Ostatnia szansa na medal? Nasze sprinterki jutro ruszą do walki (lista startowa)

fot. Piotr Wojtaszczyk / Sportsinwinter.pl
Jutro kolejny znaczący dzień dla polskiego łyżwiarstwa szybkiego. Około godziny 15 polskiego czasu ruszy następna ważna konkurencja – 500 metrów pań. Po wspaniałym występie Piotra Michalskiego jesteśmy w świetnych nastrojach. Liczymy na niesamowity występ naszych sprinterek: Kai Ziomek i Andżeliki Wójcik. Na co stać nasze reprezentantki?

Obie zawodniczki prezentują w tym sezonie życiową formę. Kaja już na Pucharze Świata w Tomaszowie była niezwykle blisko podium. Wtedy brakło jej tysięcznych części sekundy. Andżelika rozpędzała się troszkę wolniej. Najpierw zwyciężyła w Tomaszowie w zawodach dywizji B, a już miesiąc później okazała się najlepsza w starciu z najlepszymi. Salt Lake City przyniosło jej pierwszą w karierze wiktorię w rywalizacji na najwyższym stopniu. Jej koleżanka także zaznała smak podium. W norweskim Stavanger zajęła 3. lokatę. Obie przez cały sezon prezentowały wspaniały poziom. Prawie zawsze meldowały się w najlepszej dziesiątce. Na mistrzostwach Europy w Heerenveen także nie zawiodły. Liczymy na to, że tym razem będzie jeszcze lepiej.
Historia lubi się powtarzać…
1960 rok. 21 lutego. Pierwsze medale olimpijskie w historii polskiego łyżwiarstwa szybkiego. Elwira Seroczyńska ze srebrem, Helena Pilejczyk z brązem. 1500 metrów wtedy okazało się dla naszych reprezentantek niezwykle szczęśliwe. Miejmy nadzieję, że tym razem będzie tak z dystansem o kilometr krótszym. Kaja i Andżelika celują bardzo wysoko. Na treningach w Pekinie pomagały Piotrowi Michalskiemu. Musiały z nim jeździć, bo… on nie miał z kim. Marek Kania i Damian Żurek zostali dotknięci przez koronawirusa. Jeden musiał zostać w Polsce, drugi 8 dni spędził w chińskiej izolatce. Taki obrót rzeczy mógł pomóc naszym zawodniczkom. Wyższa prędkość, walka o dotrzymanie kroku Piotrowi. Na szczęście nasze panie izolację ominęły szerokim łukiem. Oby to wszystko pozwoliło im tym samym, szerokim łukiem, wjechać na linię mety.
Wójcik zaznacza, że jest gotowa na sukces. Podkreśla jednak, iż są to zmagania na najwyższym poziomie. W zawodach sprinterskich każdy błąd, nawet ten najmniejszy, może mieć duże odzwierciedlenie w wynikach. Rywalki jednak mają się czego bać. Andżelika jest w niesamowitej formie. Jej wynik z Salt Lake City jest trzecim w światowych tabelach tego sezonu. Kaja Ziomek ostatnio radziła sobie troszkę gorzej. Pobyt w Pekinie spędza na treningach i czytaniu książek. Kluczem do sukcesu w jej przypadku może być właśnie spokój. Na pewno da z siebie wszystko.
Lepiej być nie może
Nasze zawodniczki są rozstawione idealnie. W dwóch ostatnich parach i w dodatku na zewnętrznych torach. Ich rywalki są piekielnie szybkie. Kaja zmierzy się z Erin Jackson – jedną z głównych faworytek do medali. Przeciwniczką Andżeliki będzie Olga Fatkulina. Do Rosjanki należy drugi czas światowych tabel z tego sezonu. Ponadto, do walki mogą się włączyć: Japonka Nao Kodaira, Rosjanka Angelina Golikowa i Chinka Ruining Tian. Róźnice na pewno będą niewielkie i każda z pań może zaatakować olimpijskie podium.
Pełną listę startową znajdziecie TUTAJ.
Początek rywalizacji jutro, 13. lutego o godz. 14:56 polskiego czasu. Starterem zawodów będzie Polak – Bartosz Dawidowski. Transmisje w TVP 1 i Eurosporcie 1.
Źródło: Informacja własna
- PŚ w Ruce. Polacy wciąż słabo. Kraft najlepszy w serii próbnej - 25 listopada 2023
- PŚ w Ruce. Polacy niepokojąco słabo. Wellinger najlepszy w kwalifikacjach - 24 listopada 2023
- Rusza Puchar Świata w biathlonie – gdzie oglądać? Transmisja TV, stream online - 23 listopada 2023