Zamknij

Francuskie skoki na zakręcie. Brzmi jak patologia. "Żal mi zawodników"

18:49, 06.03.2023 Mateusz Wasiewski Aktualizacja: 19:00, 06.03.2023
Skomentuj

We francuskich skokach dzieje się fatalnie. Problemem nie tylko są bardzo słabe wyniki zawodników, ale też kompletnie niezrozumiałe decyzje sztabu szkoleniowego. Wygląda na to, że o powołaniach na konkursy zupełnie nie decyduje forma sportowa, tylko sympatie trenera. 

fot. archiwum prywatne zawodników

Francuzi - gdzie jesteście?

Jeśli ktoś szuka na listach wyników Pucharu Świata 2022/2023 nazwisk francuskich skoczków, to ich po prostu nie znajdzie. Jeśli ktoś chciałby zrozumieć logikę powołań reprezentantów Francji na zawody - czy to Pucharu Kontynentalnego czy tych z cyklu FIS Cup - to też zakończy swoją misję niepowodzeniem. 

Dlaczego tak się dzieje? Zobaczmy. W latach 2020-2022 trenerem wspomnianej kadry był David Jiroutek. Czeski szkoleniowiec dążył do tego, aby jego podopieczni próbowali swoich sił, walcząc z najlepszymi.  Teraz słyszymy jednak, że niektóre z decyzji podejmowanych przez 50-letniego trenera były co najmniej wątpliwe. Jednak 50-latek szanował zawodników i nie odtrącał ich (a przynajmniej nie w takim stopniu, jak to robi obecny trener) od uprawiania dyscypliny. Oczywiście - wyniki były bardzo słabe, ale za to odpowiada nie tylko dowodzący kadrą, a również cały system szkolenia, który we Francji leży.

Trenowanie na własną rękę

Teraz trener Jiroutek przeszedł do Włoch, gdzie wykonuje naprawdę niezłą robotę. Szczególnie dobrze pod jego opieką wygląda Giovanni Bresadola. 22-latek zdołał już wejść do czołowej dziesiątki zmagań najwyższej rangi w Engelbergu, a na swoim koncie za ten sezon ma 151 punktów. Błysnął już też Alex Insam, który (przy mocno osłabionej stawce) w Rasnovie uplasował się na dziewiątej lokacie. 

Po sezonie olimpijskim 2021/2022 trójkolorowi zawodnicy znaleźli się w bardzo złym położeniu. Francuska federacja nie odezwała się do Jiroutka w celu przedłużenia kontraktu, a też żaden następca nie został zatrudniony. Skoczkowie musieli przygotowywać się indywidualnie lub z grupą żeńską aż do lipca, kiedy to stery męskiej kadry przejął Franck Salvi. 

- Nie możemy trwać w nieskończoność w sytuacji, w której nie zdobywamy punktów Pucharu Świata i nie kwalifikujemy się do igrzysk olimpijskich. Sądzę, że z potencjałem ludzi, których mamy, możemy robić wielkie rzeczy. Problem w tym, że cały nasz system jest na skraju załamania. Z tego powodu oprócz trenowania zespołu chcę włożyć energię w budowanie systemu, który będzie bardziej zrównoważony - powiedział na początku pracy 61-latek w rozmowie z Nordic. 

Sam Jiroutek tak podsumował swoją kadencję. - Żal mi zawodników i trenerów klubowych. Zbudowałem szczególną relację z Francją i ludźmi pracującymi przy skokach. Niestety nie jest to jednak możliwe, żebym pracował w ten sposób, w takim systemie. Wierzę, że to pokolenie ma potencjał i perspektywy. Dziękuję za danie mi możliwości pracy w tym pięknym kraju ze wspaniałymi ludźmi - odrzekł w wywiadzie dla Nordicmag.info. 

Kontrowersyjne decyzje trenera

Budowanie systemu trenera Salviego rozpoczęło się od tego, że w tym sezonie ani razu nie oglądaliśmy Francuzów w zawodach Pucharu Świata. Nie było ich nawet w rumuńskim Rasnovie, gdzie stawka była na tyle osłabiona, że punkty do klasyfikacji generalnej zdołali zdobyć m.in. Daniel Cacina czy Radek Rydl. Dla francuskich skoczków byłaby to doskonała okazja na zagwarantowanie sobie dożywotniego prawa do startów w zawodach elity.

https://twitter.com/KubaSJ02/status/1625142848931696641?s=20

Podsumowaniem tego sezonu była nieobecność reprezentacji Francji podczas konkursów męskich skoków w ramach mistrzostw świata w Planicy. Przypomnijmy, że w Słowenii wystartowali Chińczycy, Rumuni, Kazachowie czy zawodnik z Gruzji. Francuzi nie. Dlaczego? Bo w piątkę udali się na Puchar Kontynentalny do Brotterode. W piątkę, choć miejsc startowych mają cztery. - Ze sportowego punktu widzenia ma to dużo większy sens - powiedział trener Selvi w wywiadzie dla Nordic Magazine, odnosząc się do rezygnacji z udziału w czempionacie w Planicy. 

Jak na złość w Niemczech przez warunki wszystkie konkursy odwołano. Z kolei kolejny weekend w Iron Mountain poleciało tylko trzech zawodników, pewnie przez względne finansowe.

Gdzie tu sens?

Jak udało nam się ustalić, zmagania w USA, a konkretnie powołania francuskich skoczków na te zawody, wzbudziły kolejne kontrowersje. Przeanalizujmy wyniki poszczególnych Trójkolorowych w ostatnich konkursach. W Iron Mountain szansę startu otrzymali Mathis Contamine, Jules Chervet oraz Enzo Milesi. W stawce 38 zawodników Contamine był 33., 34., 33. i 33., Chervet 35., 33., 36., 35., a Milesi 34., 30., 35. i 29. 

Ostatnich z wymienionych faktycznie powinien lecieć za ocean, bo spisywał się nieźle w Pucharze Kontynentalnym w Renie (25 i 26 lokata) i Alpen Cupie w słoweńskiej miejscowości Kranj (11 i 8). I po Milesim zaczynają się schody. Powołania nie otrzymał pierwszy z poszkodowanych - Alessandro Batby. 21-latek reprezentujący klub CS Courchevel był w Renie 24 i 25.

Dlaczego więc Batby został odesłany do cyklu FIS Cup? Choćby Contamine był we wspomnianych zawodach w Norwegii dwukrotnie dwudziesty siódmy. Jeszcze bardziej dziwi powołanie Cherveta. 19-latek po 27 miejscu na mistrzostwach świata juniorów był odpowiednio: 20. i 65. w Alpen Cupie, a także 36 przy dyskwalifikacji w drugim konkursie w FIS Cupie. 

Alessandro czy m.in. Ari Repellin wystartowali w czasie rywalizacji w USA w zawodach trzeciej rangi. Tam mieli różne wyniki - obaj raz zapunktowali, a raz wypadli słabo. Trzeba wziąć jednak poprawkę na to, w jakiej sytuacji znaleźli się w ostatnich dniach, szczególnie ten pierwszy z wymienionych. Jak słyszymy, przyjemnie i kolorowo w grupie nie było. 

Na dobicie dyscypliny we Francji

Oczywiście trener pewnie ma jakieś podstawy do tego, aby tak zarządzać grupą młodych, zagubionych w sporcie chłopaków. Niemniej słyszymy, że w kadrze nastroje są co najmniej negatywne. Jak nieoficjalnie się dowiedzieliśmy, niektórzy Francuzi uważają, że decyzje trenera nie odnoszą się ani do wewnętrznych wyników treningów, ani rezultatów osiąganych na zawodach. 

W tym wszystkim szkoda tylko i wyłącznie zawodników, którzy z pewnością chcieliby mieć możliwości w pełni profesjonalnie przygotowywać się na kolejne zawody. Nie dość, że muszą zmagać się z fatalnym systemem pracy, to jeszcze odczuwają brak obiektywizmu ze strony sztabu. A jeszcze kilka lat temu wydawało się, że z młodych skoczków tego kraju uda się stworzyć niezłą ekipę. 

Źródło: informacja własna/ Nordicmag.info/ Nordic Magazine

 

(Mateusz Wasiewski)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%