Zamknij

Historia PŚ w biegach. Pierwsza Kryształowa Kula Bjoergen. Kowalczyk oskarżona o stosowanie dopingu

07:32, 17.04.2021 Marta Grzyb
Skomentuj

Emocje towarzyszące zmaganiom biegaczy i biegaczek narciarskich w zawodach pucharowych zdążyły już nieco opaść. Jest to zatem dobry moment, by powrócić ze znanym naszym Czytelnikom cyklem, w którym wspominamy poszczególne edycje Pucharu Świata w biegach narciarskich. Dziś czas na sezon 2004/2005, w którym Biało-Czerwoni po raz kolejny dostarczyli kibicom wielu niezapomnianych wrażeń.

Fot. Anna Felska/Irek Trawka

Ich komme aus Deutschland, czyli Kryształowa Kula pozostaje w Niemczech

Przez dwadzieścia dziewięć lat żaden Niemiec ani żadna Niemka nie potrafili "wskoczyć" do czołowej trójki klasyfikacji generalnej Pucharu Świata w biegach narciarskich. O ile w przypadku pań do dziś sztuka ta nie udała się ani jednej zawodniczce z opisywanego kraju, o tyle wśród panów w pierwszej dekadzie XXI wieku aż sześć razy z rzędu w gronie trzech najlepszych biegaczy narciarskich zimy widniały nazwiska Niemców. Wszystko zaczęło się w sezonie 2002/2003, kiedy to René Sommerfeldt musiał uznać wyższość jedynie Mathiasa Fredrikssona ze Szwecji. Rok później panowie zamienili się miejscami i Niemcy mogli cieszyć się z historycznego - pierwszego - tryumfu swojego rodaka w klasyfikacji Pucharu Świata w biegach narciarskich. Człowiek szybko przyzwyczaja się do dobrego... Zachodni sąsiedzi Polski tak bardzo przyzwyczaili się do sukcesów, że ani myśleli spocząć na laurach. Poszli za ciosem i w kolejnych trzech sezonach na szczycie tabeli klasyfikacyjnej ponownie zobaczyć można było nazwisko reprezentanta Niemiec. Zimą z przełomu lat 2004/2005 najlepiej na trasach biegowych radził sobie Axel Teichmann, który - z 584 punktami na koncie - o 68 "oczek" wyprzedził w tabeli klasyfikacyjnej Francuza, Vincenta Vittoza. Co ciekawe, jak dotąd był to jedyny przypadek, w którym na podium klasyfikacji generalnej znalazł się reprezentant "Trójkolorowych". Tuż za nim zmagania pucharowe ukończył Tor Arne Hetland z Norwegii, bezpośrednio za którym znaleźli się rodacy Teichmanna - Tobias Angerer i René Sommerfeldt. Sam Teichmann - oprócz tryumfu w klasyfikacji generalnej - najlepszy okazał się także w końcowym zestawieniu biegów długodystansowych, w których owej zimy pięciokrotnie meldował się w najlepszej trójce (trzykrotnie był najlepszy). Wszystkie te biegi miały miejsce w roku 2004. W dalszej części sezonu Niemiec nie był już tak mocny, jednakże przewaga punktowa zdobyta w biegach z początku pucharowej rywalizacji wystarczyła do tego, by 25-letni wówczas zawodnik mógł na koniec sezonu odebrać swoją jedyną w karierze Kryształową Kulę.

Tym razem nie miała sobie równych

Po sezonie 2003/2004 Marit Bjoergen mogła odczuwać pewien niedosyt. Bezdyskusyjne zwycięstwo w klasyfikacji sprinterskiej (Norweżka miała ponad dwa razy więcej punktów niż druga w tym zestawieniu Gabriella Paruzzi) i wciąż daleka od ideału dyspozycja w biegach dystansowych sprawiły, że w ostatecznym rozrachunku odwieczna rywalka Justyny Kowalczyk w marcu 2004 roku uplasowała się "dopiero" na drugiej pozycji w klasyfikacji ogólnej Pucharu Świata. Będąc więc pierwszą przegraną, za cel na kolejny sezon Norweżka postawiła sobie wywalczenie upragnionej Kryształowej Kuli. Ciężka praca oraz znacząca poprawa wydolności i wytrzymałości szybko przyniosły oczekiwane efekty. Oprócz sukcesów w sprintach zawodniczka z Trondheim znacznie lepiej aniżeli we wcześniejszych latach radziła sobie także w biegach długodystansowych, choć trzeba jej oddać, że swoje pierwsze pucharowe podium w konkurencji niesprinterskiej wywalczyła już w sezonie 2002/2003, kiedy to w Ramsau uległa jedynie Bente Skari. W lutym 2004 roku ponownie znalazła się na podium biegu na dystansie 10 kilometrów. Przy dwunastu sprinterskich podiach (w sezonach 2002/2003-2003/2004) dwa wywalczone w konkurencjach dystansowych wyglądały dość "blado" i jasno pokazywały, w czym specjalizuje się Norweżka. Sezon 2004/2005 był jednak przełomowy dla Bjoergen, która do znakomitej dyspozycji w konkurencjach sprinterskich "dorzuciła" także ogromną wytrzymałość. W efekcie, w trakcie opisywanej zimy aż trzynastokrotnie stawała na podium indywidualnych zawodów pucharowych - sześć razy w sprincie i aż siedmiokrotnie w biegach długodystansowych. Spośród tych trzynastu biegów dziesięć zakończyło się zwycięstwem Norweżki, która zdominowała także rywalizację biegaczek narciarskich na mistrzostwach świata. Te w 2005 roku odbyły się w Oberstdorfie. Z Niemiec Bjoergen przywiozła łącznie pięć medali. O dziwo, miejsca w czołowej trójce zabrakło dla niej wówczas jedynie w... sprincie. Wciąż była ona jednak sprinterką światowej klasy, o czym świadczy fakt, iż po raz trzeci z rzędu nie miała sobie równych w klasyfikacji tej konkurencji na zakończenie sezonu. Do owego sukcesu dołożyła także tryumf w klasyfikacji długodystansowej oraz - co naturalne, biorąc pod uwagę wspomniane rezultaty - zwycięstwo w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Jej przewaga nad drugą zawodniczką wyniosła ponad 500 punktów.

Ostatnie pucharowe podium Krężeloka

Apetyt rośnie w miarę jedzenie... Po historycznym i niespodziewanym zwycięstwie w biegu sprinterskim rozegranym 24 lutego 2004 roku w Trondheim wielu oczekiwało, że w kolejnym sezonie Janusz Krężelok pójdzie za ciosem i będzie zdobywał kolejne laury. Niestety, tak się nie stało. Zima z przełomu lat 2003/2004 okazała się być najlepszą dla pochodzącego z Istebnej zawodnika. Sezon 2004/2005 nie był już tak dobry dla Polaka. W dalszym ciągu należał on jednak do grupy czołowych sprinterów świata, co potwierdził w lutym 2005 roku na zawodach w Reit im Winkl, gdzie lepsi okazali się od niego jedynie dwaj Norwegowie - Eldar Rønning i Odd-Bjørn Hjelmeset. Jako że był to ostatni start przed mistrzostwami globu, z Krężelokiem po cichu wiązano medalowe nadzieje. Zawodnik klubu AZS-AWF Katowice w Oberstdorfie nie zdołał jednak zakwalifikować się do finału A. Ostatecznie przypadło mu w udziale siódme miejsce. Sukces w Reit im Winkl okazał się być drugim i ostatnim pucharowym podium w karierze (jak dotąd) najlepszego polskiego sprintera w historii biegów narciarskich.

Mistrzostwa z dopingiem w tle

Z grona startujących w Oberstdorfie polskich biegaczy i biegaczek narciarskich najjaśniejszą postacią nie był jednak Janusz Krężelok, a - kilkunastokrotnie punktująca w zawodach pucharowych - Justyna Kowalczyk. Pochodząca z Kasiny Wielkiej sportsmenka czempionat w Niemczech rozpoczęła od dziewiątej lokaty w biegu rozgrywanym techniką dowolną na dystansie 10 kilometrów. W dwóch kolejnych startach owej imprezy meldowała się ona w pierwszej połowie drugiej dziesiątki. Najlepsze nadeszło jednak na koniec. Czwarte miejsce w biegu masowym na dystansie 30 kilometrów (mimo złamania kijka w trakcie rywalizacji!) było pięknym zwieńczeniem mistrzostw. Żadna z polskich biegaczek narciarskich nie osiągnęła wcześniej tak wspaniałego wyniku na czempionacie. Niestety, jakiś czas po zakończeniu mistrzostw świata okazało się, że w organizmie Kowalczyk wykryto niedozwoloną substancję.

- To był bardzo trudny moment. Zdecydował brak doświadczenia i nieprzygotowanie w odpowiednim momencie dokumentu na deksametazon, który Justyna brała. To lek przeciwbólowy, przeciwzapalny. Dziś nie jest już zabroniony, bo nic nie dawał jako doping. (...) Po prostu był to brak doświadczenia i stąd taka wpadka. Justyna startowała trzy razy z rzędu na uniwersjadzie. Zaczął boleć ją Achilles, wzięła pół tabletki tego deksametazonu i gdyby na tym się skończyło, nie byłoby w organizmie nic. Justyna wzięła jednak pół tabletki dwa dni z rzędu i to się skumulowało, a później wyszedł pozytywny wynik testu. Justyna dostała dyskwalifikację na dwa lata, ale gdy dokumenty trafiły do Światowej Agencji Antydopingowej, to tam to wszystko rozpatrzono i zwrócono uwagę FIS, że za taki lek i za takie przewinienie nie daje się kary dwóch lat, tylko rok. Karę wtedy rzeczywiście zmniejszono do roku, ale my wystąpiliśmy jeszcze do sądu i tam uznano, że Justyna była niewinna. Pozostała więc tylko ta kara, która już została odbyta, a reszta została zniesiona - opowiadał w rozmowie z Danielem Ludwińskim Aleksander Wierietielny. Rezultaty osiągnięte przez Kowalczyk w Oberstdorfie zostały anulowane. Najlepszym wynikiem polskich biegaczek na mistrzostwach globu pozostawała więc siódma lokata Bernadety Bocek, którą sportsmenka z Istebnej wywalczyła w 1993 roku w Falun.

Źródło: informacja własna/Wikipedia/D. Ludwiński, Droga do Justyny Kowalczyk. Historia biegów narciarskich, Wydawnictwo SQN, Kraków 2014.

(Marta Grzyb)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%