Niepewna przyszłość trenera norweskich skoczków?

Kiedy wydawało się, że konflikt pomiędzy menedżerem norweskiej drużyny narodowej, Clasem Brede Braathenem a kierownictwem Norweskiego Związku Narciarskiego niemal na pewno nie zakończy się polubownie, a konsekwencje z niego płynące mogą zadecydować o przyszłości skoków narciarskich w tym kraju, obie strony doszły jednak do porozumienia. Nierozwiązana zostaje jednak kwestia nowej umowy dla trenerów Alexandra Stoeckla oraz Christiana Meyera. Braathen jest jednak optymistą. - Wszystko zmierza ku dobremu - zapewnił 52 - latek.

fot. M. Rudzińska

W miniony czwartek cały narciarski świat obiegła informacja o szczęśliwym końcu blisko 3-miesięcznego konfliktu pomiędzy Clasem Brede Braathenem, a Norweskim Związkiem Narciarskim. Były skoczek zgodził się na zmniejszony zakres obowiązków, powierzając część z nich Stanowi Villumstadowi. W rzeczywistości obaj działacze zamienili się zajmowanymi wcześniej stanowiskami. Wspomniany Villumstad został menedżerem sportowym i nowym przełożonym Braathena, podczas gdy drużynowemu srebrnemu medaliście Mistrzostw Świata w Lahti w 1989 powierzono rolę menedżera drużyny narodowej.

Kolorowa przyszłość?

Jak wiadomo, nierozwiązany spór mógł pociągnąć za sobą daleko idące konsekwencje, które mogły zaważyć na rozwoju norweskich skoków. Odejściem zagrozili bowiem trenerzy męskiej i żeńskiej kadry, Alexander Stoeckl oraz Christian Meyer, którym umowa kończy się po zakończeniu sezonu olimpijskiego. Ponadto, już wcześniej ze stanowiska kierownika ds. marketingu odszedł były rekordzista świata, Bjoern Einar Romoroen. Niepewny jest również los kontraktów sponsorskich.

Braathen wierzy jednak, że zakończony konflikt wyciągnie norweskie skoki na prostą, a nowe umowy to tylko kwestia czasu. - Wszystko zmierza ku dobremu. Na co dzień mam znakomity kontakt zarówno z Alexandrem Stoecklem jak i Christianem Meyerem. Wszyscy jesteśmy zwartą grupą, która nadal chce ze sobą współpracować - podkreślił.

źródło: dagbladet.no