fot. Mateusz Król?php>
?php>
Michala Doleżala można śmiało ogłosić najszczęśliwszym dziś obywatelem Republiki Czeskiej. Jego podopieczni, polscy skoczkowie narciarscy, zajęli cztery czołowe miejsca w konkursie Letniej Grand Prix w Wiśle. Co ciekawe, trener powiedział na konferencji prasowej, że... nasi zawodnicy nie pokazali jeszcze wszystkiego, co potrafią.?php>
?php>
Dla czeskiego szkoleniowca to drugi sezon letni spędzony na stanowisku głównego trenera Polaków. Poprzedni został okraszony triumfem Dawida Kubackiego w klasyfikacji generalnej Letniego Grand Prix. W roku 2020 cykl składa się jedynie z konkursów w Wiśle, a stawka jest uboższa w niektóre nazwiska należące do szerokiej światowej czołówki. Nie umniejsza to jednak sukcesowi polskiej ekipy, a ta - jak zaznaczył Doleżal - funkcjonuje bez zarzutu:?php>
?php>
- To potwierdzenie tego, że wszyscy idziemy w dobrym kierunku, tą samą drogą. Wszyscy dzięki temu ufają w moje metody. Cieszę się też, że uniknęliśmy dyskwalifikacji, za to dziękuję całej ekipie odpowiedzialnej za sprzęt - powiedział Czech.?php>
?php>
Pomimo pozornie perfekcyjnego dla Polaków konkursu, trener nie uniknął wskazania drobnych mankamentów. Stwierdził, że to błąd popełniony na progu spowodował, że Kamil Stoch stracił szanse na zwycięstwo:?php>
?php>
- Kamil spóźnił skok za pierwszym razem, zabrakło mu nieco rotacji. W drugiej próbie się skoncentrował i wyszło to zdecydowanie lepiej - dodał trener Biało-Czerwonych.?php>
?php>
?php>
?php>
?php>
?php>
?php>
Z Wisły dla Sportsinwinter.pl
?php>Mateusz Król
?php>
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz