Martin Johnsrud Sundby uważa, że program TdS jest... zbyt łatwy. "Kolejne edycje nie powinny wyglądać tak, jak ta"

fot. Irek Trawka

Rozpoczynająca się w Toblach 13. edycja Tour de Ski, podobnie jak poprzednie, nie będzie mogła pochwalić się pełną obsadą. Impreza, która miała przyciągać największe gwiazdy biegów narciarskich, jest coraz mniej popularna, a jeden z jej triumfatorów uważa, że tegoroczny program jest po prostu nudny.

Cykl Tour de Ski w tym sezonie składa się z siedmiu etapów. Biegacze i biegaczki rozpoczną rywalizację sprintami stylem dowolnym, a zakończą osiem dni później tradycyjnym podbiegiem pod Alpe Cermis. W programie zawodów znalazły się zaledwie dwa sprinty (oba techniką łyżwową) i pięć biegów dystansowych (dwa klasykiem i trzy stylem dowolnym). Taki rozkład biegów nie podoba się Martinowi Johnsrudowi Sundbiemu, który mówi wprost, że tegoroczny Tour jest nudny. - Tour de Ski zawsze miał swój urok. W przyszłości nie powinien wyglądać tak jak obecny, bo tym razem jest nudny - mówi dwukrotny zwycięzca cyklu. - Uważam, że sam "produkt" był niesamowicie fajny, ale najlepiej byłoby wyłonić najlepszego i najbardziej wszechstronnego narciarza. Może w przyszłym roku program będzie lepszy - dodaje Sundby.

34-letni Norweg będzie jednym z faworytów 13. edycji Tour de Ski, ale będzie miał mocną konkurencję. Start w zawodach zapowiedzieli niemal wszyscy czołowi zawodnicy z liderem klasyfikacji generalnej Pucharu Świata Aleksandrem Bolszunowem na czele. Dwukrotny mistrz olimpijski przyznał w rozmowie z NRK, że nie rozważał wycofania się z Touru. - Uważam się częściowo zobowiązany do wzięcia udziału w Tour de Ski, choć wielu wybiera inną drogę i skupia się na mistrzostwach świata. Gdyby wszyscy tak uważali, okazałoby się, że rozgrywanie tych zawodów nie miałoby żadnego sensu - tłumaczy Sundby. - Szkoda byłoby jednak stracić coś, co ma ogromny potencjał pod względem zainteresowania widzów narciarstwem biegowym na poziomie międzynarodowym - kwituje biegacz.

Źródło: NRK