?php>
Ma 18 lat, uczył się skakać w Ljubnie, gdzie o gwiazdach nie słyszano już dawno, choć zapowiada się na to, że dopiero będzie słychać, a na początku lutego wygrał swój pierwszy konkurs Pucharu Świata, robiąc to jako jeden z najmłodszych skoczków w historii. To chłopak, którego nie nazwiemy nowym Prevcem, czy Peterką, a po prostu Timim Zajcem.
?php>Romantyczny klub spod znaku bitcoina
?php>SSK Ljubno BTC nie należy do legendarnych klubów narciarskich na świecie. Nawet w kraju nie jest czołowym źródłem wychowywania zawodników, którzy stanowiliby o jego sile w zawodach najwyższej rangi. Niech poświadczy o tym fakt, że pierwszym jego zawodnikiem, który zdobył punkty Pucharu Świata był Primoż Pikl. Jego historia jest swoją drogą całkiem ciekawa - jak pisał Miha Simnovec dla delo.si, Pikl pracuje dziś przy produkcji nart w firmie fluege.de, która za jego sprawą pomaga byłemu klubowi Słoweńca. Dlatego są w nim idealne warunki treningowe, a w jego funkcjonowanie spore pieniądze wkłada firma BTC - działający w branży kryptowalut sponsor m.in. największego centrum handlowego w Słowenii.
?php>O klubie nie można jednak powiedzieć, że nie ma fundamentów historycznych. W końcu został założony w 1973 roku. Rozwijał się mimo wszystko bardzo wolno i stopniowo. Tak naprawdę do najnowszych czasów w jego historii nie było spektakularnych sukcesów, ani wielkich tradycji. Był klub, a jeszcze nieco przed nim skocznia - obiekt Logarska Dolina z 1952 roku, dziś o rozmiarze 94 metrów. Jego rekordzistą jest Žak Mogel - jeden z zawodników, których nazwiemy nową falą w słoweńskich skokach. Nową falą kształtowaną między innymi tutaj, bo Mogel jest jednym z członków drużyny z Ljubna.
?php>Za obecny rozwój i być może przyszły sukces zawodników SSK Ljubno BTC odpowiadają przede wszystkim dwaj trenerzy - Miha Sušnik i Tomaž Murko. To oni przepracowali z juniorami ostatnich parę lat, kształtując, jak się okazuje nie tylko kadrę klubową. Co prawda o mistrzostwach świata przyznanych Planicy na 2023 rok mówi się w Słowenii po cichu, to coraz częściej Sušnik, czy trener narodowej reprezentacji Gorazd Bertoncelj będą musieli powoli przyznawać, że przyszłość skoków tego kraju idzie w dobrym kierunku, a została ukształtowana właśnie przez Ljubno i osobę Bertoncelja, który tych skoczków przejmował najpierw do kadr młodzieżowych i zaplecza, a teraz wdraża pomału do świata seniorskiego skakania. W końcu w klubie poza zawodnikami, którzy stale przebijają się przez struktury słoweńskiego szkolenia skoczków, jest tu także kolejna grupa 10-15 zawodników i zawodniczek, czekających na swoją szansę.
?php>Od zawsze najlepszy. Idzie młodość
?php>Miha Sušnik na pytania o stworzenie reprezentacji narodowej z jego zawodników może wciąż odpowiadać uśmiechem. Gdy tak się stanie, będzie go używał, ale w innym odcieniu. Odcieniu dumy, jaki na pewno pojawia się u niego po tym, gdy widzi, co wyczynia bohater tego artykułu, a jego podopieczny - Timi Zajc.
?php>- Już wiele lat temu o nim słyszałem, nawet nie pamiętam kiedy dokładnie. Wielu trenerów wspominało mi, że idzie młody, ale bardzo utalentowany zawodnik. Był mistrzem kraju we wszystkich kategoriach, od zawsze najlepszy - tak Timiego Zajca opisuje w rozmowie z naszym portalem dziennikarz slovenskenovice.si Miha Simnovec. To charakterystyka przyszłego mistrza, takiego książkowego.
?php>Gdy spojrzymy na to, jak Timi zaczynał swoją karierę, uznamy to za zupełnie kosmiczny wystrzał młodzieńczej fantazji. Sezon 2015/2016 - 2 miejsca w 4-5 "10" Pucharu Kontynentalnego. Zwyczajne, każdy przez to przechodzi. Coś zaczyna się dziać po roku - ten sam cykl i 4 starty: miejsca 17, 10, 11 i jedna dyskwalifikacja. Zapowiada się coraz lepiej. Ale prawdziwy wystrzał przychodzi w Erzurum podczas olimpijskiego festiwalu młodzieży - tam młody Słoweniec zdobywa aż 3 złote medale. W drużynie, mikście i indywidualnie. Wygrywa tyle, ile było do wygrania.
?php>Po takich sukcesach Zajc tylko się napędza. Zajmuje 4 miejsce w klasyfikacji generalnej Letniego Pucharu Kontynentalnego, wygrywając konkurs w Trondheim i 4-krotnie stając na podium. To sprawia, że Goran Janus decyduje się rzucić go na głębszą wodę. Timi zadebiutuje w Pucharze Świata.
?php>Szaleństwo
?php>Co ciekawe jego debiut dokona się, a raczej miał się dokonać w Polsce. Słoweniec trafił na pierwszą inaugurację Pucharu Świata w Wiśle, gdzie jechał pewnie ze sporymi nadziejami. Nieźle prezentował się w oficjalnych treningach, ale gdy przyszło do skoku kwalifikacyjnego wszystko poszło nie tak. Zajc został zdyskwalifikowany jeszcze przed oddaniem próby i zrezygnowany zjechał wyciągiem na dół. Musiał sobie wtedy obiecać, że jeszcze tu wróci.
?php>Mimo dyskwalifikacji wystąpił na Malince jeszcze w sobotę podczas konkursu drużynowego, w którym Słoweńcy zajęli 6 miejsce. Prawdziwym debiutem i jednocześnie najlepszym wynikiem w jego pierwszym sezonie startów w elicie było 12 miejsce w Niżnym Tagile. W tej kampanii punktował jeszcze 8 razy. Zadebiutował także na igrzyskach olimpijskich, gdy zajął 33 miejsce na normalnej skoczni w Pjongczangu. To wszystko było jednak ciszą przed burzą. A raczej przed szaleństwem.
?php>Po kolejnym udanym sezonie letnim (13 miejsce w klasyfikacji generalnej Letniego Grand Prix w 5 startach) przyszedł czas na powrót do skakania na śniegu i kolejną wizytę w Wiśle. Tym razem okupioną na tamten czas życiowym rezultatem - 5 pozycją w konkursie indywidualnym. To zapowiadało, że Zajc może powalczyć nawet z najlepszymi. W kolejnych startach trzymał wysoki poziom i regularnie punktował - do zawodów w Zakopanem z "30" wypadł tylko w Bischofshofen. Potem zaczął szaleć.
?php>7 miejsce w Zakopanem. Od tego się zaczęło, choć to był po prostu solidny wynik. Z szansą na to, żeby się trochę rozwinął. Przyszło Sapporo. Wielkomiejskie, specyficzne, ale jakże dla Słoweńca szczęśliwe. Najpierw nie wytrzymał presji po szansie na podium w pierwszym konkursie, w którym ostatecznie skończył 6. To oznaczało jednak, że w porannych zmaganiach znów je zaatakuje. Tym razem dużo skuteczniej - przegrał tylko z Austriakiem Stefanem Kraftem. Wtedy usłyszał, że pojedzie do Oberstdorfu na pierwsze w życiu loty.
?php>Vesele novice. Innauer się nie mylił
?php>To miał być zwykły debiut. Zapoznanie z nowym doświadczeniem. Ale od pierwszych skoków było widać, że to właśnie na obiekcie imienia Heiniego Klopfera będzie szansa na spełnienie przepowiedni Toniego Innauera z Turnieju Czterech Skoczni, gdy słynny Austriak mówił o Zajcu jako o świetnym techniku, który kiedyś będzie walczył o zwycięstwa.
?php>Kiedyś przyszło dokładnie 1 lutego. Vesele novice - 220 i 233,5 metra. Zwycięstwo przed Dawidem Kubackim i Markusem Eisenbichlerem. Mimo że kolejne starty były nieco gorsze, to i tak zawodnik z Ljubna mógł być już więcej niż zadowolony. Osiągnął swoje marzenie szybciej, niż mógł to sobie wyobrazić. W kraju z młodego nikogo staje się młodym... kimś. Witają go po powrocie, ściskają, gratulują, cieszą się wraz z nim. W końcu nie mieli takiej pociechy od czasu wystrzału braci Prevc.
?php>Zajc zachowuje jednak spokój. Rezygnuje z konkursów w Lahti na rzecz pozostania w kraju. Przede wszystkim spokojnego treningu pod kątem mistrzostw świata, ale właśnie... Gdzie? A no, w Ljubnie. Szybko można połączyć kropki i uzmysłowić sobie, że Timi pojawił się tam także jako honorowy gość organizowanego akurat w tym terminie Pucharu Świata kobiet. To zobowiązania sponsorskie, ale także klubowe.
?php>Zajcomania?
?php>Po powrocie do skakania w Pucharze Świata, co wydarzy się już w Willingen, Timi Zajc już nie będzie młodym gniewnym. Będzie przede wszystkim kimś, kto może namieszać, zwłaszcza w Seefeld. To będzie jego debiut na mistrzostwach świata, tych seniorskich, bo na juniorskie do Lahti się nie wybrał. Będzie szansą, nadzieją i tematem dyskusji.
?php>Słoweńcy nie mają jednak ochoty na "zajcomanię". Jeszcze nie. - Po wygranej stał się rozpoznawalny, ale jeszcze po podium w Sapporo nie był tak traktowany - mówi Miha Simnovec. - Ludzie tutaj po prostu cieszą się, że znów mamy zwycięzcę.
?php>Jesteśmy świadkami narodzin zawodnika, który może stać się wielkim. Wszystko zależy od jego psychiki, zdrowia, ale i rozwoju. Patrząc na dotychczasową karierę, wydaje się jednak, że w jego przypadku wiele może się udać. Najbliższe tygodnie odpowiedzą nam na pytanie, czy ten 18-latek dorósł do ogromnych sukcesów już teraz. Czasu na nie będzie jednak bardzo dużo. A więc i pracy w trwającym już około 4 lat projekcie z Gorazdem Bertonceljem. Zajc tworzy przyszłość skoków, na którą już niedługo będzie patrzeć z jeszcze większym zafascynowaniem niż teraz. Jeszcze latem mówił nam w Wiśle, że jego celem będą regularne wyjazdy na zawody Pucharu Świata. Teraz musiał je pozmieniać - na mniej młode, a bardziej szalone. Chociaż to mu chyba nie przeszkadza.
?php>Źródło: delo.si/slovenskienovice.si/fis-ski.com/ssk-ljubno-btc.si/informacja własna
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz