Legendarna postać skoków ostrzega Thurnbichlera. "Będzie musiał się z nimi spotkać"

Thomas Thurnbichler podpisał czteroletnią umowę z PZN na objęcie kadry polskich skoczków. Do wyboru Austriaka na stanowisko trenera odniósł się również ten, który jak sam przyznaje, pełni obecnie w skokach narciarskich rolę platformy informacyjnej. Były dyrektor Pucharu Świata przestrzega rodaka przed nową rolą - Dla polskich skoków nadchodzi czas pewnej przemiany - tłumaczył w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" Walter Hofer.

screen - PZN

Doniesienia Austriackiego Związku Narciarskieg dotyczące Thomasa Thurnbichlera zostały potwierdzone w oficjalnym komunikacie Polskiego Związku Narciarskiego 5 kwietnia. Tym samym były asystent Andreasa Widhoelzla przejął reprezentację Polski po czeskim szkoleniowcu, Michale Doleżalu.

Wieloletni dyrektor Pucharu Świata docenia i przestrzega

Walter Hofer określił 33- latka jako młodszego przedstawiciela grupy Heinza Kuttina i Stefana Horngachera, których myśl szkoleniowa jest dobrze w Polsce znana. Wszystko za sprawą skutecznego, austriackiego systemu edukacyjnego, dzięki któremu kształcą się trenerzy o wszechstronnej wiedzy, osiągający sukcesy. Zadanie postawione przed Thurnbichlerem nie należy jednak do najłatwiejszych.

- Przychodzi w specyficznym momencie. Kamil Stoch, Piotr Żyła i Dawid Kubacki są liderami reprezentacji. Mają duże doświadczenie, wiele sukcesów na koncie, ale ostatni sezon nie poszedł po ich myśli - podsumowuje 43. edycję Pucharu Świata w wykonaniu reprezentantów Polski. - Są wciąż z wieku, w którym można osiągać sukcesy. Thomas będzie musiał się z nimi spotkać: porozmawiać, nawiązać odpowiednie relacje - zaznacza.

Jednocześnie nakreśla istotę zwrócenia uwagi na rozwój nie tylko wśród najstarszych sportowców. - Nie można zapominać też o młodszych polskich zawodnikach, którzy w sezonie 2022/2023 powinni pójść do przodu, robić postępy, żeby długofalowa sytuacja tej dyscypliny w Polsce była dobra. Thurnbichler będzie musiał to połączyć. Myślę, że to spore wyzwanie - podkreśla zadania, z jakimi przyjdzie się zmierzyć nowemu trenerowi kadry narodowej.

Odnosząc się do nawiązywania relacji, głównie ze wspomnianą wyżej trójką, Walter Hofer odpowiedział również na pytanie, czy wiek Austriaka nie będzie miał wpływu na jego reputację wśród liderów kadry. Uważa jednak, że nie tak częsta sytuacja w sporcie na tym poziomie nie powinna stanowić przeszkody.

- Są w skokach narciarskich szkoleniowcy, którzy też zaczynali poważną pracę w podobnym wieku i szło im dobrze. Kluczowe jest podejście Thurnbichlera.

Austriacki odbiór polskiego szkoleniowca

67-latek nie zdecydował się odnieść do słów prezesa PZN, Apoloniusza Tajnera, który kilka dni temu wypowiedział się o Thurnbichlerze jako asystencie pierwszego trenera austriackiej kadry, który w rzeczywistości odgrywał w tym zespole najważniejszą rolę. Ocenił jednak odbiór Thomasa w kraju jako skoczka, który w swoim dorobku posiada cztery medale mistrzostw świata juniorów.

- Nie miałem okazji dokładnie śledzić jego kariery, bo częściej startował w Pucharze Kontynentalnym, a ja pracowałem w Pucharze Świata. Miałem jednak świadomość, że jest taki zawodnik i ma talent. Byłem na początku trochę zaskoczony, gdy w młodym wieku dał sobie spokój ze skakaniem i rozpoczął karierę trenera, pracując z dziećmi - przyznaje w rozmowie z Jakubem Radomskim.

Dyrektor Pucharu Świata w latach 1992-2020 nawiązał również do słynnej sytuacji z podwójnym skokiem 13-letniego wtedy Thurnbichlera. W 2003 roku jako przedskoczek w Bischofshofen dość szybko wylądował, po czym jeszcze raz się odbił i lądował kilkadziesiąt metrów dalej. Według doniesień medialnych Walter Hofer miał się wtedy zdenerwować i zabronić mu kolejnych prób.

- Naprawdę ludzie zamieszali mnie w tę historię? Prawda jest taka, że ja nawet nie widziałem dobrze na żywo tamtego skoku - zakończył rozbawiony.

Źródło: Przegląd Sportowy