Kowalczyk: Wsłuchiwałam się w psychologa Schlierenzauera

Justyna Kowalczyk po biegu na 10 kilometrów w Oberstdorfie nie ukrywała rozgoryczenia i rozczarowania z powodu upadku. Polka w rozmowie z reporterem TVP SPORT zdradziła z jakich metod korzystała, aby lepiej przygotować się do startu.

Justyna Kowalczyk i Gregor Schlierenzauer - dwie zupełnie inne osobowości, dwie odmienne dyscypliny sportu, ale łączy ich jedno - kryzys formy, który trwa od jakiegoś czasu. Polka i Austriak, którzy do tej pory byli jednymi z czołowych postaci na "swoim podwórku" i regularnie stawali na podium, obecnie są w dołku i próbują powrócić do dyspozycji, którą prezentowali przed kilkoma laty.

Biegaczka z Kasiny Wielkiej, dla której dziesiąta edycja Tour de Ski jest prawdopodobnie ostatnią w karierze, nie może zaliczyć ostatnich dni do udanych. Polka odpadła w eliminacjach sprintu stylem dowolnym, potem wytrzymała tylko do połowy dystansu na 15 kilometrów klasykiem i pożegnała się ze sprintem klasycznym już na etapie ćwierćfinału. Wczoraj jej dyspozycja wyglądała jednak dużo lepiej. - Przed biegiem wsłuchiwałam się w słowa psychologa, który prowadzi Schlierenzauera. On mówił, że Schlierenzauer przez wiele lat mieszkał nad morzem, na plaży, a teraz musi się przeprowadzić do jakiegoś namiotu w górach. Nasze kariery były bardzo podobne i znalazłam się w podobnym miejscu co on. Teraz po prostu muszę mierzyć siły na zamiary a nie biegać marzeniami - mówiła po biegu Polka.

Kowalczyk odniosła się także do taktyki, którą przyjęła przed startem czwartego etapu. - Nie rzuciłam się do przodu i wszystko naprawdę dobrze wyglądało - powiedziała Kowalczyk. Polka zdaje sobie jednak sprawę z tego, że o dobry rezultat na kolejnym etapie może być ciężko. - Nie spodziewam się, że w Toblach zrobię życiówkę na 5 kilometrów łyżwą, ale kiedyś jak jeszcze byłam dobra to zawody wygrywałam lub byłam na podium w okolicach moich urodzin. Urodzin jeszcze nie było... - zakończyła czterokrotna triumfatorka Tour de Ski.

Źródło: sport.tvp.pl