Cztery narodowe związki narciarskie podjęły kroki przeciwko wyborowi Johana Eliascha na funkcję Prezydenta Międzynarodowej Federacji Narciarskiej. Według oskarżających stowarzyszeń głosowanie podczas 53. Kongresu FIS w Mediolanie nie miało nic wspólnego z demokracją.
?php>?php>
?php>
A chodzi o wybory, które miały miejsce podczas tegorocznego Kongresu FIS. Pod koniec maja stowarzyszenia krajowe wybierały szefa światowego narciarstwa i już w trakcie obrad doszło do kontrowersji. Część przedstawicieli stowarzyszeń oprotestowała sposób głosowania. Zarząd FIS na podstawie opinii jednego ze szwajcarskich prawników zaproponował, aby z racji startu tylko jednego kandydata, skreślać na liście Johana Eliascha, a brak skreślenia oznacza absencję w głosowaniu. Zdaniem kilkunastu związków nie miało to nic wspólnego z demokracją. Wśród tych krajów była też Polska.
?php>?php>
Krajowe związki idą do sądu. Chodzi o wybory na prezydenta FIS?php>
Zdaniem takich państw jak Austria, Niemcy, Chorwacja czy Szwajcaria, głosujący powinni mieć trzy opcje to wyboru: tak, nie, albo wstrzymanie się od głosu. Wtedy kandydat na prezydenta musiałby otrzymać bezwzględna większość głosów. W zaproponowanym przez zarząd sposobie wyboru wystarczyłoby tak naprawdę, aby jeden kraj oddał głos i Eliasch zostałby prezydentem. - Pierwsza roczna kadencja prezydenta nie przyniosła w pełni spełnionych obietnic i niektóre kraje chciały dać temu wyraz w głosowaniu - mówi nam Jan Winkiel, sekretarz generalny Polskiego Związku Narciarskiego. To właśnie on w imieniu PZN podpisał się pod protestem państw ws. sposobu wyborów.
?php>Teraz związki narciarskie z Austrii, Niemiec, Chorwacji i Szwajcarii idą z całym zamieszaniem do Trybunału Arbitrażowego do spraw Sportu (CAS), aby ten wydał opinię ws. wyborów. Polski Związek Narciarski do tego się nie przyłączył. - Polska była wśród 15 silnych państw w FIS, które podpisały się pod pismem o inny sposób głosowania podczas Kongresu. Teraz jednak nie ma potrzeby, aby wszyscy szli z tym do CAS. Część stowarzyszeń się na to zdecydowało i zobaczymy, jaki będzie finał - tłumaczy Winkiel. Podkreślił też, że nie chodzi o zarzut fałszerstwa. - To bardziej jest już dyskurs akademicki - uznał. Warto jednak by było, żeby prezydent tak poważnej organizacji miał pewny mandat, którego nikt nie będzie podważał. I wydaje się, że o to właśnie w tym całym zamieszaniu chodzi.
?php>[WIDEO]353[/WIDEO]
?php>FIS odpowiada. Wszystko było w porządku?php>
A co na to sam FIS? O tym czytamy w wydanym w poniedziałek 20 czerwca oświadczeniu.
?php>"Podczas Kongresu FIS 2022 delegaci czterech narodowych stowarzyszeń członkowskich zachęcali inne kraje członkowskie, aby nie uczestniczyły w procesie wyborczym. Mimo to wymagane kworum nie zostało naruszone, a pan Eliasch został ponownie wybrany bezwzględną większością głosów wszystkich krajowych stowarzyszeń członkowskich, w tym tych, którzy opuścili salę i postanowili nie głosować. FIS jest przekonany, że obrady Kongresu FIS 2022 odbyły się w ścisłej zgodności zgodnie ze statutem FIS-u i prawem szwajcarskim, co zostało potwierdzone przez doradców prawnych FIS-u. Ponadto FIS uważa, że zarzuty wysunięte przez cztery krajowe stowarzyszenia członkowskie są całkowicie bezpodstawne i bezprzedmiotowe".
?php>Kto miał rację w tym sporze? O tym zadecyduje już CAS. Jaka decyzja nie zapadnie, nie powinno dojść do zmiany na stanowisku prezydenta FIS. Większość i tak głosowałaby za jego wyborem.
?php>Źródło: Informacja własna / FIS
?php>
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz