Nie ulega wątpliwości, że miniona zima zostanie szybko zapomniana przez czołowego skoczka, Andreasa Wellingera. 24-latek przez ostatnie miesiące borykał się z kontuzjami, a koronawirus skutecznie pokrzyżował jego plany powrotu do rywalizacji sportowej.
?php>Kiedy wszystko wskazywało na to, że mistrz olimpijski z Pjongczangu wyleczył kontuzję, niespodziewanie pojawiła się kolejna. Podczas wakacyjnego pobytu w Australii niemiecki skoczek złamał obojczyk. Samym wyjazdem wzbudził sporo kontrowersji, bowiem jego podróż rozpoczęła się w momencie wybuchu pandemii koronawirusa na świecie.
?php>- Kontuzja w Australii była spowodowana z mojej winy. Przez te wszystkie ograniczenia z powodu pandemii nie mogłem za wiele zrobić - mówił podopieczny Stefana Horngachera. W przyszłym roku Oberstdorf będzie gospodarzem Mistrzostw Świata w narciarstwie klasycznym. Mimo to, skoczek głodny skakania po tak długiej przerwie z pewnym dystansem patrzy na kolejny sezon. Uważa, że pandemia może w znacznym stopniu wpłynąć na rywalizację. Według niego nic nie jest pewne.
?php>Pomimo przeciwstawności losu Wellinger jest zadowolony z procesu leczenia. - Nie sądziłem, że powrót do zdrowia nastąpi tak szybko. - dodał.
?php>Drużynowy mistrz olimpijski z 2014 roku był leczony w austriackim ośrodku rehabilitacyjnym w Thalgau.
?php>- Nie ma takiego drugiego miejsca w Europie. Nauczyłem się rzeczy, które pomogą mi uporać się z kontuzjami w przyszłości. Teraz muszę dać z siebie wszystko, aby zakwalifikować się do Kadry Narodowej - podsumował niemiecki skoczek.
?php>Źródło:spox.com / informacja własna
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz