Zamknij

Michał Skowron. Uśmiechnięty, przebojowy i ambitny. "Zawsze wygrywać - to jest mój cel"

21:37, 01.11.2020 Mateusz Wasiewski
Skomentuj

W sobotę na profilu naszym instagramowym odbyło się Q&A z polskim biegaczem Michałem Skowronem. Podopieczny Lukasa Bauera w świetnym stylu udzielił odpowiedzi na 20 pytań obserwatorów. Przedstawiamy kilka z nich. Polecamy zapoznać się z całością, która znajduje się na naszym Instagramie w "wyróżnionych relacjach". Tam nasi czytelnicy będą mogli m.in. poznać odpowiedzi na te nieco "luźniejsze" pytania, a jednocześnie dostarczyć sobie dużo pozytywnej energii.

fot. Archiwum prywatne Michała Skowrona

Q: Jakie są Twoje plany i cele na ten sezon?

A: Moje plany to wiadomo - wystartować w Pucharze Świata. W tym roku nie tylko raz, nie dwa, nie zadebiutować, nie zdobywać doświadczenie, ale już startować regularnie. Pierwszym celem jest wystartowanie na PŚ w popularnej Ruce. Potem automatycznie w Lillehammer. Nie będzie to łatwe, bo będę musiał walczyć z kolegami z drużyny, ale zobaczymy, może się uda. Później oczywiście główny cel to MŚ u-23, które nie wiadomo gdzie się w ogóle odbędą, także to jest temat jeszcze do końca niezamknięty. Ja jestem jednak otwarty na każdą propozycję. Jak dla mnie to może się odbyć nawet w RPA, byleby był śnieg i dobre trasy. Wtedy będzie wszystko w porządku. A reszta - dawać z siebie 100%, z resztą jak zawsze. Kto przyjeżdża na zawody i daje z siebie 90%? Zawsze wygrywać - to jest mój cel.

Q: Co najbardziej motywuje Cię do biegania?

A: Nie ma tak, że mnie coś tam chyba motywuje. Ja po prostu uwielbiam biegać na nartach. Ja biegam odkąd się urodziłem. Biegałem na nartach, zanim zacząłem chodzić. Tak mi się wydaje, że motywuje mnie wszystko, co związane ze sportem. Najbardziej chyba jednak osiągnięcia. One są skutkiem ciężkiej pracy.

Q: Jak się utrzymujesz z biegania? Masz sponsorów?

A: Jak się utrzymuję z biegów narciarskich? Niekoniecznie dobrze. Nie zarabiam dużo pieniędzy z biegów. Mogę natomiast od jakiegoś czasu pobierać stypendium z różnych instytucji. Jedną z nich jest np. uczelnia - Akademia Wychowania Fizycznego w Katowicach. Sponsora nie mam. Chętnie bym takiego przyjął. Byłbym tym zainteresowany. (Autopromocja Michała na naszym profilu instagramowym przyp.red.).

Q: Gdyby nie bieganie, to co?

A: Gdyby nie biegi narciarskie, pewnie zostałbym piłkarzem ręcznym albo aktorem.

Q: Ulubiona piosenka do tupania nóżką?

A: "Uptown funk" Bruno Marsa.

Q: Co jest Twoim zdaniem najważniejsze w technice łyżwowej?

A: W technice łyżwowej według mnie najważniejsze jest tylko to, aby biec jak najszybciej. Można biec ładnie, długo, ślicznie, dostojnie, ale można być przy tym ostatnim. Najważniejsze jest to, żeby wygrać i nieważne, jak to wygląda.

Q: Z czego jesteś najbardziej dumny?

A: Najbardziej chyba dumny jestem z tego, że po tylu latach trenowania nie utraciłem tego zadowolenia biegami narciarskimi. Jeżeli oddajesz siebie w stu procentach, chcesz być bardziej profesjonalny, czasami uśmiech z twarzy znika. Narty potrafią zbrzydnąć. Też sobie czasami myślę, że za rok tak naprawdę może mnie w kadrze nie być i wtedy ten cały czar pryśnie. Ten cały profesjonalizm, ta praca, którą wykonałem, może pójść na marne, bo nie wiadomo, co się stanie. Jednak miłość do tych nart zawsze zostanie i chyba o to też w tym wszystkim chodzi. Na początku zawsze trzeba te narty kochać i to jest taka moja myśl.

Q: Lukas Bauer czy poprzedni trener?

A: To pytanie z pozoru wydaje się trudne, ale tak naprawdę nie jest. W swojej karierze nie miałem tak naprawdę wielu trenerów, choć mogę naliczyć kilku, którzy coś mi dali od siebie, prowadzili mnie. Wiadomo, według mnie niektórzy będą lepsi, niektórzy będą gorsi, ale każdy coś mi od siebie dał. Nie mogę powiedzieć, że do jakiegoś trenera wracam ze złą myślą, bo tak nie jest. Za czasów każdego trenera, jakikolwiek ze mną pracował, dowiedziałem się czegoś nowego. Nieważne, jakie nazwisko mi ktoś przytoczy, zawsze coś powiem, że o - np. ten mi dał możliwość świetnego zjeżdżania i dzięki temu zyskałem sekundy na trasie. Tak wracam do poprzedniego trenera. Moim poprzednim trenerem był Janusz Krężelok. Dzięki niemu tak naprawdę lepiej zacząłem się zachowywać na trasie sprintu. On też był świetnym sprinterem swego czasu. On mi dał właśnie umiejętność poruszania się na zakrętach, pokonywania podbiegów, przepłaszczeń. Byłem bardziej zwinny i zorganizowany. Czy obecny trener, czy poprzedni? Obecny. Mogę wyjaśnić to w taki sposób - miałem taką możliwość już na początku sezonu, żeby zmienić grupę. Mieliśmy zebranie w grupie na Skype. Nie musieliśmy wcale pracować z trenerem Lukasem. Dał nam tą możliwość, żeby współpracować z innym trenerem, ale wszyscy wybraliśmy trenera Lukasa. Zaufaliśmy mu i to idzie w dobrą stronę. Wszyscy jesteśmy w całej grupie zadowoleni z dotychczasowej pracy. Chcemy to kontynuować. Myślę, że gdybym chciał w tym momencie trenować z innym szkoleniowcem, to po prostu już by mnie w tej grupie nie było.

Q: Ile średnio minut treningowych wychodzi Ci w tygodniu?

A: W październiku wyszło nam ok. 60 godzin, więc to trochę mało. Wyszło by nam więcej, gdybyśmy nie mieli teraz wolnego. Tygodniowo na obozach wychodzi nam ok. 24 godzin (wersja muzyczna na Instagramie przyp.red.).

Q: Ulubiona dyscyplina sportu? Oczywiście z wyjątkiem biegów narciarskich.

A: Gdyby nie biegi narciarskie, to zapewne zostałbym piłkarzem ręcznym ze względu na moją mamę, która kiedyś piłkę ręczną trenowała. Aktualnie dyscyplina, jaką zazwyczaj chętnie oglądam poza biegami i śledzę jej rezultaty, to jest oczywiście piłka nożna, nie ukrywam. Piłkę ręczną oglądam rzadko. Pewnie też ze względu na to, że jest mało relacji w telewizji. Piłka nożna dla tego, że jestem wiernym fanem klubu Juventus F.C. Zawsze śledzę ich wyniki i oglądam mecze. Uwielbiam również Kanał Sportowy. Tam też bardzo dużo mówią o piłce nożnej.

Q: Jakie są Twoje cele i marzenia?

A: Można by to podzielić i mówić o tym cały dzień tak naprawdę. Cele sportowe to jak najlepsze wyniki na Igrzyskach Olimpijskich i Mistrzostwach Świata. To jest troszeczkę banalne, ale nie ma takiego zawodnika, który by nie miał takich marzeń. Marzenia są zawsze nieosiągalne. Trzeba je w jakiś sposób realizować i to właśnie robię. A cele takie życiowe? Mieć domek w Jakuszycach, czas, żeby zawsze móc wyjść pobiegać.

Źródło: Instagram

(Mateusz Wasiewski)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%