Mistrz olimpijski z Vancouver trafił do szpitala. Jego życie było zagrożone

fot. M. Rudzińska

Niepokojące wieści dotarły do nas ostatnio z Norwegii. Jak informują tamtejsze media mistrz olimpijski z Vancouver w sprincie drużynowym, Oystein Pettersen, trafił do szpitala po tym jak podczas jazdy na rowerze doznał krwotoku podpajęczynówkowego.

fot. M. Rudzińska

Oystein Pettersen przez wiele lat startował w zawodach Pucharu Świata, ale nie osiągał tam spektakularnych wyników, pięciokrotnie plasując się na podium w sprintach. Do jego największych sukcesów można bez wątpienia zaliczyć złoty medal wywalczony w Vancouver w sprincie drużynowym wspólnie z Petterem Northugiem. Po tym triumfie Norweg nie zbliżył się już do wielkich wyników i trzy lata później zakończył karierę.

38-latek po pożegnaniu się z zawodami Pucharu Świata nie odwiesił jednak nart na kołek, bowiem skupił się na startach w maratonach narciarskich z cyklu Visma Ski Classics, gdzie kilka razy stawał na podium prestiżowych imprez i realizował się w swojej nowej pasji.

Niedawno z Norwegii dotarły jednak niepokojący wieści na temat Pettersena. Sportowiec podczas jednego z treningów na rowerze zaczął odczuwać silny ból i w drodze powrotnej do domu wezwał lekarza, a następnie po wstępnych badaniach trafił do szpitala. – Poczułem potężny ból głowy. Miałem wrażenie jakby ktoś mnie postrzelił – opowiadał Norweg.

Dokładne badania wykazały, że u biegacza doszło do niezwykle groźnego krwotoku podpajęczynówkowego, który na szczęście nie zagrażał jego życiu. Norweg miał dużo szczęścia, gdyż od 20 do 40% pacjentów z tego typu krwotokiem umiera przed dotarciem do szpitala. Po kilku dniach na obserwacji Pettersen został wypisany ze szpitala. – Wielu tego nie przeżyje, a ci, którzy przeżyją, mogą mieć poważne komplikacje. Ja miałem po prostu szczęście – mówił cytowany przez VG.

Źródło: VG