Pierre Mignerey: Nie mamy na to dobrego wyjaśnienia

fot: ski-nordique.net

Za nami pierwsze zawody Pucharu Świata. Więcej niż o końcowych wynikach mówiło się jednak o nowym sygnale startowym, który sprawił, że wiele biegaczek miało problemy z wyczuciem odpowiedniego momentu do opuszczenia bloków startowych.
Już w pierwszym biegu ćwierćfinałowym dało się zauważyć, że sygnał startowy jest inny niż w poprzednim sezonie. Podczas transmisji telewizyjnej był bardzo słabo słyszalny i wyglądało na to, że biegaczki popełniały falstart. Potwierdziła to nie tylko Justyna Kowalczyk, ale także Norweżki. Maiken Caspersen Falla i Marit Bjoergen przyznały, że nie słyszały wystrzału startera. – W ćwierćfinale nie słyszałam strzału, więc pomyślałam, że to był falstart – mówi Bjoergen. – Sygnał startowy do tej pory był inny. Nie przeszkadza mi to, że został zmieniony, ale byłam przyzwyczajona do poprzedniego i w związku z tym wydawało mi się, że coś jest nie tak – wtóruje jej Falla.
Problemu nie potrafił wyjaśnić szef światowych biegów Pierre Mignerey. – Kilku sportowców, zwłaszcza na początku, nie słyszało strzału. Nie wiemy dlaczego tak się stało i nie mamy na to dobrego wyjaśnienia. Staraliśmy się go naprawić i w półfinałach było już lepiej niż w pierwszych biegach, ale nadal jest daleko do ideału – tłumaczy Mignerey. Dyrektor zawodów w biegach narciarskich przy FIS zanegował tezę, że wszystkiemu winien był wiatr i zła pogoda na stadionie w Kuusamo. – Ten system był wykorzystywany na znacznie większych obiektach i nie było z nim problemów – mówi Francuz cytowany przez NRK.
Źródło: NRK
- PŚ w Toblach. Pasjonująca walka o zwycięstwo do ostatnich metrów. Dobry występ Dominika Burego - 4 lutego 2023
- MŚ U-23 w Whistler. Mamy medal! Marcisz wicemistrzynią świata na 10 km - 3 lutego 2023
- PŚ w Toblach. Dobry występ Polaków w eliminacjach sprintu. Staręga i Bury z awansem do ćwierćfinału - 3 lutego 2023