Maciej Kot wrócił do czołówki. “Czerpię garściami, podpatruję”

fot. Tomasz Markowski

Maciej Kot ma za sobą niezwykle trudne lata. Po wyśmienitym sezonie 2016/2017 jego forma ciągle spadała. Teraz zdaje się wracać na dobre tory. W Szczyrku nieźle spisał się w kwalifikacjach, a w konkursie zajął świetne 4. miejsce. – Każdy krok do przodu buduje taką wiarę w to, że to dobry kierunek – mówi w szczerej rozmowie dla Sportsinwinter.pl po piątkowych kwalifikacjach i sobotnim konkursie.

fot. Tomasz Markowski

Maciej, jak oceniasz swoją formę? Czy jest coś, na co teraz szczególnie zwracasz uwagę?

Fundamentem na pewno jest dobre czucie. Na tę chwilę zaczynam łapać je przede wszystkim w pozycji dojazdowej. Również prędkości na progu, które w poprzednich latach były bardzo niskie. Teraz są zdecydowanie lepsze. Wydaje mi się, że miałem wypracowany już w miarę fajny schemat po wizycie w tunelu aerodynamicznym. Jednak zmianie uległy przepisy. Zmieniły się kombinezony, zmieniły się pomiary i szczerze mówiąc, jeszcze nie złapałem dobrego czucia w nowym sprzęcie. Do końca się z tym nie zaprzyjaźniłem. Także jeszcze na pewno trochę skoków, trochę czasu upłynie, zanim to czucie wróci.

Wydaje się, że powoli wracasz do tej dobrej dyspozycji. To dopiero początek przygotowań, ale twoje skoki mogą cieszyć. 

Jeszcze długa droga do tego, żeby się cieszyć się z efektu końcowego. Myślę jednak, że trzeba cieszyć się z każdego kroku w przód. Inaczej trudno by było też znaleźć taką motywację, żeby znowu w poniedziałek iść na siłownię i dawać z siebie wszystko. Radość z postępów też jest bardzo ważna i tego w ciągu ostatnich lat musiałem się nauczyć. Skacze mi się całkiem nieźle. Skoki są bardzo równe. Widziałem postęp w stosunku do zeszłego roku. Myślę, że zawody wszystko weryfikują i teraz pierwszy raz spotykamy się po zimie z kolegami z zagranicy. Rywalizujemy z nimi. Wiadomo, jak to w Letnim Grand Prix – często jest dużo niespodzianek, eksperymentalne składy, więc trudno się do tego odnieść. Natomiast spodziewałem się trochę lepszych wyników, szczególnie w Szczyrku. Bardzo lubię tę skocznię. Mimo wszystko lepiej rozpędzać się pomału, budować tę formę, łapać czucie i na zimę przygotować taki finalny produkt. 

Mówisz, że możesz się porównać do zawodników z zagranicy. Jednak patrząc na naszą kadrę, to już jest ścisła czołówka.

Dzisiejsze wyniki pokazują, że jako drużyna wykonujemy bardzo dobrą robotę. Widać, że w odpowiedni sposób podeszliśmy do zmian w przepisach i dobrze się zaadaptowaliśmy. Kierunek, który obraliśmy w treningu, pomysły które wdrożyliśmy, są dobre. Obraz drużyny też cieszy. Dla mnie zdecydowanie wszystko tu gra i myślę, że wiemy, co mamy robić, żeby w zimie skakać daleko. Mam to szczęście w tym roku, że pracuję bardzo blisko właśnie z kadrą narodową, z trenerem Thurnbichlerem. Wojtek Topór jest też ze mną na łączach, także korzystam z tego, jak mogę. Czerpię garściami, podpatruję i mam nadzieję, że to też będzie procentowało.

Widzimy się już po konkursie. Udało się coś poprawić względem wczoraj? Pomógł kontakt z trenerami?

Tak, udało mi się poprawić kilka rzeczy. Wiadomo, że były to detale. Natomiast na tak wysokim poziomie te detale odgrywają właśnie bardzo dużą rolę. Dzisiaj było zdecydowanie więcej czucia w pozycji dojazdowej, tego, co się dzieje w powietrzu i trochę więcej energii na progu, która była w końcu skierowana w dobrym kierunku.

Utwierdziłeś się w przekonaniu, że obraliście dobry kierunek?

Mam taką nadzieję. Na tę chwilę wszystkie dobre aspekty budują taką wiarę w to, że to dobry kierunek. Natomiast wiele razy już się na tym łapałem. Myślałem, że to już ten moment, a potem zima bardzo boleśnie to weryfikowała. Pochodzę do tego bardzo spokojnie. Wiem, że to dopiero lato i jeszcze długa droga do tego, żeby myśleć, że to już jest ta dyspozycja, ten moment, kiedy wszystko jest na swoim miejscu. 

Widzę, że masz bardzo duże wsparcie tutaj od teamu: gratulacje, radość… Widać, że wszyscy cię wspierają. Na pewno to też pomaga w odbudowywaniu formy. 

Zdecydowanie tak. I to mimo tego, że jestem z kimś z innej grupy. To jest bardzo fajne. Także na pewno ta energia grupy też na mnie oddziałuje. W tej chwili na papierze jestem w grupie bazowej, czyli trenuję głównie indywidualnie. Natomiast wtedy, kiedy mogę staram się trenować z kolegami z kadry. Zawsze Jestem miło witany na treningu, dobrze się czuję. Tak samo na zawodach nie odczuwam, żebym był kimś z innej grupy i to jest bardzo fajne. Także na pewno ta energia grupy też tutaj na mnie oddziałuje. 

Bardzo dziękuję.

Ze Szczyrku dla Sportsinwinter.pl,

Piotr Wojtaszczyk

Piotr Wojtaszczyk