Zamknij

Potęga sportu wraca do gry. Pierwszy medal od lat. Trener: "Świetne osiągnięcia"

07:17, 05.04.2023 Mateusz Król
Skomentuj

PZN kontaktował z trenerem Fridy Karlsson, który od roku trenuje Niemki. Kilka tygodni temu doprowadził je do pierwszego medalu mistrzostw świata od 2011 roku. To Per Nilsson. - W Niemczech dobre jest to, że kiedy kończysz wiek juniorski, otrzymujesz propozycję pracy od rządu np. w policji, czy wojsku - opowiada w rozmowie z nami Szwed.

fot. screen Eurosport

Niemieckie biegaczki po latach bez sukcesów na arenie światowej, dobiły wreszcie do ścisłej czołówki. Po okresie posuchy zdobywają medal mistrzostw świata i igrzysk olimpijskich. Podczas czempionatu w Planicy zdobyły pierwszy medal dla swojego kraju od 2011 roku i brązowego krążka męskiej sztafety tego kraju. Wygląda na to, że udało się odbudować dawną potęgę i w dodatku skłonić tamtejszą federację do większego wkładu w tę dyscyplinę. 

- Trenowanie z Kathariną Hennig i Victorią Carl pozwala innym wejść na wyższy poziom. Dodatkowo zmienione zostały też trochę metody treningowe. To bardziej detale, ale wszystko połączone ze sobą, daje możliwość odnoszenia sukcesów - mówi w rozmowie z nami Per Nilsson, który od roku trenuje Niemki. Wciąż jest też trenerem indywidualnym Fridy Karlsson, czyli jednej z najlepszych zawodniczek świata.

Mateusz Król: Przed rokiem dołączyłeś do teamu niemieckiego. Jaka dokładnie jest twoja rola w tym zespole?

Per Nilsson: Jestem głównym trenerem kobiecej drużyny i jestem bardzo zadowolony z pierwszego roku pracy. Po wielu latach pracy w tym zawodzie dostałem propozycję z Niemiec i jestem szczęśliwy, że się zdecydowałem.

Przez lata niemiecki zespół nie potrafił przebić się do ścisłej światowej czołówki. Co twoim zdaniem się zmieniło? Widzimy teraz więcej sukcesów. Inne pokolenie dziewczyn, czy bardziej inna rzeczywistość w kobiecych biegach?

Myślę, że wszystkiego po trochę. Mamy teraz kilka kobiet w wieku 25-28 lat i to jest najlepszy okres na osiąganie dobrych wyników. Uważam też, że sukces podczas ubiegłorocznych igrzysk olimpijskich pokazał, że można. Trenowanie z Kathariną Hennig i Victorią Carl pozwala innym wejść na wyższy poziom. Dodatkowo zmienione zostały też trochę metody treningowe. To bardziej detale, ale wszystko połączone ze sobą, daje możliwość odnoszenia sukcesów.

Jak ocenisz sezon Niemek? Udało się zrealizować wszelkie cele?

Nie mieliśmy założonych jakichś celów. Głównym założeniem było to, aby moje biegaczki robiły zauważalny progres. Potem przychodzą wyniki. W niektórych krajach zbyt dużą uwagę przykłada się od razu do wyników. One dla mnie nie są najważniejsze. Lepiej patrzeć na rozwój sportowców. Ale i z wyników jesteśmy w tym sezonie nawet bardziej niż zadowoleni. Mieliśmy medale mistrzostw świata, sporo miejsc na podium i w czołowej dziesiątce. To naprawdę świetne osiągnięcia niemieckiej ekipy.

Dobrze widzieć, że Niemcy odnoszą sukcesy, bo w ostatnich latach głównie patrzymy na sukcesy Norwegii, Szwecji i ogólnie północnej Europy.

Tak. Wierzę, że tak będzie nadal. Mam też nadzieję, że do czołówki wróci Polska. 

To nie będzie takie łatwe. A jak oceniasz swoją współpracę z niemiecką federacją? Da się porównać warunki w Niemczech do Szwecji?

Tu są świetne warunki i system. Każdy jednak jest inny. Jak porównać to do Szwecji? Jest zupełnie inaczej. Całym sercem biegów narciarskich w Szwecji są gimnazja narciarskie. To dla osób w wieku od 16 do 20 lat. Mamy wielu zawodników w tym wieku, którzy otrzymują szanse profesjonalnego treningu i uczenia się. Każdego roku mamy dopływ nowych 130 zawodników do centralnego szkolenia. To jest różnica względem takich państw jak Niemcy, Polska, czy Francja. W Niemczech dobre jest to, że kiedy kończysz wiek juniorski, otrzymujesz propozycję pracy od rządu np. w policji, czy wojsku. Największy problem jest wtedy, kiedy ktoś ma 19 lat i nie pokazał jeszcze takiego talentu, jak w tym wieku robił to np. Johannes Klaebo. Trudno jest ocenić, który z tych nastolatków będzie najlepszy w wieku 27 lat.  

Trenujesz Niemki, ale to nie oznacza, że porzuciłeś Fridę Karlsson, prawda?

Tak, nadal z nią współpracuję. Jestem tzw. trenerem domowym. Niedawno biegałem z nią na Łotwie. Ona też zaczynała w szkole narciarskiej, a potem dołączyła do kadry. Teraz jestem jej prywatnym szkoleniowcem i układam jej całe plany treningowe. To oczywiście w uzgodnieniu z trenerem narodowym. 

A zatem Niemki mogły z nią trenować minionego lata?

Tak, mieliśmy kilka wspólnych treningów. Frida była też w Oberstdorfie we wrześniu i trenowała razem z grupą w wieku 10-12 lat. Pomyślimy jeszcze, czy w przyszłości postawić na to bardziej. Na pewno niemiecka ekipa na tym nie traci, ale Frida także. To bardziej sytuacja win-win. Jedna strona uczy się od drugiej i odwrotnie. 

Skoro jesteśmy przy Fridzie, to jesteś zadowolony z jej osiągnięć tej zimy?

Tak, jestem. To jest młoda dziewczyna, na której już ciąży wielka presja. Jeśli jednak wygrywasz Tour de Ski, a potem zdobywasz medale na mistrzostwach świata i jeszcze po drodze chorowałeś, to musisz być zadowolony. Osiągnęliśmy nawet więcej, niż zapisane było w celach. Wygranie Tour de Ski nigdy nie jest łatwe. Ebba Andersson była najlepsza na mistrzostwach świata, ale cztery medale dla Fridy to naprawdę duży sukces.

Ona już jest utytułowana, a może zostać w przyszłości prawdziwą królową biegów narciarskich.

Tak, to prawda. Musimy ją ostrożnie prowadzić i dbać o zdrowie. Ludzie muszą jednak pamiętać, że ona wciąż jest bardzo młoda. Dlatego właśnie mówi się o tym, że najlepszy wiek na sukces to 27 lat. Wtedy potrafisz wyciągać wnioski z przeszłości, masz doświadczenie w treningu i wiesz, co i jak należy robić. Na razie zdarza się, że przesadza z przekraczaniem limitów. To jest najtrudniejsze w prowadzeniu jej. Czasami jej poziom motywacji jest za wysoki i trzeba odpowiednio dotrzeć do niej, aby nie przesadzała. 

Teraz proste pytanie: lubisz plotki?

Nie za bardzo, ale wiem, że to jest część tej gry.

Ja czasami lubię, ale zacznę od pytania, co myślisz o Polsce? Jakich polskich sportowców znasz? Może niekoniecznie z biegów narciarskich.

Znam głównie z biegów narciarskich i to tych, którzy startują w Pucharze Świata. Pamiętam, kiedy pracowałem w szkole narciarskiej, obserwowałem wasze młode zawodniczki. To między innymi Weronika Kaleta. Widziałem te młode osoby podczas obozów i byłem pod wrażeniem ich pracy. Wiem, że u was są bardzo popularne skoki narciarskie. Nie śledzę ich jakoś często, ale wiem, że zawsze macie mocną drużynę. W mieście, z którego ja pochodzę, jest dużo Polaków. Oni często rozmawiają o piłce nożnej, więc o tym coś wiem. Wiem, że macie wiele milionów ludzi i dobry system. Potraficie przygotować sportowców na dobrym europejskim poziomie w wielu dyscyplinach. 

Mamy też biegaczki narciarskie, które sięgały po medale mistrzostw świata juniorów. Teraz mają problem z przebiciem się do czołówki. Myślisz, że mają jeszcze czas?

Myślę, że najważniejsze tutaj to pytanie, jak ciężko i dobrze pracujesz, żeby dobić się do czołówki. Powiem o swojej historii, kiedy trenowałem biathlonistów w Stanach Zjednoczonych. Na początku nie mieliśmy żadnych dobrych wyników. Mieliśmy dobrego zawodnika. Tim Burke zdobył medal mistrzostw świata w 2013 roku, a ja zaczynałem pracę w 2006 roku. Na sukces cierpliwie czekał zatem 7 lat. Zawsze potrzeba zatem czasu, ale trzeba mieć też odpowiedni system treningowy, pasję i dążyć do rozwoju. Możesz zdobywać medale na mistrzostwach świata juniorów i to oznacza, że masz talent. Ale to, czy dołączysz do najlepszych na świecie później, zależy po prostu od tego, czy się rozwijasz. Uważam zatem, że jeśli masz 23 lata i nie jesteś w czołówce światowej, to nie jest jeszcze za późno. Najważniejsze to się rozwijać. 

Wróćmy do plotek. Słyszałem, że Polski Związek Narciarski kontaktował się z Tobą w sprawie pracy. 

Wiceprezes PZN Stanisław spotkał się ze mną podczas mistrzostw świata. Rozmawialiśmy. Wiem, że ma znajomych w moim mieście rodzinnym. Nie wiem, jak to idzie dalej, ale to normalne, że ludzie dają takie propozycje. Zawsze trzeba szukać. Jestem jednak zadowolony ze swojej pracy w Niemczech, więc powiedziałem, że aktualnie nie jestem zainteresowany. Nie wiem zatem, jak polska ekipa będzie zreorganizowana, ale to była luźna rozmowa ze Stanisławem.

A zatem zostajesz u naszych zachodnich sąsiadów. Z jakim celem głównym?

Nie mam jeszcze podpisanego nowego kontraktu. Obecny obowiązuje do 20 kwietnia tego roku. Nie mieliśmy jeszcze okazji do rozmowy. Jeśli jednak zostanę, będę czuł się komfortowo z tym zespołem. Nie jest łatwo pracować w innym kraju. Trzeba to wszystko dobrze rozplanować. W ciągu najbliższych tygodni będziemy o tym rozmawiali. 

(Mateusz Król)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%