fot: tv2.no?php>
Ragnhild Haga odniosła w biegu na 10 kilometrów stylem dowolnym największy sukces w dotychczasowej karierze. Norweżka została mistrzynią olimpijską i w rozmowie z mediami przyznała, że potrzebuje czasu, aby oswoić się z tą myślą.
?php>Ragnhild Haga była w gronie faworytek do zwycięstwa w dzisiejszym biegu, ale więcej miejsca poświęcano rywalizacji jej koleżanki z kadry, Marit Bjoergen ze Szwedką Charlotte Kallą. 27-letnia Norweżka na trasie w Pjongczangu spisała się jednak doskonale i wywalczyła tytuł mistrzyni olimpijskiej w biegu na 10 kilometrów stylem dowolnym w stylu, który nie pozostawiał żadnych złudzeń. Haga pokonała Kallę o ponad 20 sekund, a Marit Bjoergen i Kristę Parmakoski o pół minuty. - Uwierzę w to, gdy medal zawiśnie na mojej szyi. Teraz potrzebuję kilku dni, aby to wszystko do mnie dotarło - powiedziała mistrzyni olimpijska dziennikarzom NRK.
?php>27-letnia biegaczka do połowy dystansu nie mogła być pewna swojego zwycięstwa, bowiem jej tempo cały czas utrzymywała Charlotte Kalla. Szwedka dopiero na drugiej pętli zaczęła tracić dystans do Norweżki. - Przed ostatnim zjazdem pomyślałam, że nie mogę stracić tej przewagi. Bałam się, że Charlotte będzie szybka pod koniec wyścigu i zabierze mi ten medal, więc musiałam przyspieszyć. Dopiero kiedy przekroczyłam linię mety zdałam sobie sprawę z tego, że to może być mój dzień. Po finiszu Kalli powiedziano mi, że rywalki już mi nie zagrożą, ale nadal to do mnie nie docierało - mówiła Haga na konferencji prasowej.
?php>Srebrny medal zdobyła Charlotte Kalla. Szwedka została tym samym pierwszą w historii igrzysk olimpijskich biegaczką, która trzy razy z rzędu stanęła na podium na dystansie 10 kilometrów (Vancouver, Soczi, Pjongczang). - Myślę, że zrobiłam dziś wszystko, co mogłam, dlatego jestem zadowolona ze swojego występu. Starałam się walczyć do samego końca, a na trasie cały czas dostawałam informacje o tym co robią rywalki. Dałam z siebie wszystko, ale dziś Haga była zbyt mocna. Cieszę się, że jestem w dobrej formie i mogę rywalizować o medale. Czekam z niecierpliwością na sztafety i mam nadzieję, że będę mogła wziąć udział w sprincie drużynowym - powiedziała dwukrotna medalistka z Pjongczangu.
?php>Brązowym medalem podzieliły się dziś Krista Parmakoski i Marit Bjoergen. Norweżka i Finka na półtora kilometra przed metą były jeszcze poza podium, ale ostatecznie zmierzono im identyczny czas i mogły się cieszyć z miejsca w czołowej trójce. - W trakcie biegu pomyślałam, że dziś nie uda mi się znaleźć na podium, bo na ostatnim punkcie pomiaru czasu byłam poza strefą medalową. Na szczęścia miałam mocną końcówkę biegu i jestem z tego bardzo zadowolona - tłumaczyła najbardziej utytułowana biegaczka. - Ragnhild była w tym sezonie bardzo mocna w łyżwie, więc jej zwycięstwo nie jest dla mnie zaskoczeniem. Jestem z niej bardzo dumna - dodała Bjoergen.
?php>Zadowolenia nie kryła także Finka Parmakoski, dla której to drugi medal wywalczony w Korei Południowej. - Jestem naprawdę zadowolona ze swojego wyścigu. Myślę, że byłam dwie sekundy za Marit przed ostatnim podbiegiem, dlatego pomyślałam, że muszę dać z siebie wszystko. Po tym, jak minęłam linię mety sprawdziłem swoją pozycję i zobaczyłam, że mamy ten sam czas. Cieszę się, że obie możemy dzisiaj stanąć na podium, bo Marit jest jedną z moich idolek z dzieciństwa - powiedziała reprezentantka Suomi.
?php>Źródło: FIS, NRK.no
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz