Niespełna doba pozostaje nam do pierwszej konkurencji MŚ w biathlonie w Pokljuce. Ta słoweńska miejscowość od lat zaprasza najlepszych biathlonistów, aby walczyli o punkty Pucharu Świata. Mistrzostwa zorganizuje jednak trzeci raz w historii. Czego polscy kibice mogą spodziewać się po startach reprezentacji Polski? Czy Monika Hojnisz-Staręga dogoniła formę i powalczy o drugi medal w karierze? - Sam jej powiedziałem, że pojedzie na mistrzostwa i będzie walczyć o wysokie miejsca - powiedział w rozmowie z nami Adam Kołodziejczyk, dyrektor sportowy w Polskim Związku Biathlonu.
?php>?php>
?php>
Miejsce sprawia problemy?php>
Pokljuka polskim kibicom może kojarzyć się dobrze. Chociażby dzięki temu, że ponad dwa lata temu na podium stanęła tam Monika Hojnisz-Staręga. Jednak dla wielu ekip rywalizacja w tej słoweńskiej miejscowości oznacza spore kłopoty logistyczne. Stadion i trasy położone są daleko od miasta. Zazwyczaj drużyny mieszkają w miejscowości Bled. To kilkanaście kilometrów od samej Pokljuki. Jak mówi nam dyrektor sportowy w Polskim Związku Biathlonu - Adam Kołodziejczyk - czasami trzeba liczyć się z trzydziesto-, czterdziestominutową podróżą na zawody.
?php>- Oczywiście są tam hotele na miejscu, ale w czasach bez pandemii, bardzo trudno było wykupić tam nocleg. Tylko niektórym udawało się zająć miejsca - tłumaczy Kołodziejczyk. Do tego wszystkiego dla zawodników sporym wzywaniem jest różnica wysokości. Jeśli ktoś mieszka w Bledzie, to nocuje na wysokości około 600 m n.p.m. Na trasach to już prawie 1500 m n.p.m. - My dawaliśmy sobie jednak z tym radę. Powiem jednak, że można było znaleźć w tym pewne plusy. Do startów na tej wysokości byliśmy przygotowani, a mieszkanie na niższej wysokości pomagało w regeneracji - mówi Adam Kołodziejczyk, który przez lata był także trenerem. Dodaje przy tym, że na tegoroczne mistrzostwa organizatorzy zmienili trochę trasy do rywalizacji. Zabraknie chociażby słynnych niebezpiecznych zjazdów.
?php>?php>
Trudne początki sezonu?php>
Przed rokiem na biathlonowe mistrzostwa nasza ekipa kobieca jechała ze sporym bagażem oczekiwań. Szczególnie dużo mówiono o Monice Hojnisz-Starędze, która przed zawodami w Anterselvie, regularnie znajdowała się w czołowej dziesiątce. Stąd pojawiały się nawet medalowe oczekiwania. We Włoszech było bardzo blisko podium, ale ostatecznie Monika musiała zadowolić się lokatami w ścisłej czołówce. W tym sezonie wszystko wygląda jednak zupełnie inaczej. Przez problemy zdrowotne w okresie przygotowawczym (w tym zakażenia koronawirusem), nasze biathlonistki nie weszły najlepiej w sezon. Monika kilkukrotnie opuszczała starty w Pucharze Świata, aby wrócić do formy. - Pierwszy raz udało nam się w okresie świąt zrobić zawodniczkom testy wydolnościowe i szczegółowe badania. One wykazały, że Monika jest w dobrej dyspozycji i powinna zajmować wysokie miejsca - przyznaje Kołodziejczyk.
?php>I kilka dni później Honisz-Staręga błysnęła w Oberhofie, kiedy zajęła szóste miejsce w biegu pościgowym. Do tego wszystkiego kilkanaście dni temu została mistrzynią Europy w Dusznikach-Zdroju. W jej ślady później Kamila Żuk, która po złoto sięgnęła w biegu pościgowym. To na pewno dodało im pewności siebie. - Moja trenerska filozofia zawsze była taka, że dobrze jest wystartować w mistrzostwach Europy. Zawodnik, który osiąga tam sukces, pokazuje sobie, że stać go na wiele. Otrzymuje sporo pozytywnej energii i wie, że sprostał wszelkim oczekiwaniom, jakie były wokół niego. Szczególnie, kiedy to wszystko dzieje się w Polsce - przyznaje dyrektor sportowy PZBiath.
?php>?php>
Hojnisz stać na wiele?php>
Trudno dzisiaj powiedzieć, czy którakolwiek z naszych zawodniczek wywalczy medal MŚ w biathlonie. Jeśli już, to najczęściej wśród ekspertów pada nazwisko Moniki Hojnisz-Staręgi. Dyrektor Kołodziejczyk mówił nam przed sezonem, że mimo kontuzji brązowa medalistka MŚ w biathlonie z 2013 roku, będzie gotowa na najważniejszą imprezę sezonu. - Jestem taką osobą, która posiłkuje się "szkiełkiem i okiem", czyli takimi naukowymi obserwacjami. Widziałem ją latem i później w trakcie sezonu. Sam jej powiedziałem, że pojedzie na mistrzostwa i będzie walczyć o wysokie miejsca, bo jej poziom jest jeden z najwyższych. Myślę, że powinna to na zawodach pokazać - twierdzi Kołodziejczyk.
?php>Mimo złotego medalu zdobytego na europejskim czempionacie, wciąż niepewne jest to, jak zaprezentuje się Kamila Żuk. Przed rokiem zawodniczka ta potrafiła zimą meldować w czołowej dziesiątce Pucharu Świata. W tym sezonie miewała problemy ze zdobyciem punktów. Jednak, jak zauważyli eksperci podcastu "Halo, tu zima", w Dusznikach-Zdroju Kamila pierwszy raz w karierze strzeliła na czysto. To może być przełom. - Nie mamy co oczekiwać, że ona będzie sięgała tutaj po te miejsca najwyższe, ale pozytywnego występu w Pokljuce, to już na pewno - stwierdził Radosław Kępys, dziennikarz "Formatu Sportowego" oraz "Sport.poinformowani.pl".
?php>Jarosław Gracka, dziennikarz Sportsinwinter.pl zwrócił też uwagę na to, że biathlon potrafi zaskakiwać. - Mistrzostwa w biathlonie bywają niespodziankogenne. Przypomnijcie sobie, że Monika Hojnisz-Staręga swój jedyny dotychczasowy medal zdobyła nie wtedy kiedy należała do czołówki światowej, tylko kiedy była młodą zawodniczką na dorobku, o nazwisku wcale nie głośniejszym niż obecnie Kamila Żuk. Przypomnimy sobie, że medale na mistrzostwach w biathlonie zdobywali na przykład tacy zawodnicy jak Bułgar Władimir Iliew, którzy nigdy wcześniej i nigdy później nie stawali na podium. Oczywiście nie ma co tutaj znowu co na jakiś medal Kamili się napalać, natomiast trzeba przyznać, że na tej fali może jakąś życiówkę wykręcić - stwierdził Gracka.
?php>?php>
Kobiety i długo, długo nic?php>
Adam Kołodziejczyk jeszcze rok temu był trenerem polskich biathlonistów. Przez dwa lata jego pracy można było zauważyć postęp w wykonaniu jego podopiecznych. Szczególnie w pierwszym sezonie. Przed rokiem nie było wyraźnej poprawy, ale za to na mistrzostwach świata dobrze prezentował się Grzegorz Guzik, a Andrzej Nędza-Kubiniec i Łukasz Szczurek zameldowali się na punktowanych lokatach. Po sezonie zatrudniono jednak nowego szkoleniowca. Został nim Norweg Anders Bratli. Niestety, panowie tej zimy nie prezentują jednak dobrej formy. - Wydawało nam się, że nowy trener przynajmniej podtrzyma poziom z poprzednich lat, ale niestety na razie to się nie udało. Przed nami teraz mistrzostwa świata i zobaczymy, jak to się tam ułoży - mówi Kołodziejczyk.
?php>Szczegółowy program MŚ w biathlonie można znaleźć tutaj.
?php>Więcej o MŚ w Pokljuce znajdziecie klikając poniżej:
?php>?php>Źródło: Informacja własna
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz