Oglądając skoki narciarskie, kibice zazwyczaj widzą w relacjach telewizyjnych zawodników, trenerów, a czasami serwismenów zajmujących się przygotowaniem nart. Jednak w zaciszu szatni pracuje jeszcze jedna osoba, która odgrywa ogromną rolę. Telewizja NRK po zawodach w Ruce przeprowadziła wywiad z krawcem kadry Norwegii Adrianem Liveltenem, który opowiada o niełatwych kulisach swojej pracy.
Zaglądając za kulisy skoków narciarskich, zdajemy sobie sprawę, jak ważne są detale w sporcie. Funkcja krawca od zawsze pełniła dużą rolę, a od kilku sezonów gdy FIS nakłada nowe obostrzenia regulaminowe, staje się jeszcze większa. Dzięki dobrze przygotowanemu kombinezonowi zawodnik może zyskać w locie nawet kilka metrów. Ekipa telewizji NRK próbowała przeprowadzić wywiad z krawcem kadry Norwegii Adrianem Liveltenem przez cały weekend Pucharu Świata w Ruce, jednak ta sztuka udała się dopiero w niedzielny wieczór, gdy zakończyły się konkursy. - Nie bez powodu siedzę do późna w nocy i pracuję cały dzień. Chcę, żeby kombinezon był dobry i praca z nim tutaj to przyjemność - mówi Livelten w pokoju hotelowym.
Krawiec kadry Norwegii jest przyzwyczajony do dużych obciążeń i wyjaśnia, że jest to po prostu jego pasją. Dlatego sen i odpoczynek są na drugim miejscu. - Przecież było kilka mistrzostw, na których w ogóle nie spałem. Właśnie rano szedłem do maszyny do szycia, a potem pod skocznię. Trzeba było zrobić to robić dobrze.
Stare porzekadło mówi "Tak krawiec kraje jak mu materii staje". Sandro Pertille i FIS ewidentnie nie ułatwiają życia specjalistom od kombinezonów. Przed tegorocznym sezonem Pucharu Świata przygotowanie sprzętu było wyjątkowo trudne. Nowe zasady wprowadzone przez FIS w skokach narciarskich mówią, że skoczkowie mogą zarejestrować tylko dziesięć kombinezonów w ciągu jednego sezonu. Wcześniej było to nieograniczone. Ponadto drużyny muszą zgłosić określoną liczbę kombinezonów przed startem weekendu Pucharu Świata. Dlatego też przed rozpoczęciem zawodów w Lillehammer w szwalni unosił się zapach spalenizny. - Prawdopodobnie spało się wtedy od trzech do czterech godzin. Było wtedy kilku z nas, którzy ciężko pracowali, aby wszystko uporządkować i przygotować - opowiada.
- Jednego dnia byłem bardzo zmęczony. I w poniedziałek rano pospałam trochę dłużej, mimo że w domu jest dwójka dzieci. Ale robi się to z przyjemnością – dodaje.
Livelten spędza średnio około 200 dni w podróży w roku. Norweg swoje obowiązki w karze wykonuje od 2017 roku, co daje przez ten okres ponad 1000 dni poza domem. W ciągu ostatnich trzech lat został także ojcem dwójki dzieci. - Jestem facetem, który lubi swoją pracę i chce dawać z siebie wszystko dla norweskich skoków narciarskich - mówi krawiec kadry Norwegii.
- Z tego czy innego powodu silnik pracuje. I robi to z przyjemnością - dodaje żargonowo z uśmiechem.
Jego rolę i poświęcenie dla dobra drużyny bardzo doceniają zawodnicy. Kristoffer Eriksen Sundal jest jak dotąd najlepszym norweskim skoczkiem w tym sezonie i doskonale wie, co oznacza wysiłek Liveltena. - To znaczy wszystko. Po prostu wszystko. Jest w pracy 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu. Bez niego więc nie mielibyśmy szans - twierdzi skoczek.
- To całkowicie szalone. To, że ten facet ciągle pracuje, robi wrażenie. Nie byłbym w stanie tak żyć - dodaje Sundal.
Halvor Egner Granerud także podkreśla jak dużą rolę w drużynie odgrywa Livelten. Utytułowany Norweg jednocześnie docenia także, jaką krawiec reprezentacji jest osobowością.
- On wiele znaczy w wielu obszarach. Zarówno pod względem sportowym, jak i ludzkim. To przede wszystkim bardzo miły facet, a poza tym jest dobry w tym, co robi - uważa gwiazda skoków narciarskich.
Źródło: NRK
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz