Maciej Kot podziękował swojemu bratu. “Cały czas mi pomaga”

fot. M. Król
Ostatnie lata dla Macieja Kota nie były udane i dlatego przed kolejnym sezonem zdecydował się na ryzykowny krok. Do olimpijskiej zimy przygotowuje się indywidualnie. W miniony weekend wypadł jednak dobrze podczas Letniego Grand Prix w Wiśle. Czy to oznacza powrót do formy byłego mistrza świata w drużynie? Trudno jednoznacznie to określić. Ale poniżej mamy dla was kilka ważnych kwestii, o których mówił Kot w Wiśle.

O treningach z bratem
– Zdecydowanie się nie poddaje. Pierwsze, co powiedziałem, kiedy się dowiedziałem o tych zmianach, to to, że rozpatruję to w kategoriach możliwości, jakie się pojawiły, a nie ograniczeń, które też mam. Od pozytywnego nastawienia bardzo dużo zależy. Myślę, że sam pomysł rozwalenia czegoś i budowania od nowa na podstawie innej wizji jest dobry. Wielkie podziękowania tutaj dla Kuby [Jakub Kot to brat Macieja i jego indywidualny trener] za to, że podjął się tego trudnego zadania. Cały czas mi pomaga. Nie ma go tutaj, bo wiadomo też, że dla niego priorytetem jest prowadzenie grupy kobiet, która jest zapleczem dla kadry Łukasza Kruczka. Jesteśmy jednak w stałym kontakcie i wspólnie staramy się wypracować coś, aby efekty były zadowalające szczególnie zimą.
Relacja z trenerem-bratem
– Oboje jesteśmy profesjonalistami. Na skoczni jest to zatem relacja trener-zawodnik. Bazujemy jednak na zupełnie innych aspektach niż on przy współpracy z młodymi dziewczynami. Myślę, że tam zdecydowanie więcej zależy od Kuby. Tutaj staramy się dużo rozmawiać, razem analizować i wspólnie dochodzić do wniosków oraz planów, które chcemy realizować na skoczni. Uważam, że to jest teraz najlepsze rozwiązanie. Także to jest w tej chwili takie fifty-fifty. Liczy się Kuby doświadczenie i wskazówki, ale również jego umiejętność rozmowy i wysłuchania mojego czucia w trakcie skoku.
Trudne początki przygotowań
– Mogę powiedzieć, że w pierwszych tygodniach tegorocznych treningów chyba trochę przesadziłem. Trenowałem za dużo, bo łączyłem skocznię z ciężkimi treningami siłowymi. Był taki moment, kiedy moje parametry fizyczne znacznie spadły. Byłem przemęczony. Kiedy startowałem w LOTOS Cup, to mimo wygranej, jechałem tam z ostatkiem sił. Wtedy wyciągnęliśmy wniosek, że musimy odpuścić z ilością skoków w trakcie jednego treningu i uważać też, żeby jednostek treningowych w danym tygodniu nie było zbyt wiele. To była też moja obawa, kiedy zaczynałem tworzyć indywidualne plany, że jestem raczej zawodnikiem, który prędzej się przetrenuje niż odpuści. I tutaj warto przytoczyć słowa Łukasza Kruczka, kiedy był naszym trenerem, że lepiej 5% za mało, jak 1% za dużo. Myślę, że tego też trzeba było się nauczyć. W tej chwili fizycznie wszystko jest w porządku.
O braku sponsora
– Na pewno nie jest to komfortowa sytuacja. Wiadomo, że każdy zawodnik na tym poziomie traktuje sport też jako swoją pracę i utrzymanie swojej rodziny. Utrata sponsora jest zatem utratą dopływu finansów. Nie jest to jednak sytuacja, która postawiłaby na ostrzu noża “być albo nie być” mój udział w skokach narciarskich. Cierpliwie jednak robię swoje i ciężko pracuję. Mój menadżer Dawid cały czas szuka potencjalnego partnera. Co ja mogą najlepszego zrobić? Nie przejmować się tą sytuacją, trenować i dobrymi skokami w zawodach pokazywać, że jestem wart zaufania i tego, żeby jednak we mnie zainwestować. Ta biała czapka jest też dobrym sposobem na zaprezentowanie swojej marki podczas transmisji telewizyjnych ze skoczni. Nasze zawody oglądają przecież miliony widzów. Poczekamy, zobaczymy… na pewno nie chciałbym długo w tej białej czapce i kasku chodzić.
Z Wisły dla Sportsinwinter.pl,
Mateusz Król
- Wstrząsające słowa gwiazdy narciarstwa. Choroba wróciła. “Tracę poczucie szczęścia” - 18 września 2023
- Media: Natalia Maliszewska zawieszona za naruszenie przepisów antydopingowych - 12 września 2023
- Raport ze świata skoków. Słabe starty Polaków w LPK, Stoch w Kanale Sportowym, pech szwedzkiej nadziei - 11 września 2023