Kulisy odejścia trenera polskich biathlonistek. "Wciąż wybuchały spory i konflikty"

Kilka godzin temu dowiedzieliśmy się o istotnych zmianach w sztabie szkoleniowym reprezentacji Polski w biathlonie. Funkcje trenerskie w polskiej kadrze przestali pełnić Michael Greis i Anders Bratli. Zastąpi ich Adam Kołodziejczyk. Sprawę tę zdążyli już skomentować Kamila Żuk oraz prezes PZBiath., Zbigniew Waśkiewicz. Jak oboje przyznali, decyzja o zakończeniu współpracy z Niemcem została podjęta wspólnie.

fot. Mateusz Król

Występy polskich biathlonistów i biathlonistek w kończącym się sezonie nie należały do najbardziej udanych. Zarówno panie, jak i panowie w ostatnich miesiącach spisywali się znacznie poniżej oczekiwań. Również w dzisiejszym biegu pościgowym kiepski występ zanotowała Kamila Żuk, która siedmiokrotnie pomyliła się na strzelnicy i ostatecznie uplasowała się na 59. pozycji. Jak jednak przyznała 23-latka, wpływu na tak słaby start nie miało ogłoszenie decyzji o odejściu trenera kadry. - Mój bieg był, jak było widać, nieudany i dość fatalny dla mnie, ale myślę, że z każdego biegu trzeba wyciągnąć lekcje i to jest dobra nauka na przyszłość dla mnie. Czy decyzja o odejściu trenera Greisa wpłynęła na ten bieg? Nie sądzę. To była decyzja wszystkich, tak naprawdę wspólnie ją podjęliśmy i tutaj nikt nie ma nikomu nic do zarzucenia, więc w żaden sposób nie wpłynęło to na mój dzisiejszy bieg - powiedziała Żuk po swoim ostatnim indywidualnym pucharowym występie w tym sezonie.

Sprawę odejścia trenerów Greisa i Bratliego skomentował także prezes Polskiego Związku Biathlonu, Zbigniew Waśkiewicz. - Prowadzenie narodowych reprezentacji to najwyższy zaszczyt dla trenerów wszystkich dyscyplin sportu. Wiąże się to z ogromnym honorem, ale również odpowiedzialnością. Nasi trenerzy podejmując określone decyzje mieli na pewno świadomość tego, że nie wszystko w ich pracy dla naszego kraju było idealne. Wyniki mężczyzn wróciły do czasów z najgorszych koszmarów. Wyniki badań wydolnościowych oraz biochemicznych pokazywały, że forma była daleka od oczekiwań. Decyzja trenera Bratliego była świadoma, choć w początkowej wersji uważał, że chciałby jeszcze spróbować naprawić błędy. W przypadku trenera Greisa sytuacja była zupełnie inna. Wyniki jego podopiecznych były oczywiście lepsze, ale również nieco zbyt dalekie od oczekiwań. Tak naprawdę jeden start w sezonie mógł być oceniony jako świetny - przyznał "szef" polskiego biathlonu.

W dalszej części swej wypowiedzi zwrócił on uwagę na powody odejścia niemieckiego szkoleniowca. Jednym z nich były nieustanne spory z zawodniczkami. - Filozofia treningowa Greisa była bardzo specyficzna i trudno akceptowalna dla zawodniczek. Wciąż wybuchały między nimi spory i konflikty. Po jednym z nich doszli do wniosku, że chyba nie ma sensu dalej kontynuować współpracy. Odbyli ciężką rozmowę i podjęli wspólnie świadomą decyzję - powiedział Waśkiewicz.

Prezes podziękował także dotychczasowym trenerom. Jednocześnie stwierdził, iż wybór Adama Kołodziejczyka na stanowisko szkoleniowca był najlepszym możliwym rozwiązaniem. - Bardzo im dziękuję za zaangażowanie i pracę, którą wykonali. Zwłaszcza w okresie strasznej pandemii, która była dla nich bardzo uciążliwa. Mam nadzieję, że okres pracy z naszymi reprezentacjami był dla nich ciekawym doświadczeniem. Nasza decyzja o powierzeniu prowadzenia reprezentacji Kołodziejczykowi to jedyne słuszne rozwiązanie. Jako dyrektor sportowy znał wszystkie plany treningowe, obciążenia i był na bieżąco z formą sportową zawodników i zawodniczek. Zna ich doskonale od lat i wie jakie są ich silne i słabe strony. Jesteśmy przekonani, że nie będzie marnował czasu na poznawanie zawodników i liczymy na jego trafne decyzje - dodał wykładowca Akademii Wychowania Fizycznego im. Jerzego Kukuczki w Katowicach.

Pozostaje więc mieć nadzieję, że decyzje Polskiego Związku Biathlonu odbiją się pozytywnie na występach reprezentantów Polski w kolejnym sezonie pucharowej rywalizacji.

Źródło: PZBiath./informacja własna