fot. International Luge Federation?php>
W Winterbergu Wojciech Chmielewski/Jakub Kowalewski po raz pierwszy w karierze stanęli na podium zawodów Pucharu Świata. Polacy po pierwszym przejeździe zajmowali 3. miejsce, a w drugim ślizgu utrzymali tę pozycję.
?php>Polska saneczkarska dwójka już od jakiegoś czasu jest w światowej czołówce. Jednak do tej pory Polacy nie mieli jeszcze okazji stanąć na podium. Na torze w Winterbergu tuż po mistrzostwach świata Wojciech Chmielewski/Jakub Kowalewski uplasowali się na 3. miejscu. Polski duet był gorszy jedynie od mistrzów Europy Aleksandra Denisiewa/Władysława Antonowa oraz Oskarsa Gudramowicsa/Petersa Kalninsa. Wojciech Chmielewski podzielił się z nami wrażenia, jakie towarzyszyły polskim saneczkarzom podczas debiutu na pucharowym podium. - Trudno powiedzieć, jakie to były emocje. Na pewno byliśmy zadowoleni z osiągniętego miejsca. Dobrze, że dla odmiany byliśmy konkurencyjni, bo często mimo bardzo dobrej jazdy zostajemy z tylu. Przyczyna tego jest znana - powiedział reprezentant Polski.
?php>Tor w Winterbergu nie był najlepiej przygotowany. Niektórzy, w tym Niemcy, ze względów bezpieczeństwa zrezygnowali ze startu. Tym samym Polacy mieli większą szansę na życiowy wynik i z tego skorzystali. - Ślizgi były bardzo dobre, mimo trudnych warunków, jakie panowały na torze, a dokładnie na wirażu numer 13, który zmusił część zawodników do odpuszczenia zawodów. Start zostawił trochę do życzenia, ale na następnym pucharze będziemy mocniejsi - dodał Chmielewski.
?php>Puchar Świata zakończył się zawodami drużynowymi. Polacy wyprzedzili w nich Słowaków oraz Ukraińców i zajęli świetne, 4. miejsce. - W sztafecie wystartowało 6 drużyn, więc nie było trudno osiągnąć taki wynik. Strata niestety mówi sama za siebie, ale jesteśmy zadowoleni. Każdy miał takie same szanse i warunki. Byliśmy gotowi jak zawsze, kiedy pojawia się szansa na dobry wynik - przyznał Wojciech Chmielewski.
?php>W klasyfikacji generalnej Pucharu Świata dwójek Wojciech Chmielewski/Jakub Kowalewski awansowali na 11. miejsce. Prowadzą nieobecni w Winterbergu Toni Eggert/Sascha Benecken. Podczas finałowych zawodów w Konigssee zagrozić im mogą tylko Tobias Wendl/Tobias Arlt.
?php>źródło: informacja własna
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz