Weekend sezonu 2023/2024 w skokach narciarskich w Planicy otworzyły czwartkowe kwalifikacje do pierwszego z dwóch konkursów indywidualnych. Najdłuższy lot na słoweńskiej Letalnicy (HS240) oddał niespodziewanie reprezentant Polski, Piotr Żyła. Pozwoliło mu to na zajęcie drugiego miejsca, tuż za Japończykiem Ryoyu Kobayashim. A przecież po wyczerpującym turnieju Raw Air 37-letni zawodnik rozważał nawet odpuszczenie finałowych zmagań.
Kwalifikacje do piątkowego konkursu indywidualnego w Planicy padły łupem Ryoyu Kobayashiego, który osiągnął 230 m odległości. Niewiele, bo zaledwie 0,6 pkt do jego końcowego rezultatu punktowego zabrakło Piotrowi Żyle, który na Letalnicy (HS240) lądował nawet jeszcze dalej niż Japończyk (241 m).
W seriach treningowych zajął kolejno osiemnastą (216,5 m) i szóstą pozycję (226 m). Po ich zakończeniu w rozmowie z dziennikarzami zdradził, że "coś wziął". Zawodnik z Cieszyna nie chciał jednak do końca uchylić rąbka tajemnicy.
- Nie powiem. I lepiej nie pytać, ile tego wypiłem- zaśmiał się Żyła. - Może wam powiem na koniec - dodał.
A jak przełożyło się to na jego dyspozycję?
- Dodało mi to energii i pewności siebie. Trochę stabilności również - podsumował reprezentant Polski.
37- latek po zmaganiach w Vikersund nie ukrywał, że towarzyszy mu już zmęczenie. Na tyle znaczące, że pod znakiem zapytania stawiał wtedy swój udział w finałowych lotach.
- Takie skoki są. Jakbym je znał, to byłby mistrzem świata... zaraz, ale nim byłem kiedyś - zażartował, kontynuując. - Wszystko się musi zgrać. W Vikersund byłem tak zmęczony, że aż nie do wiary. Nie pamiętam, kiedy ostatnio byłem tak zmęczony Raw Air i sezonem. Loty również są bardziej wyczerpujące - dodał.
Niewiele zabrakło do zwycięstwa w kwalifikacjach. Lepszy od Polaka był w nich tylko Japończyk Ryoyu Kobayashi.
- Spałem dwa dni, wstałem i stwierdziłem, że pojadę polatać - wyjaśnił wcześniejsze znaki zapytania stawiane przy Planicy Żyła. Skomentował również zaledwie 0,6 pkt straty do triumfu. - No, Ryoyu się wygłupił - rozpoczął żartobliwie, po czym dodał. - Trzeba było lądować telemarkiem. Leciałem jednak szybko, a wcześniej zdarzały się upadki to nie warto było ryzykować.
Z Planicy dla sportsinwinter,
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz