Wydaje się, że każda dyscyplina sportu po okresie stagnacji potrzebuje swojego lokalnego bohatera. Motoru napędowego, który pozwoli zainteresować często niszową w kraju dyscypliną szerokie masy i zagospodarować cząstkę ukrytego patriotyzmu. Ten w końcu nie polega tylko na wypełnianiu swoich obowiązków względem państwa, obywatel oczekuje też wzbudzenia w samym sobie poczucia dumy. A kto, jak nie sportowiec, dumnie noszący na plastronie czy koszulce godło Ojczyzny, potrafi to zrobić wyjątkowo udanie?
?php>?php>
?php>
fot. M. Król?php>
Ciekawym przypadkiem szczególne rozumianej państwowości na przestrzeni wieków była - i jest do dziś - Francja. To tam w końcówce XVIII wieku rozpoczęła się Wielka Rewolucja, która w konsekwencji doprowadziła do zmian społecznych i kryzysu monarchii. Ludzie mieli wrażenie, że każdy z nich jest w stanie decydować o sobie i przyszłości kraju, w którym żyje i żaden dyktat nie ma prawa odebrać im tego przywileju. Dziś Francuzi o skrajnych poglądach, ubrani w żółte kamizelki, chcą doprowadzić do należnych, ich zdaniem, zmian w prawie podatkowym i migracyjnym poprzez podobnego rodzaju masowe protesty. Rolą osoby piszącej o sporcie nie jest, co naturalne, ocena wydarzeń socjologicznych. Nie można jednak oprzeć się wrażeniu, że jedynym ogniwem łączącym obecnie tamtejsze władze z protestującymi są osoby dokonujące rewolucji innego rodzaju - rewolucji sportowej. One też, nadspodziewanie często, ubrane są na żółto...
?php>Zmieńmy nieco kolejność ideałów francuskich rewolucjonistów i przyjrzyjmy się najwybitniejszemu medaliście tej dekady, którego od przyszłego sezonu zimowego - niestety - już nie zobaczymy na biathlonowych trasach.
?php>Oddajmy czytelniczy pokłon Martinowi Fourcade`owi.
?php>?php>
Braterstwo?php>
- Fourcade znowu na podium! Chodźcie oglądać!
?php>- A który? Młodszy czy starszy?
?php>Taki dialog mógł dość często padać w domach we Francji wśród rodzin szczególnie zainteresowanych sportami zimowymi. Na przełomie dwóch pierwszych dekad tego wieku i Simon, i Martin - utalentowani biathloniści z Perpignan - byli stałymi gośćmi szerokiej czołówki Pucharu Świata. Prym wiedli wówczas Norwegowie (Bjoerndalen starzał się wyjątkowo wolno i dostojnie), Rosjanie i Niemcy, za sprawą Bergmana i Ferriego do czuba tabeli starali się dobijać Szwedzi, a swoje ostatnie dobre sezony zaliczał też nasz rodak - Tomasz Sikora.
?php>?php>
?php>
Simon Fourcade, brat Martina (fot. Jacques Mignerey)?php>
O Francuzach nie można natomiast było powiedzieć, że są jakimiś outsiderami, jednak zakończenie kariery przez Raphaela Poiree w 2007 roku pozostawiło pewną lukę. Pojedynczym zawodnikom zdarzało się wygrywać pojedyncze zawody PŚ i zdobywać medale wielkich imprez, ale nie można było tego przyjmować za pewnik. Simon jako pewny członek kadry zajął w ciągu kariery 9 indywidualnych miejsc na podium, ale nigdy tego najwyższego. Karierę zakończył dość szybko, 4 lata temu, a zapowiadał się na całkiem dobrego zawodnika. Brak genu zwycięzcy? Niekoniecznie. Ten przecież przekazywany jest więzami krwi - a jego młodszy brat Martin już od pierwszego pełnego sezonu zimowego miał w sobie pewną iskrę...
?php>?php>
Wolność?php>
4,5,6,7,8 miejsca zdobyte indywidualnie - okres przedolimpijski sezonu 2009/10 i rezultaty Martina to niemal odbicie kariery Simona. Brakowało tylko podium, nie mówiąc o zwycięstwie. Obaj bracia poznali smak najlepszej trójki tylko podczas styczniowej sztafety w Oberhofie, gdzie Martin na ostatniej pętli dał się wyprzedzić Bjoerndalenowi. Osobie szykowanej na następcę gwiazd mogło to psychicznie przeszkodzić. Wydaje się jednak, że tylko wzmocniło.
?php>22-letni wówczas Martin wyruszał na Igrzyska Olimpijskie do Vancouver bez w pełni sprecyzowanych celów - chciał po prostu wypaść jak najlepiej. Po cichu prawdopodobnie liczył na przełamanie nieciekawej passy i na uwolnienie od klątwy. I stało się, w ostatniej indywidualnej konkurencji Martin Fourcade zgarnął srebrny krążek, pomimo mozolnego odrabiania strat po pierwszym strzelaniu. Bohaterem francuskich biathlonowych mediów był wtedy jednak mistrz olimpijski w sprincie, Vincent Jay. Po powrocie do Europy wszystko się jednak zmieniło... Trzy zwycięstwa z rzędu i jedno trzecie miejsce, ostatecznie piątem miejsce w klasyfikacji generalnej i Mała Kryształowa Kula za biegi pościgowe. A to był dopiero pierwszy pełny sezon Fourcade`a w gronie najlepszych.
?php>?php>
?php>
fot. gettyimages.com/Alexander Hassenstein?php>
Kolejnej zimy Fourcade przekroczył barierę 1000 punktów PŚ, co dało mu trzecie miejsce w generalce, ale, co najważniejsze, doczekał się pierwszego złotego medalu wielkiej imprezy. Złoto w biegu pościgowym podczas Mistrzostw Świata w Chanty-Mansijsku było dopiero początkiem triumfów.
?php>Od tamtej imprezy Fourcade przywoził co najmniej jeden złoty medal z każdego globalnego czempionatu i Igrzysk, z wyjątkiem 2019 roku i MŚ w Oestersund. Był nie do powstrzymania, esencją biathlonowej wolności i pogoni za sukcesem.
?php>?php>
Równość?php>
Siedem Kryształowych Kul z rzędu - patrząc na listę z wynikami w klasyfikacjach generalnych Pucharu Świata ciężko odmówić Fourcade`owi braku równości, stabilizacji, traktowania każdego sezonu poważnie. Doprowadzanie własnego organizmu na sam szczyt wydolności nieprzerwanie co zimę może skutkować podatnością na urazy, lecz Martin szczęśliwie je omijał.
?php>Nie brakowało nawet głosów mówiących o tym, że Francuza stać na rozwijanie serii i dobicie do dziesięciu trofeów z rzędu. Patrząc nawet szerzej niż tylko na historię sportów zimowych, ciężko znaleźć kogoś, kto osiągnąłby aż tyle.
?php>?php>
Za wcześnie na śmierć!?php>
Dopiero w sezonie 2018/2019 Martina dopadł lekki kryzys. Nie można mówić, że prezentował się tragicznie, jednak miejsca w drugiej dziesiątce i częste wpadki na strzelnicy, dotąd niespotykane, to nie to, czego oczekiwali Francuzi od jednego z ich narodowych dóbr. Przed kolejnym sezonem mówiło się nawet o ewentualnym rozbracie Fourcade`a z dyscypliną.
?php>Martin przetrwał jednak kryzys.
?php>Ubiegły sezon to walka do samego końca z Norwegiem Johannesem Boe, szykowanym na nowego dominatora dyscypliny. Doświadczony Francuz strzelał na niebotycznym wręcz poziomie (91.9% skuteczności, najlepszy wynik w karierze) i biegał równie solidnie. Wszystko rozstrzygnęło się dopiero w wieńczącym sezon biegu pościgowym w Kontiolahti. Fourcade zrobił, co do niego należało - wygrał. Musiał tylko liczyć na to, że Boe dobiegnie do mety na dalszej lokacie niż czwarta. Dobiegł... czwarty - a zatem Fourcade przegrał ósmą Kryształową Kulę o raptem dwa punkty.
?php>Jednak cały sportowy świat wiedział już o jednym - to ostatni bieg Fourcade`a w Pucharze Świata. Odejść w glorii zwycięzcy było wielką sztuką!
?php>?php>
Zniszczcie oszustów!?php>
Pisząc o biathlonowej działalności Martina Fourcade`a, nie sposób pominąć na koniec wątku dopingu. Mowa tu wyłącznie o pozytywnym aspekcie, Francuz był jego zdecydowanym przeciwnikiem. Zapewne doskonale wiedział o kuluarowych zagrywkach swoich rywali, a oliwy do ognia dolał tak zwany Raport MacLarena. Opisano tam aż 31 przykładów stosowania niedozwolonych substancji przez czołówkę kadry Rosji.
?php>Co robił z tym faktem Fourcade? Postanowił... zbuntować się - w sposób, jakiego można było oczekiwać chyba tylko od niego. Podczas sztafety mieszanej rozgrywanej w Hochfilzen w 2017 roku Francuz celowo blokował Aleksandra Łoginowa (mającego wcześniej wiele do czynienia z EPO, nielegalnie poprawiającą wydolność organizmu), w konsekwencji go podcinając i doprowadzając do upadku. W trakcie dekorowania Rosjan, którym udało się wtedy dostać do czołowej trójki, ostentacyjnie klaskał, a na końcu ironicznie opuścił podium. Ponadto nie wystartował wówczas w żadnych zawodach u naszego wschodniego sąsiada. Całość wydarzeń można obejrzeć na poniższym filmie.
?php>[WIDEO]254[/WIDEO]
&t=46s&ab_channel=Mat%C4%9BjKl%C3%AD%C4%8D?php>źródło: Matej Klic (Youtube)
?php>Francuz długo nie odpuszczał - i zapewne do dziś nie odpuścił - Łoginowowi. Kiedy ten chwalił się na swoim medium społecznościowym ostatnio zdobytymi medalami. Fourcade szybko go zgasił. "Zapomniałeś o jednym, największym osiągnięciu. Dwuletniej dyskwalifikacji za doping". Nie wymagało to chyba kolejnych komentarzy.
?php>?php>
Jak można więc zauważyć, Fourcade jest sportowcem spełnionym. Niezłomnym idealistą, wierzącym w uczciwość, starającym się jednoosobowo, za pomocą swojego autorytetu, naprawiać świat sportu. Był szczęściarzem, mogąc odchodzić w glorii chwały. Fani i młodzi francuscy sportowcy, łaknący teraz wzorca do naśladowania, mogą na nim śmiało polegać.
?php>
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz