Zamknij

Życie pomiędzy latającym cyrkiem i ojcostwem

19:12, 28.06.2016 Mateusz Król Aktualizacja: 09:55, 29.06.2016
Skomentuj

DSC_0089

W wywiadzie dla tt.com  Alexander Stöckl i Andreas Widhölzl opowiadają o współzawodnictwie, ojcostwie, skokach oraz dorastaniu w tych samych okolicach.

Znacie się od dzieciństwa. Jak to jest spotkać się teraz jako trenerzy rywali?

Alexander Stöckl: Chociaż jesteśmy konkurentami, poza skocznią lubimy porozmawiać o prywatnych rzeczach. O starych historiach.

Możesz nas oświecić?

Alexander Stöckl: Rozmawiamy głównie o rodzinie, zostałem niedawno ojcem córeczki. Andreas oczywiście ma większe doświadczenie, ma czwórkę dzieci.

Andreas Widhölzl: Mam trójkę! Najstarze ma 17 lat.

Alexander Stöckl: Gratulacje!

Widhölzl: Dziękuje! Dla ciebie również

Jak sobie radzicie z rodziną, kiedy wyjeżdżacie na Puchar Świata w skokach narciarskich?

Stöckl: Dopiero poznam to uczucie pierwszy raz w tym roku, kiedy wyjadę na długo. Isabell ma teraz dwa miesiące. Będzie inaczej niż wcześniej. Andreas wie jakie to uczucie.

Jakie to uczucie?

Widhölzl: Teraz jest lepiej, bo moje dzieci są starsze (17, 15 i 11 lat). Są samodzielne, ale ciężko mi na sercu, gdy najmłodsze mówi: tato zostań tutaj.

Wasze rodzinne miejscowości St. Johann (Stöckl) i Fieberbrunn (Widhölzl) dzieli tylko 11 kilometrów. Jak duża była między wami rywalizacja w skokach?

Stöckl: To było to, czego trener nie rozumiał. Było wiele dużych dyskusji.

Widhölzl: Kiedy wyjeżdżaliśmy gdziekolwiek, wszystko było dobrze! Alex był także moim trenerem (1996-1999). Nie powinniśmy o tym zapominać. My Tyrolczycy trzymamy się razem, dogadujemy się nawet, jeśli obecnie pracujemy dla dwóch różnych narodów.

Spotkaliście się poza skocznią na kawę?

Stöckl: Skoki narciarskie to mały sport. Jesteśmy dwusetką ludzi jeżdżących dookoła świata przez cały rok. To coś w stylu cyrku, bo ten sport jest tak samo spektakularny. Sądzę, że wszyscy wiedzą, że musimy się trzymać razem by coś osiągnąć. Jesteśmy rodziną.

Widhölzl: Skoki narciarskie to show, które interesuje oglądających. Inaczej bylibyśmy jak Formuła 1, którą oglądam w niedzielę, kiedy pada, by zasnąć. To jest monotonia, której chcemy uniknąć.

Było już dużo niespodzianek w przeszłości, czy wprowadził pan jakieś nowości tym razem panie Stöckl?

Stöckl: Jeśli wyjawię to teraz, nie będzie to już niespodzianka. Wszyscy chcą zmieniać, ulepszać sprzęt.

Nadal jest na to miejsce?

Stöckl: Człowiek próbuje zacieśnić zasady. Nadal są tutaj jednakże pola do manewru i zawsze one będą. Tak jest również w Formule 1.

Ostatniej zimy Austriacka Federacja Narciarska skrytykowała kombinezony Norwegów. Czy konflikt przeminął?

Widhölzl: To zawsze wygląda tak samo. Jeśli Austriacy skaczą dobrze, to Norwedzy zastanawiają się co mamy. To normalna procedura. Nie powinno to jednak rozpraszać podczas występów. Kombinezon sam nie poleci. Skoki narciarskie to bardzo złożony sport. Porównuje je z puzzlami, im więcej części połączysz, tym więcej wyłania się obrazka.

Austriacy nie jako jedyni mają trenera ze swojego kraju, także w Norwegii, Niemczech, Czechach, ostatnio w Finlandii i Polsce objęli rządy Austriacy. Dlaczego właśnie oni?

Stöckl: Ponieważ Austria przez lata zapewniała najwyższej jakości pomoc i zawsze powraca z nowymi sportowcami. To jest to, co charakteryzuje nasz kraj.

Spotkałeś się z krytyką, gdy wyjechałeś za granicę w 2011 roku?

Stöckl: Przeciwnie, nikt mnie nie skrytykował. Słyszałem jedynie słowa, żebym kiedyś wrócił. Wszyscy mi gratulowali, sądzę, że część ludzi w sekrecie jest dumna, że ktoś z naszego kraju jest trenerem Norwegów.

źródło: tt.com

(Mateusz Król)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%