Zamknij

Najlepsze polskie występy w historii alpejskich mistrzostw świata

20:30, 31.01.2019 Marek Cielec Aktualizacja: 17:55, 06.02.2021
Skomentuj

fot. Johan Huczkowsky, SkiStar AB / CC BY NC ND

Alpejskie Mistrzostwa Świata w Åre rozpoczną się już w przyszłym tygodniu. Wiemy już, że z dużym prawdopodobieństwem, Polskę reprezentować będzie tylko jedna zawodniczka, czyli Maryna Gąsienica-Daniel. Z nadzieją, że Maryna nawiąże do starych dobrych czasów, gdy Polacy plasowali się na wysokich miejscach w alpejskich mistrzostwach świata, pragnę przypomnieć najlepsze polskie wyniki na miarę najlepszej dziesiątki.

Przyjmując wspomniane kryterium miejsc w najlepszej dziesiątce, opowieść należałoby zacząć od roku 1939 i mistrzostw przeprowadzanych w Polsce, w Zakopanem. Były to jedyne mistrzostwa świata, które odbyły się w Polsce i pierwsze, w których w czołowej dziesiątce plasowały się reprezentantki Polski. W slalomie ósme miejsce zajęła Zofia Stopkówna, a jedno miejsce niżej uplasowała się Maria Marusarzówna. Stopkówna również ósme miejsce uzyskała za kombinację, której wyniki obliczano na podstawie wcześniej przeprowadzonych zawodów w zjeździe i slalomie (nie rozgrywano wówczas osobnej kombinacji jak ma to miejsce obecnie).

Na kolejne wyniki zbliżone do tych z zakopiańskich mistrzostw, Polacy musieli czekać do 1954 roku i mistrzostw w Åre. W zjeździe dziesiąty wynik uzyskał Andrzej Gąsienica Roj, a za kombinację, do której liczyły się wyniki trzech konkurencji: slalomu, giganta i zjazdu, na ósmej pozycji sklasyfikowany został Jan Gąsienica Ciaptak, natomiast Gąsienica Roj na dziesiątej.

Dalej rozpoczyna się już historia Andrzeja Bachledy Curusia, który na mistrzostwach świata debiutował w 1966 roku w chilijskim Portillo. W kombinacji, czyli za punkty z trzech rozegranych wcześniej konkurencji  uplasował się na siódmym miejscu. Dwa lata później Bachleda Curuś wystąpił na Mistrzostwach Świata w narciarstwie alpejskim w Grenoble.  Warto również zaznaczyć, że Mistrzostwa Świata w Grenoble odbywały się w ramach Zimowych Igrzysk Olimpijskich 1968. Jedynie kombinacja alpejska nie była wliczana do konkurencji olimpijskich. Podobnie było także na wcześniejszych zimowych igrzyskach. Andrzej Bachleda Curuś wystartował na tej imprezie we wszystkich konkurencjach: zjeździe, gigancie, slalomie i kombinacji, w każdej kolejnej notując lepszy wynik. Na szczególną uwagę zasługują właśnie te dwa ostatnie występy. W slalomie Bachleda Curuś zajął szóste miejsce. Zwyciężył wtedy Jean-Claude Killy. W kombinacji również wygrał Killy, a Polak uplasował się na czwartym miejscu. Nie udało się wywalczyć medalu na debiutanckich dla Andrzeja Bachledy mistrzostwach, ale dwa lata później w Val Gardenie polski zawodnik mógł już cieszyć się z pozycji medalowej, zajmując trzecie miejsce w kombinacji. Dobre były także występy w slalomie i gigancie, które pozwoliły Polakowi zająć odpowiednio dziesiąte i szóste miejsce. Medal z Val Gardeny nie był ostatnim dla Andrzeja Bachledy Curusia średniego. Zdobył on także srebro, również za kombinację cztery lata później w Sankt Moritz. Na tych samych mistrzostwach w Szwajcarii ukończył także w czołowej dziesiątce slalom. Wśród najlepszych dziesięciu zawodników był on także w 1972 roku na Mistrzostwach Świata/Igrzyskach Olimpijskich w Sapporo w gigancie (dziewiąte miejsce) i slalomie (dziesiąte miejsce).

Kombinacja w 1974 roku na mistrzostwach w Sankt Moritz to zdecydowanie najlepsze zawody w historii dla Polaków, nie tylko za sprawą Andrzeja Bachledy Curusia. W czołowej dziesiątce uplasowali się bowiem także Maciej Gąsienica Ciaptak (syn wcześniej wspominanego Jana) na miejscu szóstym i Roman Dereziński na ósmym (sklasyfikowanych było 15 zawodników). W historii polskiego narciarstwa alpejskiego, uwzględniając najważniejsze zawody takie jak mistrzostwa świata, igrzyska olimpijskie i Puchar Świata, jeszcze tylko raz zdarzyło się, żeby w czołowej dziesiątce znalazła się trójka zawodników z Polski: w 1983 roku we włoskim Piancavallo w slalomie Pucharu Świata druga była Małgorzata Tlałka, siódma Dorota Tlałka, a ósma Ewa Grabowska.

Występów na miarę najlepszej dziesiątki nie udało się kontynuować na kolejnych mistrzostwach, które odbyły się w 1976 roku w Innsbrucku. Lepiej było natomiast w 1978 roku w Garmisch-Partenkirchen, gdzie w kombinacji szósty był Maciej Gąsienica Ciaptak, a ósmy Wojciech Gajewski.

W latach osiemdziesiątych, prym w polskim narciarstwie alpejskim wiodły siostry Małgorzata i Dorota Tlałkówny. Chociaż w Pucharze Świata obie siostry stawały na podium, to w mistrzostwach świata ta sztuka im się nie udała. Najbliżej podium była Dorota Tlałka w 1982 roku w Schladming, gdzie była czwarta w slalomie. Trzy lata później zajęła ona szóste miejsce w Bormio, a w 1987 roku już jako reprezentantka Francji była ósma w Crans Montana. Druga z sióstr, Małgorzata po raz pierwszy w czołowej dziesiątce mistrzostw świata sklasyfikowana została w 1982 roku za kombinację. Była wówczas dziewiąta. W 1985 roku w slalomie w Bormio była szósta, a w 1987 roku reprezentując Francję zajęła siódme miejsce w gigancie i szóste w slalomie.

Na tym wspaniałe polskie historie się kończą. Od czasu występów sióstr Tlałek żaden reprezentant Polski nie zasmakował miejsca wśród najlepszych dziesięciu zawodników mistrzostw świata (zdarzyły się miejsca w czołowej dziesiątce igrzysk). Pozostaje mieć nadzieję, że zła passa po ponad 30 latach w końcu się skończy.

Źródło: własne, FIS, https://web.archive.org/web/20111001173101/http://www.alpineskiing-worldchampionships.com/list.html

(Marek Cielec)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%