Zamknij

Maciej Maciusiak pozostanie trenerem kadry B? "Jest ciężka sytuacja. Decyzje zapadają w związku" [rozmowa]

17:14, 15.04.2020 Mateusz Król Aktualizacja: 23:00, 21.04.2020
Skomentuj

Trener kadry B polskich skoczków narciarskich - Maciej Maciusiak - zauważył postępy u swoich zawodników. Miniona zima nie była dla jego ekipy bardzo udana, ale można znaleźć pozytywy. - Wiadomo, że wyniki zawsze mogą być lepsze, ale musimy poczekać jeszcze na następny sezon - mówi w rozmowie ze Sportsinwinter.pl Maciusiak. Problem w tym, że dokładne przygotowania utrudnia pandemia koronawirusa. - Ciężko jest z nowymi ćwiczeniami, bo inaczej jak obok jest trener i ma kontakt z zawodnikiem - przyznaje szkoleniowiec. 

Mateusz Król: Na początku tradycyjnie zapytam, jak tam zdrowie? Udało się złapać rytm życia w tym trudnym czasie?

Maciej Maciusiak: Wszyscy znaleźliśmy się w tej sytuacji. Na szczęście mogę powiedzieć o sobie, rodzinie i zawodnikach, że wszyscy jesteśmy zdrowi. Przynajmniej nic nie wskazuje na to, żeby miało być inaczej. Mam stały kontakt z nimi. Na ten moment jest wszystko w porządku. Oczywiście, przebywamy cały czas w domach, tak jak to jest zalecane. Zachowujemy zasady higieny i po prostu czekamy na to, co będzie dalej.

Niektórzy twierdzą, że ta narodowa kwarantanna na razie nie uderza zbyt mocno w skoki narciarskie, bowiem zazwyczaj o tej porze roku, był czas na indywidualne treningi. Jak pan to widzi?

My mamy to szczęście, w nieszczęściu, że jesteśmy już po sezonie zimowym. Lekko skróconym, ale wróciliśmy do domów. Tylko niestety to wszystko się przedłuża. Musimy wprowadzać nowe metody. Komunikacja jest w innym wymiarze niż to zazwyczaj było, bo przez skype czy messenger. Ciężko jest z nowymi ćwiczeniami, bo inaczej jak obok jest trener i ma kontakt z zawodnikiem. Zupełnie inaczej jest przez komputer, ale staramy się dostosowywać do warunków, jakie aktualnie panują. Tak, żeby zawodnicy mogli wykonać swoją pracę najbardziej solidnie, jak tylko się da.

Pojawiła się informacja, że być może uda się uruchomić Centralne Ośrodki Sportu. Oczywiście na specjalnych zasadach. Byłoby to dla Was korzystne?

Też o tym słyszałem. Muszę przyznać, że na taki pomysł sam wpadłem wcześniej, żeby udostępnić nam COS w Szczyrku. Jest mniejszy i nam odpowiada. Nie przeszkadzalibyśmy sportowcom z innych dyscyplin. Można byłoby przebadać wszystkich członków sztabu, zawodników i personel ośrodka. Moglibyśmy wtedy normalnie zacząć trenować. Niemniej jednak czekamy, na jakieś decyzje. Na razie dostałem taką informację z ministerstwa, że mamy zakaz organizacji konsultacji czy obozów do końca maja. Na razie trzymamy się tego, ale jeśli zapadnie nowa decyzja, to na pewno zareagujemy i skorzystamy z tego.

W zasadzie teraz nie mogliście po sezonie nawet zrobić zawodnikom tradycyjnych badań...

Dokładnie. Wszystko jest utrudnione. Kontaktujemy się tylko online lub telefonicznie. Zawodnicy mają oczywiście rozesłany plan treningowy konsultowany z doktorem Haraldem Pernitschem i Michałem Doleżalem. Skoczkowie są już po trzech tygodniach takiego treningu, teraz mają świąteczny tydzień przerwy i od poniedziałku znów zaczniemy.

Jest pan zadowolony z tego, jak kadra B prezentowała się minionej zimy? Pamiętam, że przed sezonem mówił pan, że chcielibyście częściej startować w Pucharze Świata. To się udawało i do tego kwota startowa była cały czas utrzymywana.

Oczywiście, to się udało. Każdy jednak patrzy pod kątem zawodów Pucharu Świata. Warto jednak pamiętać, że niektórzy zawodnicy dwa lata temu chcieli już zakończyć kariery, a tutaj zaczęli się odbudowywać. Myślę, że zaliczyliśmy bardzo solidne starty w Pucharze Kontynentalnym. Wiadomo, że każdy by chciał więcej, ale ogólnie było dobrze. Był jeden duży problem. Nie mieliśmy zbyt wielu zawodników, którzy mogliby rywalizować na poziomie Pucharu Kontynentalnego. Przez to zdarzało się, że nie wykorzystywaliśmy tam kwoty startowej. Zastanawiałem się często, czy zabrać młodszych zawodników, żeby zdobywali doświadczenie. Z drugiej jednak strony to do niczego dobrego nie prowadzi. Oczywiście, dla tych zawodników byłoby to spore wydarzenie, że zostali powołani na takie zmagania, ale poziom sportowy nie był jeszcze wystarczająco wysoki. 

Jeśli chodzi o moich zawodników to myślę, że każdy zrobił postęp od zeszłego roku. Mniejszy czy większy, motoryczny czy techniczny, każdy z nich jakiś progres wykonał. Tu z ręką na sercu mogę powiedzieć, że może nie do końca, ale jestem zadowolony. Jestem też pod wrażeniem pracy, jaką wykonali zawodnicy w sezonie letnim i w trudnym dla nas czasie zimowym. Mieliśmy kadrę nieco rozbitą na wszystkich frontach. Zdarzały się takie tygodnie, kiedy część skakała w Pucharze Świata, część w FIS Cupie, a inni byli w PK. To było ciężkie dla całego sztabu kadry B do ogarnięcia pod względem organizacyjnym. Mimo wszystko wydaje mi się, że daliśmy podwaliny zadaniu. Wiadomo, że wyniki zawsze mogą być lepsze, ale musimy poczekać jeszcze na następny sezon.

W trakcie sezonu mieliście długą przerwę w startach, bo odwołano wam jeden period. To mogło mieć jakiś wpływ na zawodników?

Oczywiście, była taka przerwa zaraz na początku. Wypadły nam zawody w Engelbergu i Titisee-Neustadt. Wtedy jednak wspólnie dr Pernitschem ustaliłem, że pozostajemy w rytmie startowym. To znaczy, że mieliśmy zgrupowania w miejsce zawodów - od czwartku przez cały weekend. Z rytmu zatem nie byliśmy wybici, co pokazały następne zawody w Bischofshofen, gdzie zaprezentowaliśmy się dobrze. Powiem to jeszcze inaczej. Dobrze jest planować pewne rzeczy, zawodnicy trenują po to, aby startować w zawodach. My jednak tej zimy żyliśmy z tygodnia na tydzień. Mieliśmy tę trudność, że zawodnicy często nie byli świadomi, gdzie w następnym tygodniu startują. Nie mieliśmy zatem większych planów startowych. Przygotowywaliśmy się zatem na zawody niewiadomej rangi na następny tydzień.

W głowach kibiców pojawia się często pytań, dlaczego zawodnicy potrafią stanąć na podium Pucharu Kontynentalnego, a w Pucharze Świata mają problemy ze zdobyciem punktów?

Dajmy tu przykład Klemensa Murańki w Sapporo. Podczas zawodów Pucharu Kontynentalnego cały czas był w czołówce. Tak w skokach treningowych, jak i konkursowych. Został zatem na Puchar Świata, podobnie jak piętnastu czy dwudziestu innych zawodników obcych narodowości. Pięciu z nich zdobywa punkty, ale Klimka w tym gronie nie ma. To jest ważne pytanie, na które musimy sobie odpowiedzieć i znaleźć rozwiązanie. Nie chce się aż wierzyć, że w ciągu tygodnia można zacząć inaczej skakać. Nie znam aktualnie odpowiedzi na to pytanie. Musimy w swoim wąskim gronie nad tym debatować, aby takie sytuacje więcej się nie zdarzały.

Sporo mówiło się tej zimy o polskim zapleczu. Nie ma kto zastąpić zawodników z kadry A. Wiele pytań, rozmów... czy to może negatywnie wpływać na zawodników? Nie denerwuje ich to?

Oczywiście kwestia psychiki na pewno ma znaczenie. Oni zawsze chcą pokazać się z jak najlepszej strony. Kiedy się chce pokazać więcej, niż aktualnie kogoś stać, to czasami jest zgubne. Zaplecze to też znacznie szerszy temat. W tych rozmowach na pewno chodziło też o tych młodszych zawodników, czy mamy ich na tyle, aby cały czas być krajem w światowej czołówce. Myślę, że mam ich trochę. Są tacy, jak w kadrze B, na których trzeba teraz chuchać i dmuchać. Stworzyć im odpowiednie warunki, żeby zostali w tym sporcie, mogli się rozwijać. Każdego z nich stać na wysokie lokaty w Pucharze Świata.

Tak to było w ostatnich latach, że niektórzy dobrze rokujący zawodnicy, powiedzieli pas. Może nas pan uspokoić, że na razie żaden z pana podopiecznych, nie nosi się z takim zamiarem po tej zimie?

Na ten moment mogę powiedzieć, że wszyscy trenują i są gotowi do następnego sezonu. Trzeba jednak powiedzieć, że rozmawiamy cały czas przez telefon, czy drogą online. To nie jest dobry środek komunikacji, aby przekazać trenerowi takie myśli. Niektórzy zawodnicy wolą o takich sprawach rozmawiać osobiście. Czekamy na taki moment, żeby móc usiąść i porozmawiać w cztery oczy. Na różne tematy. Na razie jednak wszyscy trenują i mamy nadzieję, że tak już pozostanie.

Udało się już w sztabach porozmawiać o kształcie kadr na kolejny sezon?

Jesteśmy w ciągłym kontakcie. Można powiedzieć, że każdego dnia piszemy do siebie, czy dzwonimy. Na tym etapie jeszcze nie możemy nic szczegółowego zdradzać, ale rozmowy cały czas trwają.

Rozumiem, że skoro rozmawiacie razem, to oznacza, że zostanie pan trenerem kadry B?

<uśmiech>. Nie mogę zdradzać niczego. Jest ciężka sytuacja. Decyzje zapadają też w samym związku. Niekoniecznie musimy o nich wiedzieć teraz. Także zobaczymy, jak to wszystko się ułoży. 

(Mateusz Król)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%