Zamknij

Tour de Ski: Czy ktoś zatrzyma Therese Johaug?

15:53, 30.12.2015 Daniel Topczewski
Skomentuj

fot: topputstyr.com fot: topputstyr.com

Cykl Tour de Ski od wielu lat jest uznawany przez zawodników i ekspertów za najtrudniejsze zawody w kalendarzu Pucharu Świata. Do tej pory tradycją było, że Tour rozpoczynał się jeszcze w starym roku kalendarzowym. Tym razem, podobnie jak w edycji 2015, organizatorzy odeszli od tego pomysłu, a inauguracyjne zawody odbędą się 1 stycznia 2016 roku.

Cykl Tour de Ski nie ma tak długiej historii jak Puchar Świata czy imprezy mistrzowskie, ale od kiedy pojawił się w kalendarzu zyskał ogromną popularność i renomę - zarówno wśród zawodników jak i wśród kibiców. Pierwsza edycja zawodów odbyła się w sezonie 2006/2007 i zwyciężyli w niej Virpi Kuitunen z Finlandii oraz Tobias Angerer z Niemiec. Jednak to trzecia edycja przyniosła prawdziwą rewolucję. Organizatorzy zdecydowali się wprowadzić do programu Tour de Ski wspinaczkę na włoski szczyt Alpe Cermis. Okazało się to strzałem w dziesiątkę. Tour był przez to jeszcze bardziej widowiskowy, a jednocześnie do końca nie było wiadomo, którzy zawodnicy wygrają klasyfikację generalną. Dodatkowo zawody zyskały coś, co na skalę światową jest niemal niespotykane i wyróżnia je spośród innych.

Jedną z najbardziej zasłużonych postaci dla cyklu Tour de Ski jest Justyna Kowalczyk. Polka ma na swoim koncie niemal wszystkie rekordy związane z inaugurującymi rok zawodami. Biegaczka z Kasiny Wielkiej wygrywała Tour de Ski cztery razy i na dodatek z rzędu i jest pod tym względem rekordzistką. Kowalczyk lideruje także pod względem liczby zwycięstw (14) i miejsc na podium (28). Polka była też pierwszą zawodniczką w historii, która prowadziła od pierwszego do ostatniego etapu, a w sezonie 2011/2012 była na podium wszystkich dziewięciu etapów!

W nadchodzącym Tour de Ski Kowalczyk będzie miała szansę, aby poprawić swoje statystyki, ale konkurencja jest bardzo duża. Dla Polki Tour był zawsze elementem kluczowym w budowaniu formy poprzez starty. Podopieczna Aleksandra Wierietielnego właśnie w swoim królestwie osiągała formę, któa potem umożliwiała jej walkę o medale mistrzostw świata czy igrzysk olimpijskich. Faworytką całego cyklu jednak nie będzie, co może jej tylko pomóc.

Niemal stuprocentową kandydatką do końcowego triumfu jest Therese Johaug. Norweżka zna smak zwycięstwa w Tour de Ski (sezon 2013/2014), ale udało jej się to pod nieobecność dwóch największych rywalek. Justyny Kowalczyk zabrakło wtedy na starcie, a Marit Bjoergen wycofała się po jednym z etapów. Teraz filigranowa Norweżka ma w swoich rękach wszystkie karty, włącznie z asem, czyli podbiegiem pod Alpe Cermis, które pewnie w odpowiednim momencie wyciągnie z rękawa. To właśnie włoska góra jest prawdziwą "ziemią obiecaną" dla Johaug. Multimedalistka mistrzostw świata i igrzysk olimpijskich słynie z niesamowitego rytmu na podbiegach, który daje jej niemal nieograniczone możliwości odrabiania strat na włoskim szczycie. Norweżka nie bez powodu jest nazywana kozicą górską, bo kroku na ostatnim etapie nie potrafi jej dotrzymać żadna z rywalek.

W gronie faworytek warto także wymienić inne reprezentantki Kraju Fiordów. Ingvild Oestberg, Ragnhild Haga, Heidi Weng czy Astrid Jacobsen - to biegaczki, które powinny się liczyć w walce o czołowe lokaty. Pierwsza z wymienionych do tej pory tylko dwa razy mogła ukończyć Tour de Ski, gdyż z reguły była wycofywana po etapach sprinterskich przez norweskich trenerów. W obecnym sezonie Oestberg prezentuje się jedna wyśmienicie i trudno sobie wyobrazić, aby nagle straciła formę. Norweżka przeszła prawdziwą transformację z rasowej sprinterki i zaczęła się zmieniać w biegaczkę, która z powodzeniem może sobie radzić także na długich dystansach. Trzecia z zawodniczek zmaga się obecnie z załamaniem nerwowym i nie wiadomo jak z jej formą fizyczną.

Do listy liczących się zawodniczek zawsze trzeba dopisywać Finki i Szwedki, na czele z Charlotte Kallą.

Tegoroczny Tour de Ski będzie inny niż zwykle. Przez ciepłą zimę zdecydowano się na rezygnację z biegu łączonego w Oberhofie i zastąpiono go klasyczną "dziesiątką". W związku z tym z ośmiu biegów aż cztery będą rozgrywane klasykiem, a aż trzy z nich to koronna konkurencja Justyny Kowalczyk. Przy takim układzie biegów Polkę w szczytowej formie byłoby prawdopodobnie bardzo trudno zatrzymać. Ja wierzę, że historia może zatoczyć koło, a najgorsze Kowalczyk ma już za sobą. A że wiara czyni cuda...

Źródło: informacja własna

(Daniel Topczewski)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%