?php>
Asystentka trenera biało-czerwonej kadry biegaczek Justyna Kowalczyk skomentowała na swoim profilu społecznościowym sytuację związaną z pomyleniem tras przez polski zespół. Dwukrotna mistrzyni olimpijska podkreśliła, że organizatorzy zachowali się nieprofesjonalnie. Nie zapewnili oni zawodniczkom odpowiedniego oznakowania trasy, a na dodatek zabrakło delegata technicznego.
?php>Niestety, dzisiejszy start polskiej sztafety kobiet podczas mistrzostw świata juniorów w Oberwiesenthal ostatecznie zakończył się dyskwalifikacją. Powodem takiej decyzji było pomylenie trasy przez polski zespół. Izabela Marcisz, która startowała na ostatniej zmianie, pobiegła w złym kierunku za rywalką z Niemiec. Ostatecznie obie drużyny nie zostały sklasyfikowane. Justyna Kowalczyk, obecna asystentka trenera głównego Aleksandra Wierietielnego, na swoim profilu społecznościowym na Facebooku skomentowała przygotowanie tras przez organizatorów. - Jak to możliwe, żeby zawodnik mógł pobiec w inną stronę? Dlaczego rozjazd nie był zagrodzony? Zawodnik może być zdenerwowany, może mu okularki śnieg zasypać, może być zmęczony - trasa ma być oznaczona - napisała.
?php>- Gdzie był delegat techniczny? Kamerował na podbiegu tych trenerów (mnie też) i rodziców, którzy podbiegali z zawodnikami. Za to są kary pieniężne. To było dziś dla niego najważniejsze - przyznała w swoim wpisie była polska reprezentantka. Przez nieodpowiednie podejście do imprezy rangi mistrzowskiej nie ucierpiało jury czy organizatorzy, ale biało-czerwona drużyna - Karolina Kaleta, Monika Skinder, Magdalena Kobielusz oraz Izabela Marcisz. - Moje dziewczęta zostały zdyskwalifikowane i płaczą teraz, a jury? - dodała Justyna Kowalczyk.?php>
?php>
Źródło: Facebook
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz