Za nami dwa z sześciu zaplanowanych etapów 16. edycji Tour de Ski. Format bieżącej odsłony prestiżowych zmagań budzi jednak niemałe kontrowersje. Wszystko z powodu nadmiernej liczby sprintów, które stanowią aż jedną trzecią wszystkich konkurencji rozgrywanej na przełomie roku imprezy.
?php>?php>
?php>
Od Lenzerheide po Val di Fiemme, czyli sześcioetapowy cykl z dwoma sprintami?php>
Trwa 16. edycja Tour de Ski. Impreza ta od lat cieszy się niemałym prestiżem. Jej ideą jest wyłonienie najbardziej kompletnych, a zarazem i najsilniejszych oraz najbardziej wytrzymałych biegaczy i biegaczek narciarskich, którzy w ciągu kilku dniu rywalizują w różnych konkurencjach.
?php>Bieżąca odsłona cyklu składa się z sześciu etapów - dwóch sprintów oraz czterech biegów dystansowych. O ile sympatycy poszczególnych technik biegowych winni być tym razem ukontentowani (połowa konkurencji rozgrywana jest stylem klasycznym, a połowa techniką łyżwową), o tyle uzasadnione pretensje mogą mieć zawodnicy i zawodniczki specjalizujący się w biegach dystansowych, które w obecnej edycji zmagań wyraźnie straciły na znaczeniu - nie tylko ze względu na fakt, że stanowią one zaledwie dwie trzecie wszystkich biegów, ale i z powodu dodatkowych bonifikat sekundowych, jakie otrzymuje najlepsza trzydziestka rywalizacji sprinterskiej (jej zwycięzca zyskuje aż minutę).
?php>?php>
Krytyka mistrza?php>
Swojego rozgoryczenia przyjętym formatem zmagań nie kryje zwycięzca dwóch poprzednich edycji Tour de Ski, Aleksander Bolszunow. - Ta premia sprintowa stała się prawdziwym luksusem. Potrzebujemy kilku biegów dystansowych, aby zniwelować taką lukę. Nawet będąc wyeliminowanym w ćwierćfinale, możemy stracić minutę do zwycięzcy, to za dużo - przyznał Rosjanin.
?php>Dzisiejszy solenizant nie jest także zadowolony z faktu, że pozostałe biegi dystansowe będą odbywały się ze startu wspólnego. - Co więcej, na tej trasie, oprócz dzisiejszych 15 kilometrów będziemy mieli tylko starty grupowe i jeszcze jeden sprint. Nie zapominajmy, że te biegi masowe również oferują bonusowe sprinty. Dla mnie to już nie jest Tour, to Sprint Tour - dodał wyraźnie rozżalony biegacz, krytyka którego jest w pełni uzasadniona, jednakże z pewnością nieco opóźniona.
?php>Po dwóch rozegranych konkurencjach Aleksander Bolszunow zajmuje czwartą pozycję w klasyfikacji Tour de Ski. Do prowadzącego w stawce Johannesa Hoesflota Klaebo traci 44 sekundy. Szansę na odrobienie strat będzie miał podczas zmagań w Oberstdorfie oraz Val di Fiemme.
?php>Źródło: informacja własna/ski-nordique.net
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz