?php>
Piotr Żyła był największym pechowcem sobotniego konkursu drużynowego w fińskiej Ruce. Po dyskwalifikacji w I serii nie miał jednak sobie nic do zarzucenia, potwierdził też "Przeglądowi Sportowemu", że nie zawiodła maszyna do kontroli sprzętu.
?php>Wiślanin mówił, że sytuacja na początku wyglądała pozornie podobnie do każdej rutynowej kontroli sprzętu w trakcie sezonu - Przygotowywałem się skoku i po sprawdzeniu kombinezonu okazało się, że coś jest z nim nie tak - relacjonował Polak. - Pokazali mi go i faktycznie tak to wyglądało. Nie mogę mieć do nikogo pretensji, ale sobie też nic nie zarzucam.Wszystko działo się bardzo szybko - stwierdził.
?php>Popularny "Wiewiór" w drugiej serii wystartował w tym samym kombinezonie i przeszedł ponowną kontrolę już bez problemów - Stres przed drugim sprawdzaniem wzrósł - przyznał brązowy medalista MŚ z Lahti. - Nie miałem lepszego kombinezonu, a miałem świadomość, że jest dobry. Teraz trzeba zaakceptować to, co się stało i walczyć w kolejnych startach - zakończył.
?php>Źródło: Przegląd Sportowy/ sport.onet.pl
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz