Mika Kojonkoski nie jest już trenerem kadry chińskich skoczków narciarskich. Legendarny szkoleniowiec dowiedział się o tym przez telefon. Powodem ma być zbyt duża presja.
?php>?php>
?php>
Doświadczony trener i autor wielu sukcesów skoczków narciarskich - Mika Kojonkoski - w ostatnich latach odpowiadał za rozwój skoków narciarskich w Chinach. Miał przygotować reprezentację na igrzyska. Ostatnio coraz częściej mogliśmy jego podopiecznych oglądać w zawodach międzynarodowych. Niektórzy z nich błysnęli całkiem niezłym poziomem, gwarantując sobie możliwość startu w zawodach najwyższej rangi. Niestety, współpraca Fina z chińską federacją została zerwana.
?php>- Szef chińskich skoków przekazał mi, że liderzy kadry znajdują się pod dużą presją - opowiada Kojonkoski, który o sprawie dowiedział się przez telefon. Był wtedy w drodze z Klingenthal do Słowenii.
?php>Kojonkoski miał umowę z chińską federacją do 30 kwietnia 2022 roku. Wnioskował o zwolnienie na piśmie, ale go nie otrzymał.
?php>?php>
Inne metody?php>
Kojonkoski w rozmowie z Yle przyznał, że od początku miał inne niż Chińczycy podejście do treningów i zawodników. Dwa lata temu podczas jednego z obozów jeden z przywódców skoków w Państwie Środka zasugerował, że trzeba wywierać większą presję na sportowcach. W efekcie trzech skoczków miał złamać obojczyk.
?php>Teraz chińskie podejście trenerskie wydało swoje efekty. W ostatni weekend, gdy zawodniczki przystąpiły do konkursu z płaczem. Kojonkoski chciał wiedzieć, co się stało i zażądał wyjaśnień od dyrektora.
?php>- Byłem stanowczy, jeśli chodzi o moje podejście do sprawy. Zagroziłem, że jeśli ma być inaczej, to zakończymy współpracę. Godzinę później był telefon, że współpraca nie będzie kontynuowana - powiedział Kojonkoski. Ostatecznie też nie dowiedział się, co było powodem łez skoczkiń.
?php>?php>
Nie zadowoliły ich wyniki??php>
Mika Kojonkoski miał usłyszeć od kogoś, że Chińczycy byli niezadowoleni z wyników, jakie osiągają jego podopieczni. To może brzmieć kuriozalnie. - Większość moich zawodników osiągnęło poziom międzynarodowy bez wcześniejszego doświadczenia - argumentuje trener. Trudno nie przyznać mu racji. Łącznie 19 chińskich skoczków skakało po punkty w Pucharze FIS, 8 w Pucharze Kontynentalnym i 4 w Grand Prix. Niewielu wierzyło w taki sukces pracy Kojonkoskiego.
?php>Szkoleniowiec wyznał tez, że w Chinach nie liczy się indywidualne podejście do trenera, a wielka machina systemowa, w której główną rolę odgrywają liderzy. - Z jednej strony jestem rozczarowany, z drugiej odczuwam ulgę, bo wystarczająco dużo było wokół tego kłopotów. Im lepsi stali się skoczkowie, tym więcej było kłopotów - zakończył jeden z najlepszych trenerów w historii.
?php>Źródło: Yle
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz