Wielka Krokiew pokazała w niedzielę swoje brutalne oblicze. Po pierwszej serii wydawało się, że nic nie jest w stanie zabrać Dawidowi Kubackiego kolejnego pucharowego zwycięstwa. Niestety w finale natura dołożyła swoje trzy grosze. Polak ukończył zawody na drugim miejscu. Górą był Halvor Egner Granerud. Nowotarżanin nie krył swojego rozczarowania, jednak nie miał do nikogo pretensji.
?php>?php>
Wygrana była na wyciągnięcie ręki?php>
Podopieczny Thomasa Thurnbichlera prowadził na półmetku zmagań po fantastycznym skoku na odległość 137,5 m. Niestety w rundzie finałowej puszczony został w fatalnych warunkach wietrznych, w efekcie czego przegrał minimalnie z Halvorem Egnerem Granerudem. Sam zainteresowany wyraźnie nie był z tego faktu zadowolony. Podkreślił jednak, że w tej sytuacji niewiele dało się zrobić. - Po rozmowie z trenerem niestety potwierdziło się to, co czułem. Był to całkiem fajny skok. Niestety jednak na całej długości zeskoku wiał wiatr z tyłu i ciężko było z tego ulecieć. Zrobiłem tyle, co mogłem. Niestety niewiele, ale zabrakło. Taki jest ten sport. Trzeba takie chwile po prostu przetrawić. W normalnych warunkach pewnie bym się cieszył z tego drugiego miejsca, a po tym, co się stało, ta radość jest troszkę przytłumiona. Myślę jednak, że ona przyjdzie, bo kibice fantastycznie podnieśli mnie na duchu. Atmosfera na skoczni była fantastyczna. No, ale ten jeden skok - skomentował na świeżo.
?php>Brązowy medalista olimpijski z Pekinu nie miał zastrzeżeń co do jakości swoich skoków. - Według mnie były to dwa dobre skoki. Trener też to potwierdza, a z nim nie wypada się kłócić. Myślę, że ogólne podsumowanie tego weekendu będzie bardzo na plus, bo moje skoki stabilizują się na fajnym, wysokim poziomie i to cieszy. Szkoda tylko, że miałem po prostu niefarta - stwierdził.
?php>?php>
Takie są skoki?php>
Przed skokiem Polaka momentalnie zmieniły się warunki wietrzne. Ostatecznie do noty Dawida Kubackiego dodano aż 20.1 pkt. Czy w takiej sytuacji jury mogło chwilę poczekać, aż sytuacja się poprawi? - Nie będę w to wnikać, czy warunki były w korytarzu, czy też nie. Myślę, że gdyby było inaczej, to nie zapaliłoby się zielone światełko. W takiej sytuacji nie ma po prostu prawnej możliwości nikomu czegoś zarzucić. Czasami po prostu w tym sporcie tak jest, że się nie trafi z warunkami, albo jest odwrotnie i wtedy wszyscy się cieszymy. Sam nieraz znajdowałem się w takiej sytuacji i wtedy nikt nie dyskutuje, że nie powinienem być puszczony w tak dobrych warunkach- skwitował.
?php>Z Zakopanego dla Sportsinwinter.pl?php>
Anna Felska
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz