fot. Anna Felska

Świat skoków narciarskich żyje aferą sprzętową. Wszystko za sprawą Stefana Horgachera, który złożył oficjalny protest przeciwko Polakom i ich butom. W konsekwencji FIS i Mika Jukkara zakazali biało-czerwonym używania tych butów. Głos w tej sprawie zabrał Kamil Stoch. 

fot. Anna Felska

Stefan Horngacher po sobotnim konkursie w Willingen złożył oficjalny protest dotyczący używania przez polskich skoczków, w jego ocenie, nieprzepisowych butów. Kontroler sprzętu Mika Jukkara, zdyskwalifikował początkowo wszystkich biało-czerwonych, ale ostatecznie usunięci z listy wyników zostali Piotr Żyła i Stefan Hula. Polacy nie mogą już skakać w zmodyfikowanych butach Nagaby. Horngacher jednak na celownik wziął nie tylko polską drużynę, ale także narty firmy Slatnar, czego konsekwencją była dyskwalifikacja Japończyka Sato. Tym samym trener niemieckich skoczków rozpoczął otwartą wojnę sprzętową w skokach narciarskich. Polacy nie dają za wygraną, tym bardziej, że niemiecka drużyna również wprowadziła w swoim sprzęcie modyfikacje, za które nie został zdyskwalifikowany żaden niemiecki skoczek.

W tej głośnej sprawie głos zabrał Kamil Stoch. Jak informuje dziennikarz TVP Sport Filip Czyszanowski, w wywiadzie dla ich stacji Stoch skrytykował zachowanie byłego trenera Polaków. – To co zrobił Stefan Horngacher jest trochę dziecinne. Donosi się w przedszkolu, a nie między dorosłymi ludźmi – skomentował Stoch.

W podobnym tonie o swoim niezadowoleniu z tej sytuacji powiedział Piotr Żyła. To właśnie on był największym orędownikiem zmodyfikowanych butów, które miały być dla niego dużo wygodniejszym rozwiązaniem. – Gdy się dowiedziałem, że nie będę mógł korzystać z nowych butów, odechciało mi się lecieć do Pekinu, dobre były – mówił dla TVP.

źródło: twitter.com/FilipCzyszanows/