Mistrzyni olimpijska w sprincie z 2014 roku, pięciokrotna mistrzyni świata oraz trzykrotna zdobywczyni małej Kryształowej Kuli za sprint - to niektóre z sukcesów Maiken Caspersen Falli. Na MŚ w Oberstdorfie udało jej się wywalczyć srebrny medal w swojej koronnej konkurencji. Jednak wszystko mogło skończyć się zupełnie inaczej...
?php>?php>
?php>
Falla miała ambitne plany na sezon 2020/2021. Zależało jej na dobrej pozycji w klasyfikacji generalnej i medalu MŚ. W pewnym momencie była jednak o krok od zrezygnowania z rywalizacji.
?php>- W październiku nic nie działało. Mój organizm nie chciał trenować, byłam bez sił. Mój lekarz myślał, że jestem chora na COVID, ale badania niczego nie wykazały. Nadal chciałam trzymać się mojego celu na mistrzostwa, unikając przy tym startów w Pucharze Świata. Przyczyniły się do tego pandemia oraz mój słaby stan fizyczny. W tym okresie byłam bliska przerwania sezonu - powiedziała Norweżka.
?php>Falla była nieobecna na wszystkich zawodach Pucharu Świata w listopadzie i grudniu. Zawodniczka pozostawała jednak spokojna i cierpliwa, mając nadzieję na poprawę formy w dalszej części sezonu.
?php>?php>
I w końcu się udało?php>
Zwieńczeniem ciężkiego sezonu dla zawodniczki było srebro MŚ w Oberstdorfie. Podczas sprintu w stylu klasycznym uległa jedynie Szwedce, Jonnie Sundling.
?php>- Tego dnia dałam z siebie wszystko i nie wiem jak udało mi się wywalczyć taki wynik. Dobrze zrobiłam, że nie przerywałam wszystkiego w październiku i dobrze, że odpuściłam wcześniejsze zawody. To, co zdarzyło mi się w zeszłym sezonie, przyda mi się również w przyszłości. Myślę, że trochę za mocno naciskałam latem 2020 roku i tym razem, z moimi trenerami, skupimy się na jakości, a nie ilości ćwiczeń - podsumowała doświadczona Norweżka.
?php>Źródło: ski-nordique.net
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz