Henrik Kristoffersen miał po Marcelu Hirscherze zostać nowym dominatorem w narciarstwie alpejskim. Niemniej zawodnik, który może w slalomie i gigancie wygrywać z każdym, na razie nie spełnił do końca pokładanych w nim nadziei. Okazało się, iż powodem tego są m. in. problemy sprzętowe.
?php>?php>
?php>
fot. Janis Blaus via flickr.com?php>
Kristoffersen w Chamonix znów jednak był sobą i w świetnym stylu wygrał niedzielny slalom. Okazuje się, że wtedy dopiero sprzęt właściwie zadziałał. - Do tej pory to był trudny sezon. Zmagaliśmy się z konfiguracją na oblodzonym śniegu przez cały styczeń. Dopiero w Chamonix była ona właściwa - powiedział norweskim mediom Henrik. Norweg spodziewał się większych problemów w drugim przejeździe, które jednak nie nastąpiły. - Właściwie spodziewałem się, że w drugim przejeździe było gorzej. A wszystko zadziałało - skomentował Kristoffersen swój sukces.
?php>Kristoffersen nie kryje też, iż do tej pory jeździł wyjątkowo sfrustrowany. - To męczące psychicznie, kiedy czujesz, że jeździsz dobrze, ale twój sprzęt nie działa. Wtedy też technika staje się zła - nie bez racji dowodził mistrz świata w gigancie. Frustracje zawodnika jednak opuszczają, kiedy przychodzą sukcesy. A Henrik w najlepszej formie budzi podziw ekspertów. Jeden z największych alpejczyków wszech czasów, rodak naszego bohatera Kjetil Andre Aamodt (dla przypomnienia - czterokrotny mistrz olimpijski i pięciokrotny mistrz świata) nie krył podziwu. - W tym ciele jest maszyna do zwyciężania - skomentował Aamodt, który dla Kristoffersena zawsze był idolem.
?php>źrodło: nrk.no
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz