fot. youtube.com?php>
Johannes Thingnes Boe w rozmowie z norweskim Aftenposten potwierdził, że obecnie priorytetem są dla niego narodziny syna. Potomek norweskiego mistrza ma przyjść na świat w styczniu, a to oznacza, że Boe może odpuścić wszystkie biegi Pucharu Świata, które odbędą się w tym miesiącu. To może przeszkodzić w obronie dużej kryształowej kuli.
?php>Najbliższe tygodnie będą niezwykle intensywne i stresujące dla Johannesa Boe. Norweski biathlonista za niespełna miesiąc rozpocznie rywalizację w Pucharze Świata, a już w styczniu na świat przyjdzie jego pierwsze dziecko, którego matką będzie Hedda Kløvstad Dæhli. Młodszy z braci Boe od dawna podkreślał, że najważniejsze są dla niego narodziny potomka i jeśli będzie trzeba odpuści starty w Pucharze Świata, aby być przy swojej żonie i wspierać ją w tak ważnych chwilach.
?php>W rozmowie z Aftenposten Norweg po raz kolejny określił swoje priorytety. - Będę w domu zarówno przed narodzinami, jak i po nich. Zostanę z Heddą i dzieckiem tak długo aż nie będę miał pewności, że jest z nimi wszystko w porządku - mówi Boe.
?php>Brak startów w styczniu może się okazać bardzo kosztowny, gdyż wtedy odbywają się zawody w Ruhpolding, Oberhofie i Pokljuce. Absencja w tych biegach sprawi, że szanse Norwega na obronę kryształowej kuli znacznie się zmniejszą. Siedmiokrotny mistrz świata nie przejmuje się jednak takim obrotem spraw i chce się skupić na walce o medale podczas czempionatu globu w Anterselwie. - Tej zimy obiorę inny tok przygotowań z nadzieją, że będę w doskonałej formie podczas mistrzostw świata. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem być może uda mi się go skopiować, aby w ten sam sposób przygotować się do igrzysk olimpijskich w Pekinie - tłumaczy Boe.
?php>Źródło: Aftenposten, ski-nordique.net
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz