Zamknij

Rok temu walczył o życie, dziś staje na najwyższym stopniu podium. Daniel Andre Tande we łzach "Nie sądzę, żeby było coś lepszego"

19:37, 06.03.2022 Agnieszka Bartmańska Aktualizacja: 21:05, 06.03.2022
Skomentuj

346 dni temu norweski skoczek narciarski reanimowany był po koszmarnym upadku na obiekcie do lotów w Planicy. Niespełna pół roku później oddał swój pierwszy skok i w odstępie miesiąca czasu powrócił do rywalizacji na arenie międzynarodowej. Podczas finałowego konkursu rodzimego cyklu Raw Air na Holmenkollbakken (HS134) oddał 128,5 m oraz 133,5 m próbę, które przełożyły się na jego zwycięstwo. - Nie sądzę, żeby kiedykolwiek było coś lepszego niż to - skomentował wyraźnie wzruszony Tande.

Austriak, Stefan Kraft sięgnął po zwycięstwo w całym turnieju Raw Air, a Kamil Stoch był o skok od swojego 40. pucharowego zwycięstwa w karierze. Konkurs w Oslo ma jednak dzisiaj jeszcze jednego bohatera.

25 marca 2021 r. Świat skoków narciarskich zamarł, kiedy podczas serii próbnej w słoweńskiej Planicy Daniel Andre Tande bezwładnie zsunął się po zeskoku. Upadek na 99 m norweski skoczek mógł przypłacić życiem. Akcja ratunkowa trwała kilka minut, a następnie został przetransportowany helikopterem do Centrum Medycznego w Lublanie w celu dalszych badań i leczenia. Były norweski skoczek, Anders Jacobsen, na gorąco w rozmowie z NRK przyznał, że "Raczej nie ma szans, aby wyszedł z tego bez szwanku".

Nic więc dziwnego, że po koszmarze na Letalnicy (HS240), dalszy udział 28- latka w konkursach skoków narciarskich był mocno kwestionowany. Sam zawodnik udzielając wywiadu Hopplandslaget opowiadał, że jego pulsu nie dało się wyczuć przez około 2-3 minuty. Miał cztery krwotoki mózgowe, przebite płuco, a także złamane kości w lewym obojczyku.

- Czuję się dobrze. Zacząłem treningi i nie mogę się doczekać powrotu na skocznię. Wierzę, że powrócę w lipcu. Wykorzystam czerwiec na przygotowania i nabranie dobrej formy. Póki co, nie czuję strachu. Czas jednak pokaże. Może poczuję coś dopiero wtedy, kiedy po raz pierwszy pojawię się na skoczni. Nie sądzę, aby skoki na normalnej i dużej skoczni stanowiły problem. Najprawdopodobniej będę bardziej zdenerwowany, kiedy ponownie pojawię się na skoczni mamuciej, a najbardziej kiedy zawitam do Planicy -  deklarował na początku czerwca w wypowiedzi dla Norweskiego Związku Narciarskiego. - Chcę ponownie opanować to wzgórze i osiągać dalekie odległości. Nie chcę, żeby cokolwiek stanęło mi na przeszkodzie w powrocie do skakania.

Szkoleniowiec, Alexander Stoeckl, będąc świadkiem osiąganych przez niego wtedy odległości nie miał wątpliwości, że 28-latek powróci do skakania już tej zimy.

Powrót w najlepszym stylu

Czwarty po pierwszej serii zawodnik zasiadł na belce, by oddać swoją kolejną próbę. Drugi skok..... i ogromna radość pośród całej norweskiej drużyny. Daniel Andre Tande powraca na najwyższy stopień podium.

- To nie ma sensu, nie ma. Nigdy nie spodziewałem się, że tej zimy będę tak blisko podium, a fakt, że byłem na innych , jest sam w sobie wystarczająco chory, żeby wygrać u siebie w Holmenkollen - skomentował ze łzami w oczach Tande.

Występ swojego podopiecznego skomentował również norweski szkoleniowiec, Alexander Stoeckl.

- To, że Daniel wygrywa tutaj po wszystkim, co wydarzyło się od czasu Planicy, jest absolutnie fantastyczne - powiedział. Na pytanie, czy jest poruszony do łez odparł krótko: - Jestem blisko, tak.

O komentarz poproszony został również dyrektor norweskiej drużyny, Clas Brede Brathen.

- Co więc powiedzieć? Tak, nie, ten gang tutaj jest po prostu całkowicie surrealistyczny. Widzę przeskok, to jest... Ta historia tutaj, nie da się robić takich filmów, będzie za głupia, trochę za dobra. Nie, nie mam teraz wiele do wniesienia, przepraszam - zakończył swoją wypowiedź.

Źródło: informacja własna, nrk.no

(Agnieszka Bartmańska)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%