Robert Johansson zakończył karierę skoczka narciarskiego. W szczerym wywiadzie opowiada o zawieszeniu, niesprawiedliwości i emocjonalnym rozstaniu ze sportem.
Robert Johansson, jeden z najbardziej rozpoznawalnych norweskich skoczków narciarskich ostatnich lat, ogłosił zakończenie kariery. W szczerej rozmowie przyznał, że planował odejście od dawna, ale nie mógł go ogłosić z powodu zamieszania wokół afery sprzętowej w kadrze Norwegii po Mistrzostwach Świata w Trondheim.
– Jestem spokojny o swoją decyzję, ale to nie było takie zakończenie kariery, na jakie zasłużyłem – mówi Johansson.
Zamiast pożegnania na skoczniach w Holmenkollen, Vikersund czy Planicy, został zawieszony. Nie mógł wystąpić w ostatnich konkursach sezonu.
– Z dnia na dzień zabrano mi skrzydła – mówi gorzko.
Podczas MŚ dostał szansę na start dopiero w ostatnim konkursie, po kontuzji Halvora Egnera Graneruda. Choć jego kombinezon był sprawdzany trzy razy i nie wykryto nieprawidłowości, po zawodach wybuchł skandal. Dyskwalifikacje kolegów i podejrzenia wobec sztabu doprowadziły do zawieszenia zawodników.
– Nie wiedzieliśmy, za co nas zawieszono. Nikt nam nic nie wyjaśnił – tłumaczy.
Największym ciosem była dla niego informacja o zawieszeniu... z konferencji prasowej, która odbywała się w czasie treningu.
– Świat dowiedział się o tym szybciej niż ja sam – podkreśla z rozczarowaniem.
[ZT]136939[/ZT]
Po konkursie w Trondheim Johansson wrócił z rodziną do Lillehammer, chcąc zamknąć sezon. W Holmenkollen miał jeszcze skakać, ale nagle trafiła do niego decyzja o zawieszeniu.
– To było jak policzek. Czuję, że ukarano mnie tylko dlatego, że jestem Norwegiem – mówi otwarcie.
Zawieszenie już się zakończyło, ale FIS nadal nie podała powodów.
– To było jak unoszenie się w próżni. Nie wiedzieliśmy, co się dzieje i dlaczego – mówi.
Johansson przyznaje, że przez całą aferę czuł się wytykany palcami. Podczas wizyty na stoku z dziećmi czuł, że ludzie się na niego gapią.
– Dzieci widziały, że coś jest nie tak. To było bardzo nieprzyjemne – mówi.
Choć zakończenie kariery było gorzkie, ma wiele powodów do dumy. W 2018 roku zdobył trzy olimpijskie medale, w tym złoto w drużynie. W 2017 roku ustanowił rekord świata – 252 metry w Vikersund.
– Największą radością była możliwość spełniania marzeń. Nie każdy ją ma – podsumowuje.
Źródło: TV2.no
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz