - argumentował.

Polscy działacze nie podzielają entuzjazmu

Dość sceptycznie do sprawy podchodzi z kolei Sekretarz Generalny Polskiego Związku Narciarskiego - Jan Winkiel.

- Ostatnio mocno dyskutowałem na ten temat z FISem. Osobiście uważam, że ten system kobiety + mężczyźni jest zły. W takich przypadkach trudno utrzymać widzom maksymalną koncentrację, jeśli przebywasz na skoczni przez cały dzień. Ponadto, przerwy między seriami są zbyt krótkie. Jeżeli chcemy traktować poważnie kobiety to musza być niezależnym produktem, a nie słabą kopią - odniósł się do tematu polski działacz w rozmowie z naszym portalem.

Zawodnicy i trenerzy są jednomyślni

A jakie zdanie na ten temat mają same zawodniczki oraz trenerzy?

- Tak, coraz częściej się to pojawia i to jest fajne, bo dziewczyny mogą zaobserwować jak chłopaki pracują. Ponadto, kibice mogą zaobserwować szersze grono. Uważam, że jest to fajny kierunek - ocenił trener polskich skoczkiń z grupy śląsko-beskidzkiej - Szczepan Kupczak.

- Moim zdaniem jest to bardzo pomocne. Z jednej strony przychodzi więcej ludzi i jest większe zainteresowanie i sport ten może się bardziej rozwijać. Może nie jest to jeszcze ten sam poziom, ale bardzo nam miło, że możemy skakać z najlepszymi i ich podpatrywać - wtórowała mu Kinga Rajda.

W przypadku zawodników i trenerów z zagranicy płynęły podobne głosy.

- Zdania w tej kwestii są podzielone. Jednak ja uważam, że to dobry pomysł organizować konkursy kobiet i mężczyzn w jednym miejscu. Jak wiadomo, mężczyźni są na wyższym poziomie i takie są fakty, ale jest to niewątpliwie kierunek, w jakim powinniśmy podążać. Chcemy osiągnąć poziom najbardziej zbliżony do męskiego jak tylko się da. To fantastyczne podążać jedną ścieżką wraz z mężczyznami. Skaczą naprawdę świetnie, a podpatrując ich można znacząco poprawić swoją technikę. To jest pierwsza kwestia. Drugą jest to, żeby starać się maksymalnie pchnąć kobiece skoki w kierunku skoków męskich, ponieważ przychodzi na nie większa publika, a przy okazji mogliby pokibicować również kobietom. Myślę, że bardzo by nam to pomogło - argumentowała Marita Kramer.

- To jak najbardziej dobry pomysł. Wisła jest naprawdę świetnym organizatorem konkursów i ma silną pozycję w świecie skoków. Skoki w Polsce są bardzo popularne, przychodzi dużo kibiców. Zawody tutaj są świetną reklamą dla skoków, więc rywalizowanie wspólnie z mężczyznami może nam znaczące pomóc - dodał trener Słowenek Zoran Zupancic.

Tendencja wzrostowa wyraźnie widoczna

Czy zatem wspomniany kierunek przyjmie się na dłużej?

Jak wiadomo, inauguracja sezonu zimowego, którą zaplanowano na 5 oraz 6 listopada, odbędzie się również w warunkach łączonych. Na taką formę rywalizacji postawili również organizatorzy w Titisee-Neustadt (9-10.12), Willingen (3-5.03), a także w Rasnovie (18-19.03) oraz konkursów w ramach RAW Air (Oslo-11.12.03 oraz Vikersund- 18.19.03). Nie zapominajmy również o zawodach w Lillehammer, które zaplanowano na środek tygodnia (14-16.03). Oznacza to, że względem minionej zimy zawodniczki zyskają aż dwa dodatkowe weekendy wspólnej rywalizacji z mężczyznami. Dla porównania, w pandemicznym sezonie 2020/21 były to wyłącznie zawody w Rumunii, a w sezonie 2019/20 w niemieckim Klingenthal oraz we wspomnianym już Lillehammer (RAW Air). Jeszcze wcześniej z kolei organizacji tego typu przedsięwzięć podejmowali się niemal wyłącznie Norwegowie. Wyjątkiem od reguły był jeszcze sezon 2018/19 i zaplanowane konkursy w Titisee-Neustadt, jednak te nie doszły do skutku ze względów finansowych oraz pogodowych.

Dalsze ruchy w tej kwestii będą jednak zależeć przede wszystkim od działaczy Międzynarodowej Federacji Narciarskiej.

Z Wisły dla Sportsinwinter.pl

Łukasz Serba

 

(Łukasz Serba)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%