Zamknij

Polki zawiedzione po biegu: "Myślałam, że może tym razem dziewczyny powalczą o tę ósemkę"

14:18, 17.02.2018 Daniel Topczewski
Skomentuj

Sztafeta reprezentacji Polski zajęła dziesiąte miejsce na igrzyskach olimpijskich w Pjongczangu. To wynik gorszy niż ten sprzed czterech lat z Soczi, kiedy Biało-Czerwone były siódme (po dyskwalifikacji Rosji szóste - przyp. red.). Po zakończeniu rywalizacji Polki nie ukrywały swojego rozczarowania.

Celem polskiej sztafety na ten bieg było miejsce w czołowej ósemce, które dawałoby gwarancję stypendium i spokojnych przygotowań do kolejnych sezonów. Na pierwszej zmianie pobiegła Ewelina Marcisz, która straciła niespełna minutę do najlepszych sztafet. Później na trasę ruszyła Justyna Kowalczyk, ale dziś Polka nie była w stanie odrobić strat i w ogólnym rozrachunku zanotowała siódmy wynik swojej zmiany i czas lepszy tylko o dziesięć sekund od Eweliny Marcisz. - Nie ma miejsca w ósemce, cóż... To nie tak miało być. Bieg był słaby w naszym wykonaniu. Moja piątka też była słaba, bo nie czułam się dzisiaj dobrze z nartami na nogach. Myślałam, że bieg wyjdzie mi lepiej, a wyszło gorzej - tłumaczyła Kowalczyk w rozmowie z mediami. - Z  reguły to ja robiłam przewagę nad resztą sztafet, dobry bieg Sylwii ją utrzymywał, Kola robiła swoje na pierwszej zmianie, a jedna zmiana zawsze była słabsza. Teraz kiedy nie jestem w stanie biegać na takim poziomie, to wszystko zaczyna kuleć - dodała biegaczka reporterowi TVP Sport.

Polka odniosła się także do sytuacji polskich biegów narciarskich. - Świat poszedł do przodu, a my stoimy w miejscu. Na nasze nieszczęście u nas niewiele się wydarzyło, a wszyscy poszli do przodu. Kiedyś walczyłyśmy z Amerykankami, wygrywałyśmy z Rosjankami... Myślę, że osoby, które zajmują się biegami narciarskimi w Polsce powinny same odpowiedzieć sobie na pytanie, co u nas się zmieniło od 2006 roku, kiedy zaczęło być dobrze i poszły pieniądze na biegi - mówiła Kowalczyk.

Sylwia Jaśkowiec, która biegła na ostatniej zmianie, przyznała, że walka o ósme miejsce była dziś praktycznie poza zasięgiem polskiej sztafety. - Mamy dziesiąte miejsce i ciężko nam było nawiązać walkę o ósme, do szóstego, czy do tych miejsc, którymi cieszyliśmy się w Lahti, czy na poprzednich igrzyskach. Powinnyśmy jednak usiąść i podziękować sobie nawzajem. Za to, że każda z nas dała sto procent z siebie na każdej zmianie - mówiła biegaczka z Osieczan w rozmowie z Michałem Białońskim z eurosport.interia.pl.

Polka zdradziła również, że jej przygotowania nie mogły być lepsze, bowiem nie otrzymuje żadnego stypendium ze względu na to, że niemal przez dwa lata nie startowała ze względu na kontuzje. - Od wypadku i kontuzji nie mam żadnego stypendium, poza skromnym Stypendium Solidarności Olimpijskiej. Żyłam z oszczędności, debetu. Byłoby lżej dzięki stypendium, bo zawsze otwiera się perspektywa i powstaje zabezpieczenie. Od trzech lat się przyzwyczaiłam, że go nie mam. To mi pokazuje, że jeśli kocha się, uprawia tę dyscyplinę, to trzeba być trochę szaleńcem - powiedziała Jaśkowiec.

Źródło: sport.tvp.pl, eurosport.interia.pl

(Daniel Topczewski)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%