Piotr Żyła skakał dziś jako pierwszy z Biało-Czerwonych w konkursie drużynowym odbywającym się na skoczni w Wiśle - Malince. Po zakończeniu zmagań zdradził swoje odczucia związane z nadchodzącym sezonem.
?php>?php>
?php>
Fot. M. Król?php>
Zajął 10. miejsce w piątkowych kwalifikacjach do konkursu indywidualnego, a wraz z drużyną wskoczył dziś na 3. miejsce podium konkursu drużynowego. Piotr Żyła, bo o nim tu mowa, pokazał dziś, że jest w dobrej dyspozycji. Świadczą o tym jego skoki na 129 oraz 127,5 metra. Sam zawodnik jednak ma pewne wątpliwości. - W drugim skoku wyleciałem z progu i ta narta nie wyszła. Brakło tam około dziesięciu metrów. Może nawet dwunastu - rozważał skoczek. - Złośliwość, może coś tu z tym zapięciem coś się przycięło. Macie może WD-40? To przesmaruję i jutro już będzie dobrze - klasycznie żartował Żyła.
?php>Czy sposób w jaki zawodnik leci podczas skoki jest nieważny, a liczy się jedynie to, by skoczyć daleko i nie przejmować się falowaniem nart? - Ja je dziś ciągnąłem, a one sobie falowały. Jak będą stabilne to będzie lepiej. Jakiś objaw formy się dziś pojawił w tym pierwszym skoku - powiedział. - Adrenalina jest inna niż w lecie, no i nie ma kibiców, a to szkoda - podkreślił. Jak Piotr Żyła odczuł tę przerwę pomiędzy przedwcześnie zakończonym Pucharem Świata w marcu i obecną inauguracją?
?php>- Teraz jest fajnie. Wtedy w marcu byłem taki, no, nerwowy, bardziej zmęczony, ale dalej zmotywowany... jakby ktoś wtedy podszedł, to mógłby zęby stracić. Teraz na spokojnie, wszystko dopiero się zaczyna. Jeszcze dużo pracy przed nami i cieszę się, że znowu coś fajnego do roboty. Można realizować swoje założenia - zakończył.
?php>?php>
Z Wisły dla Sportsinwinter.pl,?php>
Mateusz Król
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz