Norwescy biegacze w imponującym stylu wrócili do Pucharu Świata. Skandynawowie zdominowali sobotnie zmagania w skiathlonie, zajmując wszystkie miejsca na podium. Najlepszym nie-Norwegiem był Aleksander Bolszunow. Rosjanin liczył na wyższe miejsce, ale upadł po kraksie z Hansem Christerem Holundem.
?php>?php>
?php>
Norwegowie wrócili do Pucharu Świata i już jest ciekawie. Nie chodzi o same wyniki rywalizacji, a emocje, jakie wywołują potyczki słowne między nimi, a Aleksandrem Bolszunowem. Dzisiaj sprowokowała do tego kraksa, do jakiej doszło na jednym z zakrętów. Rosjanin zderzył się tam z Hansem Christerem Holundem. Norweg stwierdził, że lider PŚ wjechał w niego.
?php>- Zapytałem go tylko "dlaczego". Jaki jest tego sens? To nie było miejsce, w którym rozstrzygał się wyścig. Było dużo miejsca - komentował rozzłoszczony Holund. Z kolei Bolszunow nie chciał szeroko odnosić się do sprawy. W mediach mówił jednak jasno. - Norweska taktyka - zrzucał winę Aleksander.
?php>Jednak spore kontrowersje wywołała inna wypowiedź. Zwycięzca Emil Iversen określił Rosjanina... niedźwiedziem. -Jest straszny, to niedźwiedź. Czasami myślę, że jest bardzo obrzydliwy, może niespodziewanie wjechać w ciebie od tyłu - przyznaje Iversen.
?php>Emil ponownie wrócił do słów, które wypowiedział w trakcie Tour de Ski. Jego zdaniem rywale powinni byli się cieszyć ze zwycięstw, póki mogli. - Dobrze jest pokazać, że należy się z nami liczyć. Kiedy rywale narzekali, że nie startowaliśmy, to myślę, że powinni się wtedy z tego cieszyć. Bo inaczej sprawy toczą się tak, jak dziś. Wyróżniamy się, jestem dumny z tego i z mojego zespołu - mówi zwycięzca biegu łączonego.
?php>Źródło: VG
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz