Zamknij

PŚ w biegach. Kto ma powody do radości, a kto totalnie zawiódł w sezonie 2019/2020?

19:46, 15.03.2020 Mateusz Król Aktualizacja: 12:33, 16.03.2020
Skomentuj

Koniec sezonu w każdym sporcie skłania do podsumowań. Nie inaczej jest w przypadku biegów narciarskich. Postanowiliśmy wskazać, które zawodniczki i zawodnicy mają powody do świętowania, a kto totalnie rozczarował minionej zimy. 

Pozytywy

Therese Johaug - zaskoczeniem jej występów nazwać nie można, ale Norweżka po prostu ma ogromne powody do świętowania. Na dystansach właściwie nie było na niej mocnych. Nie wygrała tylko dwóch biegów dystansowych, w których startowała. O jej niesamowitej formie świadczy też fakt, że pierwszy raz w karierze wygrała sprint (w Are, nietypowy pod górę) i kilka razy awansowała do półfinałów normalnych sprintów. Trzecia Kryształowa Kula, wygrane Tour de Ski oraz Ski Tour i bezsprzeczny tytuł dominatorki sezonu. Na ten moment nie ma lepszej biegaczki narciarskiej na świecie.

Aleksander Bolszunow - bohater rosyjskich kibiców. Odrobił lekcje z ubiegłego sezonu i nie dał sobie wydrzeć Kryształowej Kuli. Dość trudno w to uwierzyć, ale Bolszunow został pierwszym biegaczem z Rosji, który wygrał klasyfikację generalną. Wcześniej jego przodkowie sięgali po te trofea, ale jeszcze w czasach ZSRR. Aleksander cieszył się także ze zwycięstwa w Tour de Ski. Właśnie tam niejako pokazał Johannesowi Klaebo, że tym razem Kryształowa Kula wcale nie musi trafić do Norwegii. Łącznie Rosjanin był dziewięciokrotnie najlepszy.

Paal Golberg - tu można powiedzieć o zaskoczeniu, ale trzeba zaznaczyć, że Norweg po prostu wreszcie uwolnił swój potencjał. Wcześniej znany jako dobry sprinter, tej zimy stał się bardziej uniwersalnym zawodnikiem. Tym razem świętował triumfy i w sprintach i na dystansach. Paal wygrał pierwszą edycją szwedzko-norweskiej Ski Touru. W całym sezonie zgromadził na swoim koncie 1311 punktów i zajął trzecie miejsce. Swój dotychczasowy najlepszy wynik poprawił aż o 799 punktów.

Astrid Jacobsen - teoretycznie trudno powiedzieć, aby tak utytułowana zawodniczka mogłaby cieszyć się z czwartej lokaty "generalki", ale tak naprawdę chodzi tu o powrót do ścisłej światowej czołówki. Norweżka lepszy sezon miała tylko 12 lat temu, kiedy zajął drugie miejsce w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Pamiętamy, że w trakcie swojej kariery często odpuszczała biegi, ale to tez mogło wpłynąć na jej formę. Jest coraz starsza, ale wciąż jest w stanie rywalizować na wysokim poziomie. Poza tym, jest jedną z trzech zawodniczek, która wygrała tej zimy bieg dystansowy z udziałem Therese Johaug.

Heidi Weng - potencjał tej zawodniczki znamy od wielu lat. Dlatego sezon, w którym nie wygrała ani jednego biegu, na pewno nie określiłaby jako idealny. Biorąc jednak pod uwagę kontekst ostatniego sezonu i końcówki olimpijskiego, na pewno Weng zasługuje na pochwałę. Odbudowała się i zajęła drugie miejsce w klasyfikacji generalnej. Była najlepsza poza biegającą w innej lidze Johaug.

Johannes Hoesflot Klaebo - Norweg co prawda nie wygrał Kryształowej Kuli, ale potwierdził swoją dominację w sprintach. To, co wyprawia z rywalami w tej konkurencji, jest czymś dotąd niewyobrażalnym w tej dyscyplinie. Wygrał szesnaście sprintów z rzędu, w których startował. Norweg w rywalizacji na najkrótszym dystansie jest niepokonany od 15 grudnia 2018 i zawodów w Davos. Z tego połowa zwycięstw miała miejsce minionej zimy.

Ingvild Flugstad Oestberg - obrończyni Kryształowej Kuli zajęła co prawda w klasyfikacji generalnej "dopiero" piąte miejsce, ale warto pamiętać, że przez problemy zdrowotne, sezon rozpoczęła dopiero podczas Tour de Ski. Dlatego dorobek 1110 punktów po prostu musi budzić podziw.

Lucas Chanavat - francuski biegacz przełamał pewną granicę i nauczył się wreszcie sięgać po zwycięstwa. Co prawda ani razu w sprincie nie pokonał absolutnego dominatora Johannesa Klaebo, ale dwie wygrane z pewnością dały mu frajdę.

Linn  Svahn - wygrała minionej zimy pierwsze zawody w karierze, a następnie pokazała, że nie był to przypadek. Powtórzyła ten wyczyn jeszcze dwa razy i ostatecznie sięgnęła po pierwszą małą Kryształową Kulę za sprint.

Anamarija Lampič - postępu tej zawodniczki nie w sposób przeoczyć. Słowenka wygrała dwa sprinty i walczyła o zwycięstwo w klasyfikacji tej konkurencji. Zapisała się także na kartach historii Tour de Ski, jako pierwsza zwyciężczyni klasyfikacji punktowej.

Bracia Bury - tego trudno było się spodziewać. Nowy trener polskich biegaczy - Lukas Bauer - tchnął nowa wiarę w nasze szeregi. Przed sezonem stawiał otwarte cele naszym zawodnikom. Dominik Bury miał przynajmniej trzy razy powalczyć o punkty. Ten zawodnik nie kazał nam długo czekać na efekty ciężkich treningów, bowiem już w drugim dystansowym biegu wywalczył dziewiętnaste miejsce i 12 punktów. Był to jego debiut w trzydziestce PŚ. Tour de Ski zakończył na dwudziestym czwartym miejscu, co nie udało się wcześniej żadnemu Polakowi. Łącznie Dominik wywalczył 70 punktów. W jego ślady poszedł starszy brat - Kamil. Trzydziesty zawodnik sprintu na igrzyskach w Pjogczangu, wreszcie przelał swój potencjał na Puchar Świata. Pierwsze w karierze punkty wywalczył w trakcie Tour de Ski. Sam turniej zakończył na wysokim czterdziestym drugim miejscu. Łącznie do ćwierćfinałów sprintów Kamil awansował trzykrotnie.

Izabela Marcisz - absolutna polska gwiazda mistrzostw świata juniorów. O trzech medalach tej zawodniczki trudno było marzyć. Jej potencjał jest ogromny, ale poziom rywalek wysoki. Marcisz zaskoczyła już na początku rywalizacji w trakcie czempionatu, bowiem sięgnęła po srebro w sprincie. Dotychczas lepiej radziła sobie na dystansach. Potem Izabela dorzuciła brąz na 5 km i srebro na 10 km. W dodatku pierwszy raz uplasowała się w trzydziestce Pucharu Świata. Wywalczyła dwa punkty podczas biegu pościgowego na 10 km w Ruce.

Negatywy

Charlotte Kalla - to bardzo przykre, ale mistrzyni olimpijska wciąż nie może wrócić do wysokiej formy. Wydawało się, że przeciętnym poprzednim sezonie, Szwedka wreszcie będzie starała się walczyć z Therese Johaug. Tym razem było jednak jeszcze gorzej. Utytułowana biegaczka nie tylko ani razu nie stanęła na podium Pucharu Świata, ale raptem trzy razy gościła w czołowej dziesiątce. Kto wie, czy nie był to ostatni sezon Kalli...

Martin Johnsrud Sundby - na usprawiedliwienie niskiej pozycji w klasyfikacji generalnej Norweg może użyć argumentu: "mało startowałem". Pytanie jednak, dlaczego rzadko pojawiał się w rywalizacji? Najprawdopodobniej dlatego, że słabo przygotował się do sezonu. Notowany był jedenaście razy i zaliczył zero miejsc na podium. W sezonie 2018/2019 Sundby został wreszcie indywidualnym mistrzem świata. Być może zbyt długo świętował i to odbiło się na jego słabej formie.

Krista Parmakoski - trzy lata temu wydawało się, że Finka doskoczyła już na stałe do najlepszych biegaczek świata i będzie w stanie często wygrywać. Ostatnie dwa sezonu były jednak rozczarowujące w jej wykonaniu. Krista na przełomie roku 2019/2020 trzy razy plasowała się w czołowej trójce. Mało, jak na jej potencjał. Powodem mogło być odpuszczenie Tour de Ski. W sezonie bez imprezy rangi mistrzowskiej to właśnie ta impreza była najbardziej prestiżowa. Powodem absencji była choroba. Być może ona wpłynęła też na dalsze losy Parmakoski. W każdy razie ani razu nie zachwyciła formą.

Maiken Caspersen Falla - mistrzyni olimpijska nie zaliczyła tragicznego sezonu. Zimę rozpoczęła od wygranej w Ruce. Później bywało jednak różnie. Potrafiła zajął drugie miejsce, ale także dziesiąte. Jej skuteczność w stawaniu na podium była dość słaba. Do tego sezon zakończyła od braku awansu do ćwierćfinału w Konnerud - przed własną publicznością. W ogólnej klasyfikacji zdobyła 351 punktów - najmniej od dziewięciu lat.

Federico Pellegrino - Włoch do niedawna był jedną z większych nadziei na pokonanie Johannesa Klaebo w sprintach. Co prawda w tym sezonie trzy razy stawał na podium, ale nie potrafił wygrać sprintów nawet bez udziału norweskiego dominatora. Pellegrino bez dwóch zdań ma o czym myśleć...

Maciej Staręga - nie jest łatwo wskazywać w tej kategorii na polskiego zawodnika, ale to nie był udany sezon Staręgi. Biegacz, który przez lata przyzwyczaił do regularnego punktowania w sprintach stylem dowolnym, złapał niemoc rok temu w Dreźnie i nawet przy udziale nowego trenera długo nie mógł się przemóc. Na plus Polaka działa to, że w ostatnich dwóch sprintach sezonu wreszcie udawało mi się awansować do ćwierćfinałów. Mamy nadzieję, że teraz będzie już tylko lepiej. Polska kadra potrzebuje tak doświadczonego zawodnika.

Międzynarodowa Federacja Narciarska - stchórzyli i to na sam koniec sezonu. Tego zachowania nie da się zapomnieć. Zamiast odwołać zmagania za oceanem, ściągnęli tam zawodników i próbowali na siłę rozegrać zawody, mimo zagrożenia panoszącego się na całym świecie. Wycofywały się kolejne nacje, odwoływano zawody finałowe w Canmore i Minneapolis. Quebec cały czas zostawał. Do czasu, kiedy wycofała się ekipa gospodarzy. Nagle zmagania odwołane - "w trosce o zdrowie zawodników". Sportowcy przybyli do Kanady, przebywali tam kilka dni... po nagłym odwołaniu zawodów powrót do domu był utrudniony. To zupełnie nieodpowiedzialne zachowanie.

(Mateusz Król)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%