Zarówno szwedzka kadra kobiet, jak i mężczyzn, to objawienia początku biathlonowego sezonu. Czołowi norwescy zawodnicy zaczynają obawiać się o swój prymat w wewnątrzskandynawskiej rywalizacji - i wydaje się, że znaleźli przyczynę sukcesów Szwedów.
?php>?php>
?php>
Fot. © Thonfeld/IBU?php>
Przyczyną nagłego wystrzału formy sióstr Öberg, czy zwycięzcy biegu pościgowego z Kontiolahti, Sebastiana Samuelssona, miałyby być... treningi w komorze hiperbarycznej. W dzisiejszym profesjonalnym sporcie uchodzą one za coś standardowego, jednak Vetle Sjåstad Christiansen zwraca uwagę, że Norwegowie nie mają do nich tak szerokiego dostępu.
?php>- Cóż możemy powiedzieć? Trenowanie w symulowanych warunkach wysokogórskich dało Szwedom ogromną przewagę. My jesteśmy chyba jedynym krajem, gdzie taki trening jest zakazany, co jest bezsensem. Pod tym względem czuję się jak w Korei Północnej - cytuje Norwega serwis NRK.
?php>Jedyną opcją treningu wysokościowego dla Norwegów był wyjazd do Włoch, który w związku z szalejącą pandemią koronawirusa wiązał się z dużym ryzykiem. Hanna Öberg przypomina też, że podobne, wysokogórskie warunki panują tam - co oczywiste - stale, i nie potrzeba do ich wytworzenia specjalistycznych komór.
?php>- Wiadomo, że taki wyjazd był ryzykowny, ale ich całodobowy pobyt tam przewyższał wszelkie ryzyka zakażenia. Nie rozumiem uwag Christiansena - stwierdziła aktualna liderka PŚ.
?php>Trener kadry Szwecji, Johannes Lukas, dodał jeszcze, że treningi w hiperbarycznej komorze nie miały prawa być efektywne. Szkoleniowcy potraktowali je raczej jako testy organizmów zawodników.
?php>źródło: nrk.no/fondoitalia.it
?php>
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz