Zamknij

Najbardziej szalony skok w historii i upadek. Zajc: "Belka była za wysoko"

22:03, 03.02.2023 Łukasz Serba Aktualizacja: 22:37, 03.02.2023
Skomentuj

Trzeci dzień lutego 2023 roku na długo pozostanie w pamięci kibiców skoków narciarskich. Tego dnia byliśmy bowiem świadkami niezwykle dalekich skoków, w tym jednego, który absolutnie przejdzie do historii. Była nim rekordowa próba Timiego Zajca. Słoweniec poszybował aż 161,5 m, czym wzbudził zarówno podziw, jak i przerażenie w oczach kibiców oraz ekspertów. Czy pewna granica została przekroczona?

Screen: EuroSport

Ito i Jelar jako pierwsi dali popis dalekich lotów

Pierwszy dzień zmagań na Muehlekopfschanze ( HS 147) rozpoczęli z wysokiego "c" japońska skoczkini Yuki Ito oraz Ziga Jelar. 28 - latka w swoim treningowym skoku uzyskała aż 154,5 m, pobijając o 0,5 rekordową odległość sprzed roku.

Apoloniusz Tajner na to: ?

Całe szczęście, że Yuki Ito nie zrobiła sobie krzywdy ?

Konkurs drużyn mieszanych w #Willingen ? https://t.co/a0rBT7CG9A#skijumpingfamily pic.twitter.com/yxe1nUYaDs

- Eurosport Polska (@Eurosport_PL) February 3, 2023

Chwilę później, kiedy do akcji wkroczyli mężczyźni, osiągnięty rezultat wyrównał podopieczny Roberta Hrgoty. Dla reprezentanta Słowenii był to kolejny rekordowy skok w ciągu tygodnia. W miniony piątek osiągnął bowiem 247,5 m podczas jednej z oficjalnych serii na skoczni Kulm.

- Podszedłem zdecydowanie płynniej do lądowania niż na Kulm. Tam spadałem z wysoka, a tutaj leciałem znacznie niżej i miałem powietrze pod nartami - opisał swój wyczyn Dominikowi Formeli ze skijumping.pl. 

Sam zainteresowany dodał również, iż jego zdaniem na Muehlenkopschanze (HS 147) są możliwe bezpieczne loty nawet w okolicach 160 m. To, co podczas po południowego konkursu drużyn mieszanych zrobił jego kolega z drużyny Timi Zajc, przerosło oczekiwania wszystkich.

Skok, który przekroczył wyobrażenia

Aktualny wicemistrz świata w lotach wykorzystał sprzyjające warunki oraz areodynamiczną sylwetkę w locie i oddał skok na odległość 161,5 m. Słoweniec oczywiście swojej próby nie ustał. Dodatkowo wyraźnie było widać jak w pewnym momencie znalazł się bardzo wysoko nad zeskokiem i w obawie przed wylądowaniem na wypłaszczeniu musiał swój skok skracać.

*Szalony* lot Timiego Zajca na odległość 161,5 metra. ?????

? Eurosport | #skijumpingfamily pic.twitter.com/Slz7srbyXn

- Mateusz Wasiewski (@wasiiewskim) February 3, 2023

- Miałem świetne warunki. Dodatkowo belka była ustawiona chyba troszkę za wysoko. W pewnym momencie się nieźle przestraszyłem, kiedy wniosłem się na niesamowitą wysokość, a przed sobą widziałem tylko wypłaszczenie. Kiedy wylądowałem, poczułem silny ból w nogach. Na ten moment jednak czuje się dobrze. Zobaczymy co będzie za kilka godzin - skomentował skok w wywiadzie z RTV Slo.

Trener uspokaja

Do występu swojego podopiecznego odniósł się trener reprezentacji Słowenii - Robert Hrgota. - Było ciężko. Trudno teraz skomentować, czy to było bezpieczne. Powinniśmy ochłonąć i oceną tego zająć się jutro. Jednak z pewnością mogło to się skończyć dużo gorzej. Na szczęście Timiemu nic się nie stało. Na przyszłych zawodach powinniśmy pilnować jednak bezpieczeństwa i starać się pokazywać pozytywny obraz skoków w telewizji - wyraził zdanie w rozmowie z Kacprem Merkiem z Eurosportu.

- Timi jest trochę zszokowany, ale fizycznie jest w porządku. Myślę, że wieczorem ocenimy go jeszcze raz z lekarzem, żeby się upewnić. Na ten moment wygląda na to, że jutro będzie mógł skakać - dodał 34- latek.

Z uznaniem o wyczynie Słoweńca wypowiedział się z kolei mistrz olimpijski z Pjongczangu - Andreas Wellinger. - Myślę, że był to jeden z najdzikszych skoków, jaki kiedykolwiek widziałem. Dziś jest bardzo ciężko, jest nieprzewidywalnie, a Timi jest ponad to, wystawia narty na wietrze, rozkłada ręce i po prostu leci tak daleko - stwierdził podopieczny Stefan Horngachera.

Sandro Pertile broni decyzji jury

Wspomniany lot poza 160 m stwarza pytanie, czy dopuszczenie Timiego Zajca do oddania skoku w takich warunkach nie było narażeniem zdrowia i życia słoweńskiego zawodnika. Do sprawy odniósł się dyrektor Pucharu Świata - Sandro Pertile. - Wiatr kręcił w tę i z powrotem. Było niewiele momentów, by zezwolić na skakanie. W dwóch przypadkach doszło do ekstremalnych sytuacji, w kontekście dwojga zawodników. Mam na myśli Japonkę Yuki Ito oraz Timiego Zajca ze Słowenii. Pojawiły się bardzo mocne porywy wiatru. Widziałem skok Timiego także w telewizji. Dało się zauważyć, że był bliski lądowania, kiedy silny podmuch wywindował go nad zeskok. Czegoś takiego nie da się przewidzieć - przyznał Włoch przed kamerą skijumping.pl.

- Mogę powiedzieć, że członkowie jury wywiązali się ze swoich zadań. I ponownie, czasami trzeba zaakceptować działania na granicy dopuszczalnych warunków. Podczas konkursowej serii miałem wrażenie, że nie mówimy o ekstremalnych warunkach, dlatego pozwoliliśmy skakać. Przyglądałem się każdej sekundzie konkursu, miałem podgląd na wiatr. Szczerze? Łatwo dyskutuje się, komentuje i krytykuje po fakcie, po zawodach. Zaczynasz konkurs w określonych warunkach i nigdy nie wiesz, co się wydarzy w ciągu najbliższych sekund czy minut. Twierdzę, że w tych warunkach zrobiliśmy wszystko, co się dało, zgodnie ze standardami bezpieczeństwa. Nie czuję, by było zbyt groźnie, by skakać, ale przytrafiły się dwa naprawdę długie skoki. Te zawody są już za nami i trzeba skupić się na sobotnich skokach - uciął temat.

Dodajmy, iż wspomniana rywalizacja drużyn mieszanych od początku rozgrywała się w mocno loteryjnych warunkach. Ich ofiarą padła m.in. aktualna brązowa medalistka olimpijska Nika Kriżnar, która wylądowała zaledwie na 82 m. Ostatecznie podjęto decyzję o rezygnacji z rozegrania serii finałowej. Zwycięstwo odniosła ekipa Norwegii przed Austrią oraz Niemcami.

źródło: RTV Slo/ sportschau.de/skijumping.pl/eurosport.tvn24.pl

(Łukasz Serba)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%