Nie milkną echa konfliktu pomiędzy dyrektorem reprezentacji Norwegii w skokach narciarskich - Clasem Brede Brathenem, a kierownictwem rodzimego związku. Ciągnący się od wielu tygodni spór coraz bardziej przybiera na sile. Były skoczek, w porozumieniu ze swoim prawnikiem zamierza w najbliższych dniach złożyć pozew do sądu na swoich przełożonych.
?php>?php>
?php>
fot: GEPA?php>
Zaostrzenie konfliktu i pozew do sądu?php>
Sprawą konfliktu Braathena z Norweskim Związkiem Narciarskim żyje cały skokowy świat. Jak wiadomo, lokalni działacze zarzucają 52 - latkowi niesubordynację, a także niedopuszczalną formę komunikacji z mediami. Jak na razie obie strony są niestety bardzo daleko od ewentualnego porozumienia, a sam zainteresowany zdecydował się pozwać kierownictwo Związku. - Pozew zostanie wysłany do sądu w niedługim czasie, prawdopodobnie na początku przyszłego tygodnia - powiedział adwokat Braathena, Marit Havemoen.
?php>Skierowanie sprawy na drogę sądową oznacza, że wspomniany konflikt może zostać rozciągnięty w czasie również na sezon olimpijski, ponieważ według norweskiego prawa czas na rozpatrzenie wniosku przez tamtejszy wymiar sprawiedliwości wynosi 6 miesięcy.
?php>?php>
Straty wizerunkowe i grupa wsparcia dla Braathena?php>
Przeciągający się konflikt już wcześniej odbił się negatywnie na wizerunku całego Norweskiego Związku. Swoim odejściem zagrozili sponsorzy, którzy udzielają wsparcia finansowego dla norweskich skoków. Ponadto, już wcześniej w obronie Braathena stanęli zawodnicy i zawodniczki, wraz z trenerami. W sprawie głos zabrał również sam Daniel Andre - Tande, który jest jednym z głównych punktów zapalnych całego sporu. Norwescy działacze zarzucają bowiem trzeciemu zawodnikowi konkursu w Sapporo w sezonie 1987/88, że przekazywał on zbyt dużo informacji o stanie zdrowia norweskiego skoczka, kiedy ten walczył o powrót do zdrowia po groźnym upadku w Planicy. - Cała sytuacja wygląda bardzo zabawnie. Clas rozmawiał z moją rodziną i pytał ich o zgodę na przekazanie informacji o moim stanie zdrowia do publicznej wiadomości. Nie rozumiem o co w tym wszystkim chodzi - przyznał wyraźnie zdziwiony i zdezorientowany mistrz świata w lotach z 2018 roku.
?php>Warto dodać, że w mediach społecznościowych powstała również grupa wsparcia dla Braathena, licząca blisko 12 tyś członków. - Wszystko zaczęło się od rozmowy z trenerem Stoecklem, którego znam bardzo długo. Kiedy usłyszałem, że jego zdaniem działania Braathena są słuszne, od razu wpadłem na pomysł, żeby stworzyć taką grupę. Liczy ona 12 tyś osób, a liczba członków codziennie wzrasta o kolejne 250-300 osób - wyjaśnił Knut Meiner, inicjator grupy wsparcia dla byłego skoczka.
?php>Wzruszenia z faktu jej utworzenia nie krył również sam zainteresowany. - To, że ktoś poświęca swój czas i energię na prowadzenie takiej grupy jest niezwykle wzruszające - skwitował drużynowy srebrny medalista Mistrzostw Świata w Lahti z 1989 roku.
?php>Przypomnijmy, że Braathen na stanowisku dyrektora reprezentacji Norwegii w skokach narciarskich znajduje się nieprzerwanie od 2004 roku, a jego umowa z tamtejszym związkiem wygasa w kwietniu przyszłego roku.
?php>Link do grupy wsparcia znajdziecie tutaj >>>?php>
?php>
źródło: dagbladet?php>
?php>
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz