Zamknij

Nowy trener polskich biathlonistek? Żuk: "Chyba sobie nie wyobrażam" [wywiad]

10:00, 29.03.2020 Mateusz Król Aktualizacja: 12:24, 29.03.2020
Skomentuj

fot. Dmitriy Yevenko/PZBiath

Do tej pory zachwycała nas głównie osiągnięciami w rywalizacji juniorów. Minionej zimy pierwszy raz na stałe zagościła w Pucharze Świata. Efekt? Dwa miejsca w czołowej dziesiątce, 181 punktów w klasyfikacji generalnej i udane występy w sztafetach. Mowa o Kamili Żuk, która krok po kroku goni światową czołówkę i swoje marzenia. - Chciałabym być kimś, kto liczy się nie tylko w polskim sporcie, ale i na świecie - mówi w rozmowie ze Sportsinwinter.pl dwukrotna mistrzyni świata juniorów.

Mateusz Król: "Co za bieg, co za emocje!" napisałaś na Instagramie po sztafecie w Anterselvie. Kiedy te emocje opadły i czy chociaż przez moment pojawiła się myśl: "szkoda"?

Kamila Żuk: Tak naprawdę emocje towarzyszyły mi jeszcze następnego dnia. Było to niesamowite przeżycie, chyba każdy sportowiec trenuje po to, żeby przeżywać takie właśnie momenty. Jeśli chodzi o to, czy pojawiło się uczucie "szkoda", to właściwie ani trochę. Przed sztafetą nawet nie myślałyśmy, że ten bieg się tak poukłada. Po analizach całego sezonu i naszych startów sztafetowych, chciałyśmy być w pierwszej dziesiątce. Gdyby jednak przed startem ktoś mi powiedział, że przez większość biegu będziemy w czołówce i skończymy na siódmym miejscu, to brałabym to w ciemno. Osobiście jestem zadowolona, myślę że każda z nas zrobiła tyle, ile mogła.

Uważasz, że to był dotychczas najważniejszy bieg, w którym uczestniczyłaś? Dał rzeczywiście najwięcej emocji?

Czy ja wiem czy najważniejszy? Na pewno jeden z ważniejszych na dany moment, aczkolwiek mam za sobą swoje juniorskie medale, które na tamten moment były dla mnie równie ważne. Więc tutaj ciężko sklasyfikować, który bieg jest ważniejszy.

A jakie lekcje z tego wyciągnęłaś dla siebie? Wydaje się, że pokazałaś niezwykłe opanowanie w walce już o najwyższe laury seniorskie.

Może nie tyle lekcja, ale dla mnie ważny był ten bieg. Gdzieś na tych mistrzostwach świata pogubiłam się ze strzelaniem, straciłam pewność siebie. Tak więc w sztafecie chciałam sobie udowodnić, że wcześniejsze starty indywidualne były po prostu wpadką. Wiedziałam jednak też, że muszę być bardzo skupiona i nie mogę dać się rozproszyć innym zawodniczkom, które strzelają szybciej i celniej ode mnie.

Mistrzostwa to jednak wycinek sezonu. Jesteś z niego ogólnie zadowolona?

Podsumowując cały sezon śmiało mogę powiedzieć, że jestem zadowolona. Wiadomo, że było mnóstwo wzlotów i upadków, ale również dużo stabilnych startów.  Chciałabym, żeby z roku na rok było tych startów coraz więcej.  Ale wiem też, że czeka mnie mnóstwo pracy, bo bez odpowiedniego poświęcenia, nie będzie to możliwe.

Zdarzyło się, że byłaś o jeden strzał od podium w sprincie. Denerwowało się to, że niewiele zabrakło, czy raczej cieszyłaś się, że widać postęp w pracy?

Raczej w tym sezonie nie miałam czegoś takiego, że byłam zła na siebie, no chyba że po startach gdzie faktycznie wiedziałam, że zawaliłam totalnie - a było kilka takich biegów. Mam względem siebie olbrzymie oczekiwania i surowo oceniam swoje występy.  A jeśli chodzi o starty, gdzie były predyspozycje do świetnego wyniku -  to takie biegi mnie bardziej motywowały. Wiedziałam, że wszystko jest w zasięgu ręki, wystarczy nauczyć się wykorzystywać takie szanse.

Trener Greis wierzy, że stać Cię na poprawę wyników. Powiedział też, że Twoim problemem są zbyt duże oczekiwania. Zgadasz się z tym?

Tak, jak powiedziałam wcześniej, mam względem siebie wysokie oczekiwania i wysokie cele, które chcę osiągnąć i chyba to mnie czasami myli... Muszę nauczyć się robić wszystko krok po kroku.

Na pewno nie pomagają Ci częste przeziębienia. Nie martwią Cię one czasami? Może przeszłaś jakieś dodatkowe badania?

Ten sezon w pewnym momencie faktycznie męczył mnie już, jeśli chodzi o mój stan zdrowia. Praktycznie cały czas czułam, że nie jestem w pełni zdrowa. Nigdy wcześniej tak nie miałam. Z reguły byłam okazem zdrowia. Wydaje mi się, że w tym sezonie był to skutek niedoleczonej choroby pod koniec okresu przygotowawczego. A wiadomo, że choroba nie wyleczona raz, a porządnie, potrafi się ciągnąć cały czas.

Wyobrażasz sobie teraz zmianę trenera? Wciąż nie jest pewne, czy Greis zostaje.

Chyba nie! Jestem zadowolona z planu treningowego trenera Greisa i, jak było widać, forma biegowa była stabilna. Utrzymywała się przez większość sezonu.  Myślę, że kontynuacja pracy, pomoże rozwinąć mi się jeszcze bardziej.

Jak sytuacja z pandemią koronawirusa wpłynęła na Ciebie? Nie boisz się, że to namiesza w waszych przygotowaniach?

Nie ma co się teraz zastanawiać, jak to dalej będzie. Dla nas jest to okres roztrenowania i odpoczynku, więc teraz praktycznie nic nie tracimy. Przygotowania zaczynamy dopiero w maju, więc mam nadzieję, że do tego czasu wszystko się uspokoi i będziemy mogli spokojnie zacząć prace do kolejnego sezonu.

Kim będzie Kamila Żuk za dwa lata o tej porze roku?

Chciałabym być kimś, kto liczy się nie tylko w polskim sporcie, ale i na świecie. Wiadomo, że będzie to rok olimpijski, a marzenia są w dalszym ciągu do zrealizowania. A jak będzie, to już zobaczymy.

(Mateusz Król)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%