Zamknij

Skok Eisenbichlera zostanie powtórzony! [felieton]

23:47, 01.03.2017 Jakub Balcerski Aktualizacja: 00:14, 02.03.2017
Skomentuj

DSC02290

 Dla kibiców, którzy całą swoją frustrację po braku choćby brązowego medalu dla polskiego zawodnika na normalnej skoczni w Lahti wylali na Markusa Eisenbichlera, komentując jego zawyżone noty po drugim skoku mamy znakomite wieści prosto z Finlandii. Jego próba będzie powtórzona tuż przed pierwszą serią czwartkowego konkursu! Zaraz po powtórce karnego Kuby Błaszczykowskiego z piłkarskiego Euro...

 Odkładałem chwilę opublikowanie tego tekstu i to o czym przeczytałem po dzisiejszych kwalifikacjach bije na głowę wszystkie tweety, memy i inne reakcje po konkursie na normalnym obiekcie, o których w głównej mierze miał być ten tekst. Przeliczyłem się i wliczyłem do niego też wypowiedzi z dnia dzisiejszego. Poziom reakcji na skoki narciarskie w internecie co roku nieuchronnie spada, zarówno wśród fanów, jak i dziennikarzy czy ekspertów. To przykre w odbiorze, zwłaszcza gdy mamy tak wspaniałą imprezę jak MŚ w Lahti. A większość komentarzy o zawodach to hejty na rywali Polaków, pozbawione sensu i wiedzy wypowiedzi o stylu lub formie zawodników oraz najważniejsze - owiane farmazonowym odorem i zagubione w poszukiwaniu sensacji nagłówki.

"Polacy zawiedli w kwalifikacjach". Myślę, że przyda nam się tutaj analiza "krok po kroku" tego zdania. Gdyby oddzielić te wszystkie słowa to mogą mieć jeszcze jakiś sens, ale po złączeniu ze sobą w magiczny sposób go tracą. Szczególnie po podmiocie. Zawiedli w kwalifikacjach. No do tej pory nie myślałem, że nie można tak napisać o serii dającej awans do konkursu w przypadku, gdy wszyscy członkowie kadry pojawią się w nim. A jednak! Można, a jaki clickbait się z tego ładny zrobił. Co więcej, patrząc na wyniki dzisiejszej rozgrywki wydają mi się one dość normalne. Kamil i Maciek skoczyli poniżej punktu K. Pewnie, nie najlepszy wynik. Ale nie patrząc daleko od nich - srebrny medalista z normalnego obiektu Andreas Wellinger skoczył podobnie. Nie wierzę, że muszę to tłumaczyć ale kwalifikacje to głównie trening dla zawodników pokroju wspomnianej trójki czy nawet Piotrka Żyły startujących w ramach  najlepszej "10" Pucharu Świata. Sprawdzenie skoczni, gdzie często odległości nie grają większej roli. Od czasu, gdy Kamil pobił rekord skoczni na mniejszej Salpausselce zrobiło się z tego coś na miarę skokowego Super Bowl, brakuje tylko Halftime Show z Marylą Rodowicz. Koncert życzeń.

 Przechodząc do pierwszego na fińskim czempionacie konkursu... Ciekawi mnie ile osób zachowało lekki sceptycyzm w tej niecodziennej sytuacji. Wieszaliśmy medale na szyjach naszych zawodników na prawo i lewo. Sam pisałem o jednym medalu. I ja też byłem zdziwiony, że żadnego z naszych nie było na podium. Ale jeszcze bardziej dziwiło mnie to, jak łatwo na podium stawiano Polaków. ÓW. Nie jednego, ale dwóch albo trzech. Najlepiej czterech jakby się dało. Wygląda na to, że stawiając na pojedynczy medal byłem w zdecydowanej mniejszości z wypowiadających się w tym temacie. Uderzyła nam do głowy skokowa gorączka, wypiliśmy za dużo, a po 2 serii mimo moim zdaniem dobrych wyników niektórych gnębił ciężki kac. Czasem trzeba jednak trzeźwo podchodzić do sytuacji. Nie twierdzę, że nie było szans na rozwiązanie zakładające medal w liczbie mnogiej na naszym koncie. Ale to są Mistrzostwa Świata. I jak pewnie większość śledzących ten sport nieco dłużej wie, znacznie różnią się od zwyczajnych zawodów.

 Skąd taki optymizm? Wiele czynników, najważniejszy to powrót do pojęcia kwalifikacji, nad którym jednak nie będę się już tak rozwodził, bo robiłem to we wcześniejszych fragmentach. Wolę napisać, o czymś co kompletnie mnie osłabiło. Wpisy w temacie "Eisenbichler i jego podwyższone noty" powinny zostać zakazane pod ścisłym nadzorem Ministerstwa Zdrowia. Po pierwsze : tak, rzeczywiście były to noty nieodpowiadające temu jak Niemiec lądował w drugiej serii. Po drugie : nie, to nie pierwszy taki przypadek i sędziowie na porządku dziennym wystawiają noty z kosmosu czołowym zawodnikom. Po trzecie i najważniejsze : praktycznie każdy z czołówki ze Stochem włącznie te wyższe oceny od sędziów dostaje. By zamknąć ten wątek jeszcze dwie sprawy - problem sędziów należy potraktować jako problem sędziów, a nie zawodników. Błąd popełnia oceniający, zawodnik praktycznie nie ma na to wpływu. To nie on ocenia własny telemark. Druga to brak konsekwencji piszących o Niemcu choćby na Twitterze. Na wielu profilach pojawiały się najpierw wpisy zupełnie bez szacunku dla niego, a następnie cytaty z wypowiedzi Kamila Stocha o tym jak on się pewnie teraz czuje. Kiedyś już chyba pisałem, że Polacy to dziwny naród w felietonie. Powtórzę się. Ta sytuacja to takie wirtualne śnieżki w Hannavalda, tylko odświeżone w modniejszych dla nich czasach.

 Wpisy szukające dziury w całym pojawiają się od czasu słynnego mierzenia odległości Daniela Andre Tande w Bischofshofen. Oba te tematy, i o Norwegu i Niemcu są zupełnie niepotrzebne. Co ciekawe wypełniają je zupełnie skrajne okoliczności : z jednej strony zupełne wyjście ponad oczekiwaniom na Turnieju Czterech Skoczni, a z drugiej "zawód" i "niespełnienie" nadziei tłumów. Dziwnie to brzmi. Nazwałbym to bardziej zachciankami. Co bardziej kapryśliwi fani stwierdzili już pewnie, że jutro konkursu nie śledzą. Wszyscy jednak dobrze wiemy, że wkrótce po jego zakończeniu w przypadku gorszego rezultatu naszej kadry wyleją kolejnych parę kropli jadu przez klawiatury. Cóż, taka ich praca. Cieszę się, że pozostają też Ci, którzy wspierają naszą kadrę cały czas i dość rezolutnie podchodzą do skoków. Na takie opinie patrzy się miło i oby takich jak najwięcej. Choć oczywiście jutro sobie i wszystkim życzę radości po sukcesach biało-czerwonych. Medalu nie ważne jakiego, nie ważne czy w liczbie pojedynczej czy mnogiej. Jeśli go nie będzie też nic się nie stanie. Moja osobista gablota z sukcesami naszych skoczków i tak jest już pełna. Na nowe sukcesy pewnie znajdzie się miejsce, ale gdybym już żadnego nie zobaczył i tak powiedziałbym, że mi ich starcza. Ba! Zobaczyłem więcej niż kiedykolwiek mógłbym chcieć. O 17 usiądźmy jutro i nacieszmy oczy widokiem latających herosów z naszego kraju. Osiągnęli co mieli osiągnąć, teraz tylko MOGĄ to poszerzać.

P.S. Eisenbichler skoczy 5 minut przed początkiem konkursu.

(Jakub Balcerski)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%