W ostatnim czasie na światło dzienne wychodzą problemy Czeskiego Związku Narciarskiego. Ze względu na brak generalnego sponsora, zawodnicy musieli w poprzednim sezonie samodzielnie płacić za wiele rzeczy.
?php>Owa niedogodność nie ominęła nawet czołowego zawodnika czeskiej kadry i 11. skoczka Klasyfikacji Generalnej PŚ, Romana Koudelki. W wywiadzie dla dziennika "Dnes" wyznał, że pod koniec zimy musiał płacić za nowe kombinezony z własnej kieszeni. Zawodnik jeździł też na treningi do Austrii, ponieważ w Czechach nie było gotowego obiektu do treningu. - Za paliwo, wynajęcie mieszkania, a także za użyczenie skoczni musiałem sam płacić, bo to były dodatkowe koszty dla związku. W sumie wydałem około 350 tysięcy koron - wycenił skoczek.
?php>Zainwestowane ponad 50 tysięcy złotych, zwróciło się Koudelce z nawiązką, dzięki premiom z FIS. Czech zarobił w tym sezonie około 255 tysięcy zł. Taka sytuacja nie powinna mieć jednak miejsca w sporcie profesjonalnym, toteż skoczek liczy, że w przyszłym sezonie nie będzie już takich problemów.
?php>Najbliższe tygodnie Czech spędzi trenując do kolejnego sezonu. W planach ma przede wszystkim pracę nad techniką. By jednak była ona możliwa, konieczne jest odbycie cyklu treningów siłowych. To im oddaje się teraz Koudelka, podobnie jak jego rywale z innych krajów.
?php>Źródło: onet.pl
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz